Wynieśli Petera i Shiru do pokoi które widzieliśmy. Mieliśmy rację, przetrzymują ich w nich.
-Musimy chwilę poczekać aż wszyscy się rozejdą, żeby nie zwlekając zabrać dzieciaki i nawiać - powiedział cicho Steve
Tak też zrobiliśmy. Przyczailiśmy się i czekaliśmy aż wszyscy wyjdą z korytarza.
Czekaliśmy dobre 20 minut zanim wszyscy nie wyszli.
Gdy było już pusto, wyszliśmy z naszych kryjówek i poszliśmy w stronę cel.
-Traci za dużo krwi - powiedział Matt po czym bardzo przyspieszył tępo.
-Co? - zapytał Tony. Wszyscy pobiegliśmy za nim.
Martthew podbiegł do jednej z szyb.
Wszyscy spojrzeliśmy do pomieszczenia. Do moich oczu napłynęły łzy.
W kącie celi, siedział cały zakrwawiony Peter. Trzymał w zębach żyletkę i jeździł po niej ręką. Miał całe napuchnięte oko (jedno bo jak wiadomo drugiego nie ma) . Przepocone i posklejane krwią włosy opadały mu ja twarz. Na jego twarzy nie widziałam żadnych emocji. Siedział tam pół przytomny i rozcinał swoją skórę.
-Peter! - wykrzyczał Tony waląc w szybę. Chłopak nie zareagował. Jakby nic nie widział i nie słyszał.
-Matko, Shuri!- Tchala podbiegł do szyby naprzeciwko - siostrzyczko, nic ci nie jest!? - wykrzyczał.
Dziewczyna wstała i podeszła do szyby.
Pokazała palcem na drzwi.
-Załatwię to - rzuciła Nat, po czym strzeliła w zamki od drzwi obu lochów rozwalając je.
Shuri natychmiast wybiegła z pokoju i rzuciła się Tchali na szyję.
-Bucky'ego trzymają obok- powiedziała od razu - Coś jest z nim nie tak - powiedziała drżącym głosem
Podeszłam do Shu i mocną ją przytuliłam.
-Już dobrze, jesteś bezpieczeczna - wyszeptałam jej na ucho
W międzyczasie reszta weszła do lochu Petera.
*Stark pov*
-Peter! - wykrzyczałem podbiegając do niego. Nawet nie zwrócił uwagi że tu jesteśmy.
Ciągle się ciał.
Chwyciłem go za przedramię i odciągnąłem jego rękę od żyletki.
-Petey, to ja - powiedziałem
-Przepraszam, pani Silk - powiedział - Przesadziłem? - chłopak lekko się skulił jakby czekał na cios
-Pet... - powiedziałem cicho pi czym go przytuliłem.
-Nie chcę przerywać tej jakże uroczej sceny, ale ktoś idzie - powiedział Cap
-Słuchaj skarbie, tatuś teraz cię weźmie do domu. Musisz chwilkę wytrzymać - powiedziałem po czym podniosłem syna na ręce - Misiu portal - powiedziałem do męża.
-Chwila, a co z Buckym!? - zapytał Sam
Stephen zrobił portal do drugiego pokoju w którym był Barnes, związał go mocą i wrzucił do portalu prowadzącego do jednego z zamkniętych pokoi.
-Dalej! - krzyknął mój mąż po czym wszedł do wieży. Wszyscy weszliśmy za nim do środka a Stephen zamknął portal.
-Nie wierzę, udało się! - krzyknęła Yelena - Widzisz to Kate Bishop!? Naprawdę się udało!
To prawda. Udało się.
Mój syn znowu jest przy mnie.
Wszystko wróciło do normy.
Teraz moje największe marzenie o PRAWDZIWEJ rodzinie ze Stephenem i Peterem się spełni.
★★★
Nie róbcie sobie nadziei że marzenie Tonego się spełni 😗
![](https://img.wattpad.com/cover/301785032-288-k992512.jpg)
VOCÊ ESTÁ LENDO
Is this a REAL family?
FanficKontynuacja mojej poprzedniej książki "Dear Diary" Miłego czytanka