Osiem

1.7K 167 13
                                    

ADA

Tak, zgodziłam się na spotkanie z Burzą. 

I postanowiłam wybrać neutralny grunt.

Więc kilka dni później, gdy akurat miałam wolne we wtorkowy wieczór, znów wchodziłam do Buenos Ajres  około dwudziestej wieczorem. Czarne płaskie Pumy skrzypiały o podłogę, gdy ostrożnie mijałam pojedyncze sylwetki ludzi, którzy najwyraźniej popijali piwko przez siedem dni w tygodniu, bo kojarzyłam już ich twarze. 

Przychodziłam do tego miejsca już wcześniej. Nie był to jakiś duży bar, ale nigdy nie zwróciłam uwagi na Burzę, chociaż na pewno mieliśmy okazję przebywać w lokalu jednocześnie. On także mnie nie kojarzył. 

Stał przy barze, kiedy się zjawiłam. Odruchowo położyłam mu dłoń na ramieniu, gdy doszłam do kontuaru, a on aż podskoczył z zaskoczenia i gwałtownie obrócił się w moim kierunku. Jego refleks – dziesięć na dziesięć. 

Posłałam mu słaby uśmiech. 

– Cześć.

– Cześć – odparł ostrożnie. – Piwo? 

– Poproszę wodę. Gazowaną z lodem i cytryną – stwierdziłam trochę niepewnie i nadmiernie chłodno.

Barmanka, którą doskonale kojarzyłam jako Lenę Niemczyk, omiotła mnie bardzo oceniającym i nieprzychylnym spojrzeniem, zwłaszcza, gdy dotykałam ramienia Burzy. Nie spodziewałam się, że popatrzy na mnie tak krzywo, bo to Jonas przecież regularnie z nią sypiał. 

Usiedliśmy przy jednym z bocznych stolików, z dala od ludzi. Burza pił ciemnego portera, takiego samego, jak ja ostatnio. 

– Nie chciałaś się ze mną spotkać – stwierdził na początku rozmowy. – Dlaczego? 

– Bo nie widzę w tym sensu. Nasze drogi miały się rozejść w momencie, gdy kończyłeś pracę w sklepie – mówiłam spokojnie i monotonnie. 

– Jesteś mi winna wyjaśnienia. 

– Nie jestem ci nic winna. 

– Okłamałaś mnie. 

– Sam się okłamałeś. – Wzruszyłam ramionami. – Sam wprowadziłeś się w błąd, żyłeś własnymi przekonaniami. 

– Nie chciałaś mówić, więc wyciągnąłem tylko najpotrzebniejsze elementy i skleiłem je w całość – wyjaśnił ostrym tonem. – Tak to się robi na przesłuchaniach.

– Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy na przesłuchaniu? – Skrzywiłam się i wypiłam duży łyk wody. 

Miałam dzisiaj w pracy zmianę dzienną, skończyłam po osiemnastej. Nadal wyglądałam tak, jak zwykle w robocie. Krótkie jasne włosy spięłam niedbale w kok z tyłu głowy, miałam też zrobiony lekki makijaż, chociaż szminka wytarła się już do reszty i teraz moje usta były blade i suche. Spojrzałam w dół na swoje ubranie. Czarna obcisła sukienka miała długi rękaw i była całkowicie zabudowana na dekolcie i plecach, a kończyła się nad kolanem. Tak naprawdę marzyłam o wyskoczeniu z tych ciuchów, wejściu pod prysznic i zakopaniu się pod ciepłą kołderkę. 

Ale jednak z jakiegoś powodu zgodziłam się na spotkanie z Burzą. Nalegał. Wysyłał wiadomości, próbował też dzwonić, lecz nigdy nie odebrałam. 

I nic się nie zmienił. Patrzył na mnie tymi burzowymi oczami, wodził wzrokiem po całej mojej twarzy, aż policzki zaczęły mi się rumienić. Był nieustępliwy. Intensywny. Jak zawsze. Miał na sobie grafitową koszulkę, spod której wywijały się liczne tatuaże, a na nogach ciemne jeansy. Wyglądał niby zwyczajnie, a jednak pośród wszystkich ludzi w barze przyciągał wzrok najbardziej. 

Burza (Synowie Chaosu #1) [+18]Where stories live. Discover now