6

282 20 81
                                    

To już rozdział, chill.

Chwilę później wszysyc byliśmy w drodze do magazynów o których mówił Matthew.

-A co jak ich tam nie będzie? - zapytał Tchala

-Spokojnie- powiedział Matt- To tutaj - powiedział

-I ty to nazywasz opuszczonymi magazynami? Przecież to Oscorp Industries! Jesteś pewien że to tutaj? Może ci się pomyliło? - powiedziała zdumiona Valkyrie

-Wyjechaliśmy do zimnej chali, w której waliło stęchlizną, szczytami i krwią, tak myślałem. - odparł

-Jaki mamy plan-spytał Bruce

-Wejść tam, odbić dzieci i Jamesa a potem nawiać - powiedział Clint

-Ta, łatwizna - odparł Steve

-To dalej księżniczki, z życiem- krzyknął Tony.

Wkroczyliśmy do budynku. Weszliśmy tyłem, tak jak wjechał tam Murdock. Miał rację, było tam zimno i mega jebało. Gdybym była niewidoma, pewnie też pomyślałabym że to magazyny.

(Niewidoma Kate Bishop, brzmi super, nie?)

Zaczęliśmy iść w głąb budynku.

Im dalej szliśmy, tym bardziej śmierdziało.

Weszliśmy do jakiegoś korytarza.

Ktoś ciągle krzyczał jakby zza mgły.

Była tam masa metalowych drzwi i grubych szyb.

Zaczęliśmy iść dalej.

Większość pomieszczeń wyglądała na nieużywane.

Na samym końcu, na przeciwko siebie były dwie cele, które ewidentnie są używane.

W jednej masa krwi. Świeżej i zaschniętej.

W drugiej... Buty i bransoletka...

-To Shuri - powiedziałam przełykając ślinię

-Ona musi gdzieś tu być - powiedział Tchala

Wtedy usłyszeliśmy głośny krzyk. Ktoś wykrzyczał imię Petera, a tą osobą była Shuri. Wszyscy poznaliśmy jej głos.

Podbiegliśmy w stronę hałasu.

Do biegliśmy do wielkiej hali. Na samym środku stało kulki mężczyzn. Na krześle siedziała związana Shuri i z przerażeniem oglądała coś co zwisało z sufitu.

Przyjrzałam się temu... A raczej jemu.

Z sufitu bezwładnie zwisało ciało chłopaka.

Wisiał do góry nogami. Został powieszony na nodze (bo wiecie, drugiej niema🤣) Był cały zakrwawiony. Obok niego stał mężczyzna, który trzymał w dłoni metalową, umazaną szkarłatną cieczą rurką.

Zamachnął się, z całej siły uderzył chłopaka w głowę, rzucił turę i wyszedł.

Czterech mężczyzn wyniosło Shuri. Na hali został Peter i 6 mężczyzn. Jeden podszedł do sznurka na którym zwisał i po prostu go odciął.

Chłopak z hukiem spadł na ziemię przywalając w nią głową.

-Do celi z nim - zarządził jeden, po czym reszta podniosła go pod ramiona i wyniosła.

Wszyscy staliśmy jak wryci.

-On naprawdę żyje - powiedział zdumiony Tony - Mój synek żyje.

★★★

Krótkie w chuj, ale mam teraz próbne egzaminy i nie mam czasu pisać, przepraszam.

Is this a REAL family? Where stories live. Discover now