Dwadzieścia dziewięć

1.3K 150 11
                                    

BURZA

Wracanie do domu wieczorami stało się uczuciem co najmniej cudownym, odkąd Ada zaczęła coraz, częściej sypiać w moim łóżku. 

Po cichu wszedłem do mieszkania, odłożyłem klucze na szafkę w przedpokoju, ściągnąłem buty. Byłem cicho jak włamywacz. Słyszałem cichą muzykę dochodzacą chyba z sypialni, czułem woń jakiegoś śródziemnomorskiego jedzenia. Może krewetek. Albo ryby? Nie potrafiłem tego rozpoznać po samym zapachu. W każdym razie, dla mnie tak właśnie pachniał i brzmiał dom. Chuj, że waliło czasami jak z kutra w sycylijskiej zatoce. Zaszedłem do kuchni i faktycznie w naczyniu żaroodpornym odłożonym na drewnianą deskę mieściły się jakieś wymyślnie zapieczone produkty. Wziąłem kawałek pomidora czy innej papryki w palce i wrzuciłem sobie do buzi. To samo zrobiłem z kawałkiem ryby. 

Dalej nie wydając żadnego głośniejszego dźwięku, podszedłem do sypialni. 

Prawie jęknąłem na głos – powstrzymałem się jedynie dlatego, że chciałem ją zaskoczyć. 

Leżała na brzuchu na zaścielonym łóżku, podpierała się łokciami i czytała książkę, a nogi miała zgięte w kolanach i założone w kostkach. Ubrana jedynie w czarne koronkowe majtki i krótką bluzeczkę na ramiączkach wyglądała jak wyjęta z okładki magazynu erotycznego z lat dziewięćdziesiątych. Jej jasne krótkie włosy były rozpuszczone i przerzucone na jedną stronę głowy, chyba jeszcze wilgotne po prysznicu. Cała sypialnia nią pachniała. Mogłem tak stać i wąchać, fiut mi od tego aż pęczniał. 

Zakradłem się cicho, nadal mnie nie usłyszała. Szybkim ruchem uklęknąłem na łóżku i przycisnąłem jej ciało swoim, zaciskając jedną dłoń na jej gardle, drugą odchylając głowę w tył. 

– Gdyby ktoś chciałby ci zrobić krzywdę, już byś nie żyła – powiedziałem wprost do jej ucha. – Musisz mieć oczy dookoła głowy. Zwłaszcza, jeśli wyglądasz tak. – Klepnąłem ją w pośladek. 

– Jak jestem u ciebie, czuję się bezpieczna. – Odłożyła książkę i złapała dłońmi moje przedramię, które uniemożliwiało jej jakikolwiek ruch. – Poza tym drzwi były pozamykane. Nikt by tu nie wszedł. 

Puściłem jej ciało, Ada przewróciła się na bok i wsparła głowę na ręce. 

 – Gdzie byłeś tak długo? – spytała, taksując mnie spojrzeniem. 

– Miałem parę spraw do załatwienia. Rozmawiałem z Luką, policja wpadła na trop Frediego. Chcą ściągnąć go w jakieś bezpieczne miejsce i zgarnąć na komendę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za kilka dni będziemy go mieli, a wtedy nie będziesz musiała już ciągle oglądać się za siebie. 

Wstałem, ściągnąłem koszulkę i schludnie ułożyłem ją na oparciu fotela w sypialni. Miałem zamiar wejść pod prysznic, lecz gdy się obróciłem z powrotem w stronę łóżka, Ada ściągała przez głowę ten swój kusy top i została w samych majtkach. Podniosła się i nie dając mi nawet chwili na pytania, praktycznie na mnie wskoczyła, przyciskając swoje cycki do mojej gołej klaty, złączając nasze usta w pocałunkach, znacząc jakiś punkt na mojej szyi. Manewrowała w pasku moich spodni, rozpięła go, szarpnęła rozporek i zsunęła dżinsy trochę w dół. Jej pocałunki i ruchy były jakieś desperackie, ujęła w dłoń mojego sztywnego już fiuta i zaczęła go pieścić, jednocześnie gryząc moje ucho, gardło, obojczyk. Nie marnowała czasu. Uklękła przede mną i wbiła we mnie niecierpliwe spojrzenie. 

– Powiedz mi, co mam robić. 

Już wcześniej brała mnie w usta, to nie był pierwszy raz. Zawsze jednak przejmowała w tej kwestii inicjatywę, nie mówiłem jej, jak ma mnie dotykać. Po moich plecach przeszły ciarki, aż się wzdrygnąłem. 

Burza (Synowie Chaosu #1) [+18]Where stories live. Discover now