Na ławce obok Kuro siedział chłopak o brązowych włosach i w jakimś białym dresie. Podszedłem krok do niego.
-Hej!- zacząłem.
-No cześć- spojrzał na mnie w miarę przyjaznym wzrokiem.
-Jestem Nemuru Ayabe i jestem Ostatecznym Szczęściarzem.
-Ja jestem Tame Yose i jestem Ostatecznym Astronautą.
-A no tak! Skądś Cię kojarzyłem!- dało się o nim usłyszeć. Był jednym z młodych kadetów, który był trenowany by polecieć wraz z załogą w kosmos. Jest bardziej znany w śród nastolatek, można powiedzieć, że jest jak swego rodzaju idol.
-Oczywiście! Spodziewałem się tego, że idąc do Szczytu Nadziei będę rozpoznany przynajmniej przez wszystkie koleżanki a teraz jeszcze kolejny chłopak mnie zna! Że będę cieszyć się taką sławą tutaj się nie spodziewałem. Jestem jeszcze lepszy niż myślałem, prawda?
-Prawda...?
-Co to za zawahanie w głosie?!
-Nie no, prawda prawda!!- odparłem pewniej. Będąc szczery zazwyczaj po takich „idolach" spodziewam się przedstawionego zachowania.
-Przestań już się tak sobą zachwycać!- powiedziała jakaś nie wysoka dziewczyna, która „wyłoniła się" zza ławki Tame. Miała ciemne, rude, proste włosy sięgające jej do ramion a ubrana była w jakiś zielono-brązowy mundurek szkolny- Nie jesteś taki wybitny!
-A ty dalej tu jesteś?! Mówiłem ci, żebyś spadała gówniaku!
-Ejjejej! Wypraszam sobie! Tak odzywać się do kobiety...!? Masz zero szacunku do ludzi!!- piszczała.
Tame zwrócił się do mnie.
-Widzisz jak to z nią jest- powiedział półgłosem.
-Teraz jeszcze próbujesz przeciągnąć tego typka na swoją stronę!- denerwowała się- Nie słuchaj go, nie słuchaj!
-No.... dobrze.
-Ej stary, bez przesady, ona robi ze mnie jakiegoś tyrana.
Na to tylko dziewczyna fuknęła. Po chwili ciszy zaczęła mówić:
-Jestem Kana Kinata, jestem Ostateczną Działaczką Charytatywną.
-Ja nazywam się Nemuru Ayabe i jestem Ostatecznym Szczęściarzem i-
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Kana gestem kazała mi się do niej przybliżyć. Zrobiłem to. Ona przybliżyła się do mojego ucha.
-..... Czy..... czy to twój przyjaciel????- spytała szepcząc mając raczej na myśli Tame.
-Nie-
-To świetnie- powiedziała głośno zakładając ręczna krzyż. Kontynuowała rozmowę z uśmiechem na twarzy- Jest on bardzo nieprzyjemny, a z osobami takimi jak on kontaktu utrzymywać za bardzo nie chcę.
-Zamknij się już kurduplu- rzucił tylko.
-Jak ty mnie nazwałeś?!- Kana odskoczyła ode mnie kierując się coraz bliżej chłopaka- Ty... ty... ty lalusiu!
-To może.... ja pójdę- rzekłem cicho widząc rozwijającą się ich sprzeczkę. Nie chciałem by mnie w to mieszali.
-Nie warto jest mieszać się w takie błahe sprzeczki. Skończy się to pewnie tak, że nie będą się do siebie odzywać albo pogodzą się. Nie rozumiem po co sprowadzają takie „proste umysły" do Akademii Szczytu Nadziei- mówił chłopak o blado zielono-brązowych włosach w zielonym, wiązanym fartuchu, który pojawił się zza rogu- Mam nadzieję, że okażesz się być dość kompetentny w porównaniu do tej dwójki i nie będę jedną z naprawdę nie wielu osób tutaj, które nie myślą o głupotach, mam rację?- spytał.
CZYTASZ
Danganronpa New Generation 2: Killing Again
FanfictionNemuru Ayabe wraz z grupą rówieśników przekracza progi Akademii Szczytu Nadziei podzielając losy swoich poprzedników. W jaki sposób potoczy się ta gra? Jak bohaterowie zmienią się pod wpływem nacisku i presji? Serdecznie zapraszam Jest to kontynuacj...