_12_

22 3 0
                                    

W pewnym momenci brakło mi powietrza i opadłam na puduszkę.
-Mari...!- nic więcej nie słyszałam.

*****

Niepewnie zaczęłam otwierać oczy. Strasznie dziwnie się czuję i nic nie pamiętam od momentu kiedy z Adrienem jedliśmy śniadanie. Gdy otworzyłam oczy oślepiło mnie światło, lecz po chwili przyzwyczaiłam się do niego. Powoli rozejrzałam się po pokoju i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to smutny Adrien który siedział na krześle. Po chwili zobaczyłam latającą po pomieszczeniu smutną Tikki. Uśmiechnęłam się do nich pod nosem lecz oni tego nie widzieli.
-Co wy tacy smutni?- zapytałam ich, a oni od razu spojrzeli w moją stronę, a na ich twarzach wyskoczył uśmiech. Adrien od razu do mnie podbiegł.
-Mari, ja cię strasznie, ale to strzasznie przepraszam.- zaczął mnie przepraszać. Po chwili położyłam palec na jego ustach i się uśmiechnęłam.
-Już skończyłeś?- on zdziwiony moimi słowami spojrzał na mnie pytająco. Ja natomiast ściągnęłam palec z jego ust, chwyciłam za policzki i go pocałowała. On na początku był srzokowany ale po chwili odwzajemnił ten gest. Tkwiliśmy w pocałunku przez dobrą chwilę. Oderwaliśmy się od siebie gdy brakło nam powietrza. Patrzyliśmy sobie w oczy z uśmiechami na twarzach. Po jakimś czasie niespodziewanie zakręciło mi się w głowie co od razu zauważył Adrien.
-Wszystko dobrze Mari?- zapytał mnie z troską. Ja tylko przytaknęłam. Jednak nagle głowa zaczęła mnie strasznie boleć. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Syknęłam z bólu co usłyszał Adrien. Przybliżył się do mnie, po czym podniusł mnie, usadowił na swoich nogach i mnie przytulił. Nagle stało się coś dziwnego, a mianowicie w pewnym momencie Adrien pocałował mnie w czoło i tak szybko jak pojawił się ból głowy, to on też tak szybko znikł. Tę romantyczną chwilę przerwał mój telefon z którego leciała muzyka. Zeszłam z kolan blondyna i podeszłam do biurka i odebrałam połączenie.
-Halo?... Tak... c-co?- po tym co usłyszałam telefon wypadł mi z rąk, a moje nogi stały się miękkie jak wata. Do moich oczu naszły łzy. Adrien widząc mój stan szybko do mnie podbiegł i pomugł mi ustać bo prawie się przewróciłam. Mój świat się zawalił. Straciłam to co było dla mnie... ważne. Adrien pomógł mi dojść do łóżka po czym oby dwoje usiedliśmy na nim.
-Co się stało?- zapytam mnie zielonooki. Wtuliłam się w jego ramię i płakałam. Rozpłakałam się na dobre, Adrien cały czas mnie przytulał i gładził mnie po plecach w geście uspokojenia. Lecz mimo to ja cały czas płakałam. Blondyn w pewnym momencie odsunął mnie od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Mari, porosze... powiedz co się stało.- gdy usłyszałam jego pytanie z troską w głosie to wytarłam mokre policzki.
-M-mo...moi r-rodz-rodzice mm...mie-mieli wy-wypa...wypadek.- wyjąkałam z siebie przez łzy. Adrien mnie przytulił jeszcze mocniej. Nawet nie wiem kiedy usnęłam w jego ramionach.

*****

Powoli zaczęłam otwierać oczy. Pierzwsze co zauważyłam to to, że leżę na łóżku i jestem przykryta kołdrą. Nie chciało mi się wogule wstawać. Leżałam tak przez jakiś czaś. Nagle przez zamkniętą klapę wyleciała Tikki i podleciała do mnie.
-Jak się czujesz?- zapytała mnie i usiadła na krańcu łóżka. Ja spojrzałam na nią z łzami w oczach które szybko wytarłam.
-Mogło być lepiej.- odpowiedziałam jej zmęczonym i schrypniętyp głosem.

================================

528 słów

No mogło być lepiej ale też jest dobrze. Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Zostawcie po sobie ślad i wyczekujcie nowego rozdziału.

Do zobaczenia💖

Koniec przez złe zdanie||miraculous|| (Książka Upadła)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum