ROZDZIAŁ 5

35 1 2
                                    

Adrianna obudziła się o wschodzie słońca. Nie było to dziwne, bo z reguły tak się budziła, początkowo by móc w spokoju przemyć twarz po nocy, później by pomagać w stajni. Jak zwykle zaczęła od przeczesania i zaplecenia włosów, ale tego dnia po upięciu ich z tyłu głowy ostrożnie powysuwała pasma by wyglądało to tak jakby miała krótkie włosy.

Potem ubrała się, upewniając się, że ukryła swoją dziewczęcą figurę i dopiero tak przygotowana wyszła ze swojego pokoju. Jako, że Halt nadal był w swoim pokoju, zaczęła od sprawdzenia ilości wody w beczce i drewna na opał w koszu. Stwierdzając, że obu rzeczy jest za mało, wzięła trochę drewna z zewnątrz i wrzuciła do kosza.

Potem wzięła wiadro i poszła do strumienia. Nie kłopotała się z zapełnieniem całej beczki, ale wlała do środka 3 wiadra wody i jedno zaniosła do chatki. W środku zaczęła przygotowywać proste śniadanie. Wtedy też Halt postanowił ujawnić, że już nie śpi. Chciał ją trochę przestraszyć, ale Adrianna uprzedziła go, grzecznie go witając.

Mimo zaskoczenia zwiadowca nie pokazał nic po sobie i po prostu usiadł przy stole. Po śniadaniu, Halt kazał dziewczynie posprzątać chatkę i później poćwiczyć strzelanie z łuku i rzucanie nożem. Sam poszedł kupić jej ubrania i poinformować barona o ich małym planie, jak i planował wysłać informację do Crowleya, że ma ucznia bo ten potrafił być wkurzający.

Do południa, czyli momentu gdy zwiadowca wrócił z zamku, chatka była wysprzątana, woda przyniesiona, a jego uczennica strzelała z łuku. Szło jej nieco lepiej, ale jak stwierdził zwiadowca, prawdopodobnie po prostu strzelanie przez dłuższy czas do tego samego celu sprawiło, że celuje nie w środek, tylko tak by strzała wbiła się jak najbliżej środka.

Zwiadowca też widział, jaka jest różnica między jego uczennicą a byłym uczniem. Gilan nie starał się aż tak bardzo udowodnić, że jest w stanie coś zrobić. Z kolei Adrianna, a raczej już teraz Will, na każdym kroku starała się mu pokazać, że jest warta wysiłku jakim jest wytrenowanie jej, że nie jest słabsza od chłopców.

Dlatego gdy tylko odłożył sprawunki, wyszedł do niej na polankę i zaczął poprawiać jej technikę. Nie pokazał tego po sobie, ale od razu zauważył że dziewczyna ma talent w tej dziedzinie. Nie powiedział jej tego, ponieważ chciał żeby nadal dawała z siebie wszystko.

Ćwiczyli do późnego popołudnia, a potem Halt zarządził przerwę na obiadokolację. Gdy posiłek się gotował, zaczął ją uczyć nieco dokładniej o mapach. Potem zjedli i kontynuowali lekcje teoretyczne do zmroku. Gdy słońce zaszło, zwiadowca zaczął lekcję kamuflażu i ku jego zadowoleniu, dziewczyna szybko zaczęła łapać na co zwracać uwagę, a jej budowa ciała też była atutem.

Tak tej dwójce mijały kolejne dni. Z każdym dniem ich więź się zacieśniała, mimo że tego nie zauważali. Jednak dla pewnej kurierki, która czasem ich odwiedzała sprawa była jasna. Po dwóch tygodniach nauki, Halt zdecydował że dziewczyna jest gotowa na swojego konia, więc kazał jej spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy i po południu wyruszyli.

Zwiadowca szacował, że wędrówka do Starego Boba zajmie im około półtorej godziny, a powrót pół, co znaczyło, że wrócą późnym wieczorem. Był jednak bardzo miło zaskoczony, że dziewczyna okazała się wytrwałym piechurem i pokonali trasę w czasie godziny, czyli takim, jakiego spodziewa się od chłopca. Chociaż Halt coraz częściej zdawał sobie sprawę, że Adrianna pod względem fizycznym nie była wiele słabsza od chłopców.

Wpływ na to, że tak to widział było to że ona była bardzo wysportowana, co wyrównywało nierówność spowodowaną przez płeć. Do Starego Boba doszli więc szybciej niż się spodziewał. Na miejscu nie zastali nikogo w chatce, więc Halt zaczął podejrzewać że domownik jest z końmi. Dlatego zawołał go i szybko potwierdziła się jego teoria.

