23

70 16 11
                                    

- Koło wejścia cały czas ktoś się kręci. - Wyszeptał Mustard. - Ale z tyłu jest otwarte okno. 

- Widziałeś co jest za tym oknem? 

- Jakiś korytarz, na oko pusty. 

Deku razem z złoczyńcą szukali bezpiecznego wejścia do agencji bohaterskiej. Tam zamierzali jak najszybciej znaleźć Urarakę i uciekać. 

- Raz, dwa, trzy! - Szepnął Izuku, podsadzając Mustarda. Ten wskoczył do środka. Złapał dziennikarza za rękę i wciągnął go do budynku. 

Słyszeli ciche dźwięki muzyki klasycznej. Cicho zdecydowali się iść w przeciwnym kierunku. 

Mustard cicho się zatrzymał. Pokazał ręką Deku, żeby ten też stanął. 

Ktoś szedł. Kroki były głównie tłumione przez dywan, ale też były słyszalne. Mustard przyciągnął Deku bliżej ściany i dyskretnie sprawdził czy najbliższe drzwi były otwarte. Zamknięte. Złoczyńca zacisnął pięści. 

Kroki się zbliżały. Można było wyraźnie usłyszeć, że ta osoba kuleje. Chód był niepewny, raz na jakiś czas ta osoba też się zatrzymywała. 

Może to Ochaco? - Zastanowił się chłopak. Ranna, wracająca od Bakugo... Może on coś jej zrobił? 

Osoba ta była już naprawdę blisko. Deku zamknął oczy. 

- Oooo... Ludzie! - Ktoś nagle się odezwał.

Przed nimi stał, chwiejąc się, pijany, blondwłosy mężczyzna. Ubrany był w białą (choć już zaplamioną koszulę), a fryzurę miał w kompletnym nieładzie. 

- Kto to jest? - Zapytał zszokowany Mustard. 

- To jeden z bohaterów... Phantom Thief? Chyba taki miał pseudonim. A nazywał się... Monoma? Nie pamiętam imienia. 

- To ty nie pamiętasz wszystkich bohaterów z Japonii? - Powiedział złoczyńca. Deku spojrzał na niego, niepewny czy ten żartuje, czy mówi na serio. 

- Tylko pierwszą setkę. Resztę tylko tak przelotnie. 

- Aha. A ten jest? 

- 211. 

- Już niedługo będę 210! - Powiedział bełkotliwie chłopak. - Będę wtedy w 21 dziesiątce! Nazywam się Neito, Neito Monoma! Zapamiętajcie to imię! 

- Aha... - Odpowiedział niepewnie Izuku. 

- Nie  ahakuj mi tutaj. Idziecie do tego gnoma blondyna mojego szefa, czy na imprezę? - Zapytał, upadając na ziemie bohater. 

- Do gnoma blondyna twojego szefa. Wiesz gdzie jest? - Zielonowłosemu wyraźnie spodobało się określenie, jakim Monoma nazywał Bakugo. 

- Siedzi w swojej jaskini. Czyli gabinecie, ha ha! Strasznie dziwna jest, naprawdę. Drzwi się ruszają, a ludzie mdleją. 

- Mdleją? - Podjął temat Deku.

- No. Byłem tam z taką jedną dziewczyną, bardzo miłą. On zaczął coś do niej mówić i zemdlała. Chyba się spiła, nie to co ja. - Powiedział, potrząsając głową chłopak. - Pamiętajcie, pić to trzeba umić. 

- A co się z nią stało? 

- Nie wiem, mnie wyrzucił a ona została. 

- A gdzie ten gabinet? 

- Tutaj naprzód, w prawo, lewo i w drzewo, ha ha! Jest napisane na drzwiach. 

- Dzięki. 

- Nie ma sprawy! La, la, la, la, gnoma ktoś... okradnie z Nobla! La, la, la... 

Mustard razem z Deku pobiegli dalej. 

- Jesteś pewien że możesz ufać temu pijakowi? - Zapytał cicho złoczyńca. 

- A mamy inne wyjście? Teraz mamy trop. I mówił coś o Urarace... - Tutaj Deku przerwał. 

Nastała pomiędzy nimi cisza. Jedyne co było słychać, to ciężkie oddechy i kroki. Nagle Izuku stanowczo się zatrzymał. 

- Tutaj! 

Na drzwiach była złota plakietka z napisem "Dynamight. Bakugo Katsuki". Dziennikarz chciał szybko otworzyć drzwi i wejść, ale Mustard go powstrzymał. Delikatnie zapukał. 

Cisza. Izuku nie wytrzymał i nacisnął klamkę. 

- Nie dałem wam zgody żeby... - Ktoś nagle krzyknął. 

- Uraraka?! - Przerwał mu zielonowłosy. 

Dziewczyna leżała na kanapie.

- Zemdlała. Ale to nie jest powód, żeby mnie nachodzić, prawda? - Powiedział zdecydowanie zdenerwowany mężczyzna. Midoriya zmusił się, żeby oderwać wzrok od nieprzytomnej dziewczyny i skupić się na bohaterze siedzącym za biurkiem. 

Wydawał się... Nie, on na pewno był wściekły. Wyglądał jak taki wściekły pies, który jeszcze nie zaczął szczekać, ale wiadomo że za chwilę się na ciebie rzuci. 

- Trzeba jej pomóc. Nie wezwałeś pogotowia? 

- Nie potrzeba. Opiła się i tyle. - Ton głosu blondyna mówił wprost "uważaj co mówisz, bo zabiję" 

- To czemu leży akurat tutaj? 

- Bo tutaj ją położyli. 

Przez chwilę siłowali się na spojrzenia. 

- Nie jest pijana. - Powiedział ni z gruszki ni z pietruszki Mustard. - Nie czuć od niej alkoholu. 

Na chwilę zapadła cisza. 

- Kacchan, co ty jej zrobiłeś? 


685 słów. 

Sayonara!

Prawda - Deku AUWhere stories live. Discover now