-Ugh...-młody Izuku westchnął zawiedziony podchodząc do swojego nauczyciela. Jego szmaragdowe, iskrzące oczy spojrzały niewinnie na starszego. Mężczyzna zaśmiał sie pod nosem rozczochrujac zielone włosy podopiecznego. Izuku był jego słabością -Bardzo mam przerąbane?

-To zależy -założył ręce na piersi -Jak dużo zapamiętałeś?

-Cóż... 300 stron to naprawde bardzo dużo... -Wymamrotał-Nauczyłem sie zaledwie 60...

-Nie marudź-przerwał chłopakowi w dosyć nietaktowny sposób- Bo znajdę ci zaraz księgę z 2000 stron.- anioł starał sie być twardy i stanowczy. Wiedział, że jeśli Izuku zobaczy jego niepewność, wykorzysta to, a on znowu bedzie musiał sie tlumaczyc przed jego ojcem- Naucz sie i wyrecytuj 300 stron, to nie jest tak dużo jakby sie wydawało. Twoi przodkowie tez przez to przechodzili- Mówiąc to podszedł do drzwi- A i... Przywołaj lepiej swoje skrzydła. Twój ojciec nie lubi jak chodzisz bez nich.

Izuku cicho przytaknął. Po chwili z jego plecow wyrosły ogromne, śnieżnobiałe skrzydła. Zielonooki przesunął palcem po jednym z aksamitnych piór.

-Idziemy- starszy anioł zaczął przemierzać korytarz. Tuż za nim szedł Izuku z niezbyt zadowoloną miną. Chłopak nie chciał siedzieć w czterech ścianach. Rwało go na powietrze. Zwłaszcza by polatać... I znaleźć miejsce gdzie nikt by go nie znalazł... Gdzies... gdzie mógłby siedzieć w spokoju i przemyśleć pare spraw.

W końcu doszli do dosyć sporej biblioteki. Izuku zajął swoje miejsce przy biurku otwierając całkiem sporą księgę. Na marginesach widniały niezwykle starannie narysowane symbole aniołów. Pismo było odręczne i miało różne zawijasy przez co czasem trudno można było sie doczytać. A co dopiero wszystkiego nauczyć sie na pamięć i wyrecytować z odpowiednia intonacją. To właśnie miało byc jedno z zadań do ukończenia przed mianowaniem Izuku na króla aniołów.

Młody książę wertował kartki w książce dopóki nie znalazł strony na której ostatnio skończył naukę. Gdyby był człowiekiem zapewne uczyłby sie tego przez wiele tygodni a może i miesięcy. Anioły i demony jednak miały bardzo dobrą pamięć i szybko sie uczyły.

Zielonooki odwrócił wzrok z tekstu na swojego nauczyciela. Louis, bo tak miał na imię, stał przy jednym z regałów spoglądając na jakąś książkę. Anioly i demony nie starzeją sie po ukończeniu 20 roku życia. Dlatego tez Louis mając ponad 500 lat, nadal wyglądał na młodego chłopaka. Nie miał zbyt potężnej postury, jednak do tzw „kościotrupów" tez nie należał. Brązowe włosy opadały mu na blade czoło po części zakrywając bystre, fioletowe oczy. Skrzydła sięgały mu aż do podłogi, a jego szaty były białe z drobnymi złotymi zdobieniami. Nigdy nie przepadał za strojeniem się.

-Ty mi się nie przyglądaj tylko sie ucz- Louis skarcił swojego ucznia odkładając książkę na miejsce- Gdybys chciał nauczyłbyś sie tego w parę godzin. Mam ci dać jakąś... motywację?- widząc lekki uśmieszek na twarzy młodszego, nauczyciel westchnął ciężko łapiąc się za głowę- Jesli do końca dnia sie z tym uporasz, to jutro po obiedzie bedziesz miał wolne, okej? Spróbuję to wytłumaczyć twojemu ojcu...

-Naprawdę? Dzięki! To już zabieram sie do roboty!-Izuku uśmiechnął się szeroko odwracając wzrok na księgę. Był z siebie dumny. Znowu udało mu się zdobyć trochę czasu na wyjście na zewnątrz. Nie chciał wykorzystywać Louisa, jednak sam nie potrafił rozmawiać z własnym ojcem... W ciągu dnia wymieniali między sobą może z dwa zdania dotyczące nauki Izuku. Nie mieli dobrych kontaktów. Co prawda w dużej mierze winą było to, że ojciec Midoryi był królem. Miał ogrom obowiązków. Zwłaszcza teraz... Musiał przygotowac wiele rzeczy na przejęcie tronu przez swojego syna.