- Witaj Zwiadowco! Co cię do mnie sprowadza? – zapytał go Bob.

- Poznaj mojego ucznia Willa – przedstawił ją. – Willu poznaj Starego Boba.

- Dzień dobry panu – przywitała go zgodnie z wymogami etykiety, jednak pilnują by mimo to nie zdradzić, że jest dziewczyną w przebraniu.

Później Halt zapytał się Boba czy coś jest gotowe, a ten odpowiedział, że jest i zagwizdał i przybiegły do nich dwa konie. Jeden podbiegł od razu do Halta, drugi do Boba. Dziewczyna od razu przyjrzała się koniom i zauważyła, że nie były to konie takie, które miały dobrze wyglądać i udźwignąć rycerza ze zbroją i galopować. Tak konie były mniejsze i dość kudłate, ale Adrianna podejrzewała że w takim razie są bardzo wytrzymałe.

Miała powody by tak przypuszczać bo kilkukrotnie widziała, jak Halt przyjeżdżał do zamku z kimś innym, to po jego koniu zmęczenia nie było widać, a koń tej drugiej osoby był wyraźnie zmęczony.

- No to Willu, poznaj Wyrwija – Stary Bob przedstawił ją koniowi, a Adrianna spojrzała na rumaka i uśmiechnęła się do niego. – Tak idealnie na twój rozmiar nie – zaśmiał się hodowca koni podając wodze Adriannie.

Dziewczyna z uśmiechem przyjęła wodze i przyjrzała się bliżej Wyrwijowi. Przed nią stał drobnej budowy kuc, z beczkowatym tułowiem i krótkich, lecz krzepkich nogach. Jedyne co Adriannie niezbyt się w nim spodobało była niewyszczotkowany ogon i grzywa, ale to mogła łatwo naprawić.

Ale gdy spojrzała w jego oczy, zaskoczyła ją kryjąca się w nich inteligencja, i mogła przysiąc, że mówiły: „Może i wielki nie jestem, ale jeszcze Cię zaskoczę", a ona tylko spojrzała na niego i odpowiedziała „Ale grzywę to by się przydało ci wyszczotkować". Może tylko jej wyobraźnia, ale Wyrwij wydał z siebie dźwięk, który był odpowiednikiem śmiechu.

- No, widzę, że się już dogadujecie – Bob powiedział z uśmiechem, lekko zaskoczony brakiem rozczarowania na widok niepozornego konia, zamiast bojowego rumaka. – No i jak ci się podoba?

- Myślę, że się doskonale dogadamy – dziewczyna, odpowiedziała na zadane pytanie nie odrywając oczu od swojego nowego kompana. – Mam tylko nadzieję, że lubi biegać – spojrzała przelotnie na konia, a potem na Boba, który uśmiechnął się na przyszłego zwiadowcę.

- I to jeszcze jak, a jaki jest szybki – jakby, żeby udowodnić to co powiedział Bob, Wyrwij się wyrwał dziewczynie i odbiegł od niej kawałek. Adrianna była tym ruchem na tyle zaskoczona, że od razu mu się to udało. – A to jest powód dla którego nazwałem go Wyrwij – Bob skomentował śmiejąc się.

- To może go teraz złapiesz co? Udowodnisz, że Ulf miał rację mówiąc o twojej ręce do koni – Halt zwrócił się do niej.

- Oczywiście – dziewczyna zaczęła powoli iść w kierunku konia, ale żaden z mężczyzn nie zauważył, że miała w kieszeni jabłko. Adrianna od razu domyśliła się, że Halt chce zobaczyć jak robi z siebie głupca biegając za koniem.

Jej plan był łatwy, najpierw podeszła na niewielką odległość, potem zwróciła na siebie uwagę konia pokazując mu owoc. Jak Wywij zajął się jedzeniem ona złapała wodze i podprowadziła go do mężczyzn, którzy z mniejszym lub większym sukcesem ukrywali szok. Ich zaskoczenie pomnożył fakt, że dwójka posłała im niemal identyczne spojrzenie.

- Może teraz pójdziesz z Bobem po siodło – Halt zaproponował.

Gdy dwójka z Wyrwijem odeszli poza zasięg słuchu Halt odwrócił się do Abelarda i dwójka wymieniła spojrzenia pod tytułem „z tą dwójką to będą kłopoty".


No i tyle z regularnego dodawania rozdziałów. Postaram się, żeby kolejny był szybciej.

Adrianna - Pierwsza zwiadowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz