5*

117 11 10
                                    

Gdzieś w zadbanym,pełnym kwiatków ogrodzie rozległ się przeraźliwy wrzask a zaraz potem szloch.Tuż za białymi,pnącymi się ku górze, niczym konary drzew łukami,wśród białych róż klęczał mały czarnowłosy chłopiec.Z jego pozornie pustych, pełnych mroku oczu płynęły strumienie łez.Tuż nad czarnowłosym stał silnie zbudowany mężczyzna.W lewej ręce trzymał nóż,zaś w prawej przytrzymywał ledwo przytomnego,rudowłosego chłopca.

- Nie rób tego!Proszę!- Czarnowłosy klęczał na brudnej ziemi, brudząc długie włosy,które rozlewały się wokół niego,niczym starannie ułożona sieć.

- Im większą ilością ludzi się otaczasz, tym słabszy jesteś.- Mówiąc to białowłosy mężczyzna przycisnął ostrze noża do gardła trzymanego przez niego chłopca.Z oczu rudowłosego popłynęły łzy.Gdy ostrze zetknęło się z jego skórą,z gardła popłynęła strużka krwi.

- NIE, PROSZĘ!ON NIC CI NIE ZROBIŁ!UKARZ MNIE, NIE JEGO! - Czarnowłosy wyciągnął rękę,tak jakby chciał złapać chłopca, by ochronić go własnym ciałem.- On jest moim przyjacielem...- Z jego oczu popłynęły kolejne łzy, a z gardła wydobył się niepohamowany wrzask.Tak, jakby z tyłu głowy myślał, że ktoś go usłyszy...że ktoś mu pomoże.Jednak zamiast słów wsparcia usłyszał jedynie głośny oddech rudowłosego, któremu z trudem udawało się zaczerpnąć powietrza.

- Zabójca nie może mieć przyjaciół.Przyjaciele i miłość to jedynie ludzka słabość.Ale my jesteśmy ponad to wszytko.My, Zoldyckowie jesteśmy silni.- Mówiąc to białowłosy zamachnął się.

W jednej chwili gardło rudowłosego chłopca zostało rozdarte.Świerza, czerwona krew rozprysła się, lądując na białych płatkach róż.

- Jesteś słaby,Illumi.- Mężczyzna podszedł do chłopca,łapiąc jego podbródek,by zmusić go do kontaktu wzrokowego. - Przeznaczeniem zabójcy jest samotność.



Czarnowłosy mężczyzna wszedł przez duże stalowe drzwi,za którymi kryły się migające światła i tańczący ludzie.Jego długie, spięte w koka kosmyki włosów spinały dwie duże szpilki, a szyję przyozdabiał złoty łańcuszek.

- Mam wrażenie, że jedyne co robisz, to kąpiesz się w twojej złotej wanience.Powiedz ,czy chociaż zmieniasz w niej wodę?- Zapytał  długowłosy, stając naprzeciwko czarodzieja.

- Czuję się urażony.- Na te słowa Illumi przewrócił oczami.Czerwonowłosy mężczyzna wynurzył się z wanny.- Oczywiście, że ją zmieniam.Dlatego zawsze jest taka czysta i nieskazitelna.Zupełnie jak twoja skóra.-Mówiąc to,czarodziej podszedł mężczyznę od tyłu, kładąc dłonie na jego biodrach.

- Jesteś obrzydliwy.- Czarnowłosy chciał zabrzmieć poważnie, jednak z jego ust wyrwało się ciche westchnienie, gdy delikatne wargi musnęły jego ucho.

- Twój puls mówi co innego.- Zaśmiał się,a na twarzy długowłosego zagościł delikatny rumieniec.-Czyli jednak go nosisz?-Czerwonowłosy przejechał opuszkami palców po złotym łańcuszku,na którym zawieszona była równie złota obrączka.

- Zamknij się i przestań mnie macać. -Mówiąc to czarnowłosy wyrwał się z uścisku mężczyzny i jednym ruchem schował złoty łańcuszek pod materiał koszulki.

- W takim razie, księżniczko,cóż takiego cię niesie w moje skromne progi? - Na twarzy mężczyzny zagościł chytry uśmiech.

- Uvogin.Czy to imię coś ci mówi?- Oczy czarnowłosego przepełniła złość. - Zamordowałeś  go.Odebrałeś mu życie.- Mówiąc to mężczyzna sięgnął po dwie szpilki ukryte we włosach i jednym ruchem wyjął je.W jednej chwili czarne kosmyki opadły na jego ramiona.

- Mam rozumieć, że kierujesz się teraz zasadą „Oko za oko,ząb za ząb"?- Czerwonowłosy nie dostał jednak odpowiedzi.Poczuł jedynie jak coś przyszpila go do ściany.

Twój dotyk/leopikaजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें