ROZDZIAŁ 6

32 1 0
                                    

Gdy nastolatka wróciła z już osiodłanym koniem, była podejrzliwa. Po prostu czuła, że czegoś jej nie mówią. Nie dawało jej to spokoju, ale zdecydowała się to na chwilę zignorować, na rzecz Wyrwija.

Okazało się to złym pomysłem, bo to co przed nią ukryli wiązało się właśnie z tym. Krótko mówiąc Adrianna boleśnie przekonała się dlaczego nikt nie ukradnie konia zwiadowcy.

Po tym wydarzeniu dziewczyna dowiedziała się jak zapobiec takim sytuacjom w przyszłości. Dosiadła Wyrwija i meżczyźni mogli zaobserwować, że jest naprawdę dobrym jeźdźcem i szybko załapała również te komendy chrakterystyczne dla zwiadowczych koni.

Gdy Bob już nie miał żadnych obiekcji przed powierzeniem jednego ze swoich koni nastolatkowi, Adrianna i Halt skierowali się do chatki. Korzystając z czasu, którego przed zmrokiem mieli więcej niż Halt się spodziewał, zwiadowca uczył dziewczynę podstaw tropienia.

Po kilkunastu pomyłkach było już jasne, że o ile z wypatrzeniem samych śladów nie było źle, o tyle z ich rozpoznaniem było naprawdę kiepsko. Jednak Halt naciskał dziewczynę, bo to była jedna z ważniejszych umiejętności zwiadowcy.

Po tej nie do końca udanej lekcji wrócili do chatki. Od następnego poranka zaczęła się dla nich nowa rutyna, która po prostu dodawała do starej konie. W końcu pewnego dnia, Halt zauważył, że dziewczyna ćwiczyła uważniej i nie naciskała na siebie tak bardzo w trakcie ćwiczeń. Oczywiście go to dość mocno zaniepokoiło i zanim jeszcze z nią porozmawiał miał już wiele teorii na temat tego co się stało.

Później gdy starał się z nią na ten temat porozmawiać ta, bardzo szybko się zdenerwowała. To był dla Halta drugi sygnał, że coś było zdecydowanie nie tak. W końcu przy obiadokolacji, zebrał się na odwagę i zapytał się ją czy wszystko w porządku. Tu jego uczennica się na niego dziwnie spojrzała i zapytała się.

- Tak, wszystko jest w porządku. Co miałoby nie być? - dziewczyna była dość zaskoczona tym pytaniem, bo przez cały dzień, z jej punktu widzenia, zachowywała się normalnie. Co prawda, rzeczywiście ćwiczyła nieco słabiej, ale chciała zmniejszyć ryzyko ubrudzenia spodni, po za tym myślała, że mentor zrzuci to na zakwasy.

-Prze cały dzień ćwiczyłaś ostrożniej i nie w pełni swoich możliwości, dodatkowo bardzo łatwo się denerwowałaś - spokojnie powiedział Halt i czekał na odpowiedź uważnie obserwując nastolatkę.

- To jest zupełnie normalne dla dziewcząt i kobiet - było jedyną odpowiedzią czeladniczki, a po chwili namysłu dodała - Nie musisz się martwić za kilka dni wszystko wróci do normy.

To oczywiście nie uspokoiło Halta i ten, gdy dziewczyna ćwiczyła strzelanie z łuku, pojechał do zamku by skonsultować się z lady Pauline. To był jego pierwszy wybór, bo była ona jedyną kobietą z którą komfortowo mu się rozmawiało.

W zamku Redmont, od razu skierował się do biura swojej przyjaciółki i zakradł się tam, gdy zobaczył, że jej tam nie ma. A gdy po kilku minutach wróciła, poczekał aż odłoży wszystkie dokumenty i ujawnił swoją obecność. Sama Pauline była zaskoczona jego wizytą, jako że wiedziała jak poważnie zwiadowcy biorą szkolenie swoich czeladników i jak dużo czasu im poświęcają.

Jeśli się na to tak patrzyło to to prawdopodobnie był powód dla którego zwiadowcy byli najlepiej wyszkolonymi ludźmi w królestwie. Trudno było to Pauline mówić, ale zwiadowczy czeladnicy mieli większą szansę na rozwinięcie swoich skrzydeł w pełni. Kurierka widziała to po postępach uczniów.

Adrianna w przeciągu tych trzech tygodni, zmieniła się, rozwinęła. Tam gdzie na początku była dziewczyna, która potrafiła zirytować opiekunki, zaczęła się pojawiać powoli młoda kobieta, która z każdym dniem umiała coraz więcej. Z kolei Allys, lub Horace, czy George, nie poczynili aż takich postępów.

Adrianna - Pierwsza zwiadowczyniМесто, где живут истории. Откройте их для себя