Piekło początku i zapowiedź końca nieba.

86 2 0
                                    


- Przepraszam, jestem Jakub Chmiel, z wydziału prawniczego, spóźniłem się, którędy na inauguracje?

- Pokaż mi legitymację, dlaczego się spóźniłeś?

- Nie jestem stąd, więc wie Pani jak to jest, jeszcze dobrze nie znam miasta tak dużego jak Wrocław, nieco się zgubiłem, ja wiem, że mogłem nawigację sprawdzić, albo chociaż mapę papierową, ale no nie miałem, więc trochę chodziłem w kółko...- powiedziałem pokazując legitymacje.

- Na wprost tym korytarzem, a potem w lewo.

- Dziękuje bardzo! Zrobiła mi Pani dzień!

Byłem spóźniony, bardzo, wszedłem na koniec ceremonii, jedyne co z niej usłyszałem ,,Nowych studentów prosimy o udanie się do budynków swoich wydziałów na zajęcia.'' Nie dziwcie mi się, nie kłamałem naprawdę nie byłem stąd, a to był mój pierwszy rok na wspaniałej uczelni, a oprócz tego to był pierwszy raz kiedy mieszkałem samemu. Czy poradzę tu sobie? Boże ile ludzi, przyszło też sporo rodziców... Heh, teraz na wydział, piętnastominutowy spacerek, albo sześć minut autobusem, ale ten wydatek, niby nie dużo, ale jak kilka razy wydaje się mało, to wtedy jest dużo, szybka matematyka. Wtedy zobaczyłem dwie studentki, a zobaczyłem je, bo je usłyszałem, brzydziła je idea podróży autobusem, ścisk w tłumie, jedna powiedziała, że zna skrót. Co mogłem zrobić lepszego jak je śledzić, może nie jest to dobra decyzja i mogłem przez nią wyjść na zboczeńca, ale nie chciałem się spóźnić, a każda szansa na sukces może się nim zakończyć, tak więc z perspektywy czasu nie żałuję. Po nietypowej drodze je zgubiłem i spotkałem innego studenta. Zapytałem się go:

- Też jesteś z wydziału prawa?

- Nie wiem skąd to założenie, ale tak, jestem z wydziału prawa. Jednakże, może i to śmieszne, jednakże nie znam nawet drogi na wydział.

- Ja również, wiem jak to zabrzmi, ale szedłem za dwiema dziewczynami, które wydawały się obeznane, i cóż właśnie je zgubiłem.

- No popacz, ile już mamy wspólnego, normalnie ta sama bania.

- HAHA

- HAHA

- Jestem Jakub, ale nie będzie mi przeszkadzać jeśli będziesz się do mnie zwracać per Kuba.

- A ja nazywam się Mateusz, Mateusz Rada.

- Wiem już do kogo będę chodzić po rady.

Był on wyższym o pół głowy ode mnie młodzieńcem o brązowych włosach, poważnej jak na swój wiek twarzy i długich zadbanych nogach.

- Nawet nie wiesz jak często to słyszę. Jesteś stąd?- zapytał.

- Gdybym był, to bym się raczej nie zgubił.

- Rzeczywiście, ma to sens.

- Jestem z Grudziądza.

- To to miasteczko koło Świecia?

- Grudziądz jest dwa razy większym miastem.

- Możliwe, ale nie oszukujmy się sława jednego przewyższa drugie, ja za to jestem stąd, ale mieszkam samemu.

- To nasza kolejna wspólna cecha.

Jakoś poszliśmy po drodze mijaliśmy innych studentów, więc raczej dobrze szliśmy.

- To pewnie ten budynek.- powiedział Mateusz.

- Wiesz dzisiaj rano się nieco spóźniłem, więc nie miałem okazji z nikim zamienić słowa, wszyscy wokół wyglądali jakby już znaleźli sobie przyjaciół, przez co czułem się bardzo samotny i wyobcowany. Naprawdę Ci dziękuję.

- Drobiazg, jestem osobą otwartą staram się utrzymywać z każdym dość przyjazne stosunki. Zawsze byłem w klasie z paroma osobami które znam, więc zawsze czułem się na miejscu, ale tutaj tak nie jest, to jest dorosły świat, zrezygnowałem z wielu rzeczy, aby trafić na tą uczelnię, tutaj nikt się już nie bawi w podchody.- Mateusz określił siebie.

- Dlaczego zrezygnowałeś z praktycznie gotowej kariery ?

-Ehm, wolałbym o tym...

- Przepraszam, gdzie moje maniery. Nie wypada nowo poznanej osoby pytać się o coś takiego.

- Nic nie szkodzi. To dość długa historia... Mówiąc w dużym skrócie miałem nieprzyjemne doświadczenia z płcią przeciwną.

- Płcią przeciwną?

- Po prostu miałem dość konkretnych osób ze swojego najbliższego otoczenia, dlatego odleciałem całkiem daleko od tamtego miejsca, aby móc zacząć wszystko od nowa.

- Czyli pokłóciłeś się z dziewczyną? Może coś bardziej?

- Nie, nie, nie, nie, nie, ona w żadnym wypadku nie była moją dziewczyną.

- Jakiś gwałt ten teges?

- Nie, była jakby to delikatnie powiedzieć koszmarna.

- Koszmarna?

I wtedy zobaczyłem dziewczynę jak wychodzi z samochodu, podeszła do Mateusza i powiedziała: ,,Drogi Mateuszu myślałeś, że możesz ode mnie uciec? Kochaniutki, ja będę przy tobie na zawsze". Po czym zaczęła go uderzać po twarzy bukietem kwiatów, a płatki z nich leciały we wszystkie strony, w tym na mnie, niczym zaklęcie, i wtedy zobaczyłem jej twarz jak dar od niebios, tak łatwo to powiedzieć, to była miłość nad wszystko, mogąca ocalić mnie od piekła. Ona miała ogień w duszy i było to widać jak diabeł we własnej osobie mógł ze mnie wyjść. W tamtym momencie rozpoczął się mój złoty czas.

LulajżeWhere stories live. Discover now