Chłopak nie chcąc marnować czasu zajął się nauką. Mimo swojego zachowania sprzed paru minut, był bardzo ambitny i lubił dowiadywać sie nowych rzeczy. Zdawał sobie sprawę jak dużą odpowiedzialnością bedzie obarczony jako władca. Jednak nadal był dopiero nastolatkiem. Jako książę nie miał zbyt łatwego dzieciństwa. Ciagle nauka i nauka... Nie miał przyjaciół. Wszyscy w jego wieku traktowali go jak księcia... nie jak kolegę. Jednak mimo to Izuku nie był samotny. Otaczali go bardzo mili oraz życzliwi ludzie i to mu wystarczało. Chciał by wszystkim żyło sie dobrze, a to bardzo ważna cecha dla przyszłego króla.

—————————

Tak jak Izuku obiecał tak też i zrobił. Wieczorem z niezwykłą dokładnością wyrecytował 300-stronicowa księgę pamiętając kiedy robić przerwę by zacząć kolejny rozdział. Zajęło to... całkiem sporo czasu... Jednak dzięki temu młody książę już następnego dnia wybiegł w pałacu z wielkim uśmiechem na ustach. Chłopak wyprostował swoje skrzydła po czym po jednym zamachem znalazł sie w powietrzu. Książę rozglądał się w około na domy innych aniołów. Wszystkie były całkiem podobne, jednak zawsze znalazło sie cos co je rozróżnialo. I to nie tylko z wyglądu, ale tez i energii bijącej z ich mieszkańców.

Młody Midoriya przymknął oczy czując muskający wiatr na swojej twarzy. Lubił uczucie wolności... teraz właśnie taki sie czuł. Naprawde nie przepadał wiecznie przebywać w zamku. Czuł sie jak ptaszek w klatce. Czasem lubił wyprostować skrzydła. Ostatnio miał na to coraz mniej czasu.

Izuku poszybował do samych chmur spoglądając na widok pod sobą. Dookoła roztaczał się las a w oddali można było zobaczyc wodospad. Chłopak chcąc jak najlepiej skorzystać z czasu wolnego przyspieszył tempo. Przekręcił sie tak, że jego wzrok sięgał w stronę nieba. Zamknął oczy próbując wczuć się w chwilę. Nawet nie zdał sobie sprawy, że minęło już pół godziny odkąd wyleciał z zamku. Książę z powrotem przekręcił się w powietrzu. Kiedy spojrzał na ziemię, ku jego zdziwieniu, coś się zmieniło. Chłopak wylądował na trawie i zaczął się rozglądać. Okolica wygladala inaczej niż większość świata aniołów. Powietrze było znacznie cieplejsze, a liczba roślinności widocznie sie przerzedziła. Młody książę sięgnął pojedynczy liść leżący na trawie.

„Spalony...?"

Midoriya spojrzał przed siebie. W oddali zauważył kolejny, który w przeciwieństwie do poprzedniego, lekko płonął. Było to dla nastolatka dosyć niespotykane zjawisko. Ogień na żywo widział zaledwie pare razy w swoim życiu. Anioły zapalały światło za pomocą swoich mocy, a ciepła nie potrzebowały. Z natury były nie tylko zimnolubne, ale tez ich skóra nie należała do najgorętszych. A pożar lasu nie występował u nich od wieków... Kiedy jeszcze walczyli z demonami.

Zaciekawiony Izuku poszedł za śladem liści. Dość szybko doszedł do źródła. A było nim drzewo wiśniowe. Dość obszerne i duże, stalo pośrodku niewielkiego wzniesienia. Bliższa jego strona miała typowe dla siebie różowe płatki. Za to w drugiej połowie widniały płonące listki. Młody książę ruszył przed siebie chcąc przyjrzeć sie temu z bliska. Jednak napotkał barierę. Nieważne co by nie zrobił coś nie pozwało mu przejść na drugą stronę. Tak jakby... niewidzialna ściana stała mu na drodze. Nie mógł jej uderzyć ani poczuć, jednakże gdy próbował przejść, jakas niezidentyfikowana energia pozostawiała go w tej samej pozycji nie pozwalając na dalszy ruch.

„O co chodzi?"

Izuku cofnął sie krok do tylu próbując przeanalizować sytuacje. Przyłożył palec do brody w geście zamyślenia. Jego oczy wodziły to w te to z powrotem.

„Czy to mozliwe że... dotarlem do końca naszego swiata?"


Następny rozdział:

„Next to the tree"

~The world of cherry tree~Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt