11. CyberTruck

392 60 2
                                    

Piątka mężczyzn stała na najwyższym piętrze czerwonego parkingu. Wśród członków Zakshot Main stał jeden wysoko postawiony policjant. Gdy pastor zadzwonił do niego, z propozycją pokazania mu CyberTrucka - ich nowego nabytku - jego pierwszą myślą było to, że chcą go porwać. Jednak ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem i zgodził się z nimi spotkać. Dzięki temu, teraz znajdował się na siedzeniu kierowcy, dotykając różnych przycisków i podziwiając mnóstwo funkcji pojazdu.

Dia z Nikodemem zawzięcie o czymś dyskutowali, David cicho stał z boku,  patrząc na rozwój sytuacji, a w głowie Erwina zrodził się pewien pomysł. Ostatnio zamontowali kuloodporne szyby w pojeździe. Jest to idealna okazja by przestraszyć szatyna, jednocześnie nie wyrządzając mu żadnej krzywdy.

- A wiesz co jest najlepsze grzechu? - Zaczął złotooki, wyjmując pistolet. Starszy spojrzał znad deski rozdzielczej i uniósł wzrok na szarowłosego. Gdy ten wyciągnął broń, zmarszczył brwi. Przecież obiecali mu, że nic mu nie zrobią, a poza tym, raczej nie chcą mieć na sobie pół komendy za usiłowanie zabójstwa. Coś się tu ewidentnie nie klei. - Zobacz to! - Wykrzyknął uśmiechając się szatańsko.

- Nie, nie, nie... - Gilkenly zorientował się, co niższy chce odwalić i od razu zrozumiał, jakie konsekwencje to za sobą ciągnie. Jego ostrzeżenie jednak zdało się na marne. Knuckles wystrzelił. - Kurwa nie... - jęknął heterochromatyk, widząc jak kula przebiła "kuloodporne" szyby, i trafiła policjanta prosto w kamizelkę.

- NIE PIERDOL-- wykrzyczał zdumiony złotooki, patrząc to na jeszcze dymiący pistolet, to na brązowookiego, którego twarz była wykrzywiona w bólu, aczkolwiek nie wydał z siebie jeszcze żadnego dźwięku.

- JA PIERDOLE - Carbonara wyrzucił ręce do góry, łapiąc się w sytuacji. Dia po prostu się z tego śmiał.

- Zmieniliście kolor szyb, mówiłem wam, że zmiana koloru szyb... - David zaczął tłumaczyć, lecz w połowie się poddał i po prostu złapał się za głowę, mamrocząc debile.

- JA PIERDOLE - Knuckles nadal nie wierzył w to co się stało. Wybuchnął głośnym śmiechem. - Przepraszam... - wykrztusił pomiędzy oddechami. Gregory czuł, jak jego klatka piersiowa płonie i nie może się zbytnio ruszyć. Wciąż nie odzywając się ani słowem, po prostu nacisnął przycisk informujący o 10-13, automatycznie wysyłając jego lokalizację. - Ja-- O KURWA - Erwin ponownie się wydarł, gdy ujrzał co zrobił obrażony szatyn. Pozostała trójka zaczęła krzyczeć na raz. Nie dało się zbyt wiele zrozumieć poza wielokrotnie powtarzanym "ja pierdole". Ciekawe kogo pierdolili, bo jak widać, ciągle się tym chwalili.

- SPIERDALAMY STĄD! - wrzasnął Garçon, w panice wyrzucając Grzegorza na parking i samemu pakując się do środka.

- Nie no-- szarowłosy natychmiast zaoponował. Nie chciał zostawiać poturbowanego z jego winy kapitana samego i nie opatrzonego. Nie mówiąc już o notatce, która zapewne zostałaby napisana o nim w tablecie policyjnym. A to było mu dość nie na rękę.

- To ranny funkcjonariusz, wsadzą nas za kraty, nawet nie słuchając... - Francuz nie dawał za wygraną. Nie widziało mu się spędzanie kolejnych miesięcy w więzieniu, gdy dopiero co z niego wyszedł.

- Nie no, weźmiemy go - zadecydował pastor, biorąc Montanhę na ręcę i trzymając go w samochodzie.

Były tam tylko cztery miejsca, więc ranny musiał praktycznie na nim leżeć, co choć nigdy by się do tego nie przyznał, wcale mu nie przeszkadzało. Dia wciąż próbował przekonać towarzyszy do pozostawienia Gregorego, w końcu policja i tak zaraz tu się zjedzie, a terminator na pewno wyjdzie z tego cały. Na jego nieszczęście, David z Nicollo mieli na to wyjebane, a Erwin nie miał zamiaru puszczać mężczyzny.

- Kurwa, przepraszam... - dodał ciszej szarowłosy, zwracając się do funkcjonariusza. Szatyn wciąż milczał, i jedynie przewrócił oczami, ledwo powstrzymując się od uśmiechu. Debil, ale jego debil. W sensie nasz. Tak tak. Nasz.

- Wsiadajcie, wsiadajcie szybko - pogonił ich Nicollo, zasiadając za kółkiem.

- Nie wiedziałem, że to się stanie... - Knuckles powtarzał jak w transie, delikatnie przeczesując włosy policjanta. Siedzący obok Dia patrzył na niego niezrozumiale, ale ten tego nawet nie zauważył. Zbytnio się skupił na Gregorym.

- Mówiłem wam - mruknął Gilkenly, opierając głowę o szybę.

Debile.

Oneshoty z KlipówWhere stories live. Discover now