- Zamknij się, Hisoka.Dobrze wiedziałeś, że tak skończy się zabawa z trupą fantomu.Może nareszcie nadszedł czas się pożegnać.- Mówiąc to czarnowłosy zamachnął  się, chcąc wbić jedną   ze szpilek w gardło przeciwnika.

W jednej chwili serce czarnowłosego zatrzymało się, a słowa ugrzęzły w gardle.Jego całe ciało przeszyły dreszcze, a oddech przyspieszył.Mężczyzna spoglądał na palec czarodzieja, przyozdobiony złotym, błyszczącym w świetle świec pierścionkiem.W jednej chwili w jego głowie pojawiły się wyblakłe  wspomnienia.


Długowłosy mężczyzna spoglądał na daleki zachód słońca.Jego oparte o balustradę dłonie muskały ciepłe  promienie, które chwilami przypominały jasny, ciągnący się wzdłuż  miasta welon.Nagle mężczyzna poczuł jak coś łapie go w talii.

- Ill,tu jesteś.- Czerwonowłosy mężczyzna szepnął mu do ucha, na co czarnooki wzdrygnął się.

- Nie strasz mnie.- Mówiąc to, odwrócił się przodem do rozmówcy.- Niszczysz mi piękny zachód słońca.

-cMilo mi to słyszeć.- Żółtooki zaśmiał się. - Mam coś dla ciebie.- Chwilę później jego dłoń zanurkowała  do kieszeni bluzy, by zaraz wyjąć z niej dwa pierścionki.- Patrz, co znalazłem.To „bliźniacze obrączki".Podobno w momencie gdy się rozstaną, i tak będą potrafiły się znaleźć.Nawet na końcu świata.To samo dzieje się z ich właścicielami.Wystarczy tylko,że nigdy nie będą ich zdejmować.- Mówiąc to mężczyzna założył obrączkę na palec czarnowłosego.-Ill...Wiedz,że zawsze cię znajdę.Nieważne jak daleko będziesz, znajdę sposób by się do ciebie dostać.Gdy nastanie dzień,że będziesz mnie potrzebować, pojawię się...Obiecuję.- Ostatnie słowo wypowiedział szeptem.

W tej chwili ostatnie promienie słońca schowały się,gdzieś za horyzontem, ustępując miejsca nocy.Chwilę później dwóch mężczyzn połączył pocałunek.Wtedy nie wiedzieli jednak, że będzie on ich ostatnim...


Czarnowłosy zawahał się.Jego dotychczasowo zaciśnięta dłoń poluzowała się, wypuszczając ostrą szpilkę.W jednej chwili w pomieszczeniu dało się słyszeć dźwięk uderzającego o podłogę metalu.
Długowłosy upadł na ziemię, a z jego gardła wydobył się krzyk.

„Jesteś słaby,Illumi".

W jego głowie odbił się głos, który mężczyzna znał aż za dobrze.Głos, który od dzieciństwa wpajał mu, że prawdziwy zabójca nie może okazywać emocji...Jednak mimo wszystko czarnowłosy klęczał teraz na zimnych płytkach, a z jego oczu ciekły łzy, których nie wylewał z siebie od lat.Mimo tylu lekcji ojca,mężczyzna pozwolił, by czerwonowłosy zobaczył jago słabość.Jednak czarnooki  czekał minutę dwie, lecz nie poczuł przeszywającej go karty, ani silnego uderzenia, jedynie ciepłe ramiona otulające jego ciało.

- Nie zdjąłeś jej przez tyle lat...- Czarnowłosy wyszeptał, wdychając przyjemny zapach mężczyzny.

- Jasne,że nie.- Żółtooki uśmiechnął się, lecz zaraz potem spoważniał.- Domyślam się, że teraz trupa fantomu nie spocznie, dopóki mnie nie zabiją.Cóż, chyba będę musiał opuścić to miejsce.

- Myślę, że to dobry pomysł, ale najpierw może nareszcie się ubierz.- Czarnowłosy zmierzył nagie ciało mężczyzny przed nim, który ewidentnie zapomniał o tym, że przed chwilą się kąpał.

***

Zielonowłosy chłopiec położył plastikową , wypchaną zakupami siatkę, na stole w kuchni.Zaraz potem wyjął z niej kilka warzyw oraz pudding czekoladowy.

- Ciociu Mito, wróciłem!- Chłopiec krzyknął, wchodząc po stromych, drewnianych schodach.Zaraz potem delikatnie zapukał w dębowe drzwi, by chwilę później znaleźć się w środku.

- Gon, jak miło cię widzieć.- Kobieta leżała na łóżku, przykryta wieloma warstwami różnorodnych koców.Jej blada, posiniaczona twarz wykrzywiła się w delikatnym uśmiechu,

- Jak się czujesz?- Zielonowłosy zapytał z troską, lecz gdy nie dostał odpowiedzi, kontynuował.- Jeszcze tylko kilka walk i uzbieram pieniądze na twoje leki!- Mówiąc to, chłopiec złapał kobietę za rękę.- Już niedługo będziesz zdrowa jak ryba.- Promienny uśmiech na jego twarzy zniknął gdy kobieta zakaszlała.

- Gon...Wiem, że chcesz jak najlepiej...Ale może już pora, abyś przestał brać udział w walkach.

- Ale ciociu!Jeszcze tylko kilka walk i... - Chłopiec przerwał gdy delikatna dłoń musnęła jego policzek.

- Ciii...Spokojnie.Ciocia wie, że chcesz jej pomóc - Wypowiedź przerwał jej atak kaszlu.- Mam znajomego, którego poprosiłam, by zajął się tobą.W końcu jesteś jeszcze dzieckiem.Nie bierz na swoje barki zbyt wielkiej odpowiedzialności...Na jakiś czas zamieszkasz u mojego znajomego.- Słysząc to, z oczu zielonowłosego popłynęły łzy.

- Nie chcę cię zostawić...- Mówiąc to, wtulił się w klatkę piersiową kobiety.Chłopiec zrozumiał,że było to pożegnanie.

Drodzy czytelnicy,

bardzo dziękuję za tak dużą ilość wyświetleń pod tym ff.
W momencie gdy to pisałam,myślałam ,że ta książka nigdy się nie wybije.Teraz,gdy widnieje pod nią ponad 80 wyświetleń,wszystko idzie tak gładko i przyjemnie.Nie potrafię opisać,jak bardzo ciesze się,że ktoś to przeczytał.Mam nadzieje,że ten rozdział was nie zanudził 💀

(Wracam tu po ponad roku i cche powiedzieć autorce żeby zamknęła mordę i nie pisała przecinków co dwa słowa, pozdrawiam 😘)
Serdecznie dziękuję i życzę miłego dnia/nocy 🌝,
Autorka~

Twój dotyk/leopikaWhere stories live. Discover now