3

345 20 62
                                    

-Jak to? - zapytał Tony

-Shuri znalazła w torebce zakrwawiony notes z jego inicjałami. - zaczęła Kate

-Przeczytałyśmy pierwszą stronę. Napisał to dwa dwa tygodnie temu. Podpisał się swoim imieniem i nazwiskiem. Pisał o nas. Pisał o swoim stanie i z tego co wyczytałyśmy, jest on ciężki - powiedziała Shuri

Dziewczyna podała mi notes, a w międzyczasie do kuchni przybyła cała reszta.

Otworzyłem notes i od samego początku zacząłeś czytać na głos.

-Nazywam się Peter Parker - przeczytałem pierwsze zdanie po czym przełknąłem ślinę- Jakieś dwa tygodnie temu, prawie umarłem. Właściwie,to nawet nie prawie. Zostałem nawet pochowany. Wszystko oglądałem. Pan Wilson postrzelił mnie w lewy bok, odciął rękę i zrzucił z dachu. - powiedziałem po czym spojrzałem na resztę - Dziewczynki, to nie jest zabawne! - wykrzyczałem

-Zabawne nie, ale może prawdziwe - powiedział Steve

-Byłeś tam! Wszyscy tam byliśmy! Na własne oczy widziałem jak ten potwór morduje mojego synka! Widziałem jak w niego strzelał, odcinał mu rękę i bił! - wykrzyczałem a po moich policzkach zaczęły spływać łzy - Nie wiem co jest dla was w tym tak śmiesznego, ale to nie jest prawdziwe! Poza tym, Peter ma inny charakter pisma!

-One nie kłamią - przerwał mi Matt dobijając piwo do końca - wszystko co mówią jest prawdą.

-Znowu czujesz to po ich pulsie? - zapytałem zirytowany

-Dokładnie - powiedział odstawiając butelkę

-Czytaj dalej - powiedziała Yelena szturchają mnie w ramię

-Nie mogę... - powiedziałem

Thor odstawił piwo, podszedł do mnie, zabrał mi notes usiadł i zaczął czytać. (Bo Thor jest taki grubasek jak w end game i ma depresję XD)

-Gdy spadłem, ludzie Fiska wsadzili mnie do czarnego samochodu i odjechali. Przez wszystkie nowe urazy i pootwierane stare rany zacząłem tracić przytomność. Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem. -przeczytał Thor, po czym przewrócił kartkę - Obudziłem się jakieś trzy dni później. Nie wiedziałem gdzie jestem. Piszę to dopiero teraz (czyli dwa dni po tym), gdyż nie mogłem się ruszać. Nadal sprawia mi to duże problemy. Więzią mnie jak w klatce. Jak to Catlin powiedziała "będziesz tu gnić di końca swoich dni. Teraz cię leczymy, żeby potem znów móc cię skrzywdzić. Wyleczymy cię i znów. Będzie tak w kółko i w kółko. Zadbamy on to, żebyś cierpiał, ale nie umierał" - Thor przewrócił stronę. Pusto. Nic więcej nie napisał. Całe dwie kartki.

Thor zaczął przewracać wszystkie strony żeby znaleść dalszy tekst. Nic. Pustka.

-Przynajmniej wiemy że on gdzieś jest! - powiedziała Carol

-Nie, Danvers - przerwała jej Hope- Coś mi tu nie pasuje. Pokaż mi ten notes - powiedziała zabierając notatnik od Thora - Jeżeli stracił rękę, jest cały połamany i ogólnie w aż tak złym stanie, to wątpię, że miałby takie ładne pismo - powiedziała - Pisaliśmy razem recenzje seriali i wiem jak wygląda jego pismo. Jest o wiele bardziej niedbałe i Parker zawsze rysuje dwa identyczne brzuszki w B. To nie jego. Ktokolwiek to wam to podrzucił, jest w błędzie.

-Czyli zostaliśmy z niczym. - podsumował Cap

-Niestety... Ta cała sytuacja nas wszystkich wykończy. Peter nie żyje. Jego już nie ma. Musimy przestać się łudzić. - powiedział Tchala

-Jak możesz tak mówić, bracie!? Łudzić?! Peter wciąż może gdzieś tam być, a ty każesz mi o nim zapomnieć!? Prędzej zginę! - wykrzyczała Shuri. Po jej policzkach spłynęła fala łez. Dziewczynka wytrwała notatki z rąk Hope i wybiegła z pomieszczenia.

-Shuri- krzyknął Tchala biegnąc za nią

-Zostaw ją w spokoju. Potrzebuje chwili. - zatrzymał go Murdock - Jest jej teraz trudno, jedyne czego teraz potrzebuje to czas.

-Nie, Matt. Jedyne czego ona aktualnie potrzebuje, to Peter - powiedziała Kate - I ja też go potrzebuję. - Bishop wyszła trzaskając drzwiami.

Podszedłem do Stephena i się w niego wtuliłem.

Mam już dość.

*Shuri pov*

Podbieglam do pokoju Petera. Weszłam do środka i zaczęłam po nim chodzić.

Plakaty.

Lego.

Figurki ze Star Wars.

Pudła.

I sterty książek.

Usiadłam na jego łóżku, schowałam twarz w dłonie i cicho zaszlochałam.

-Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię, Petey... - powiedziałam cicho.

Nagle poczułam dłoń na ramieniu.

-Idź Tchala- rzuciłam

-Nie płacz - powiedział

Nie, to nie może być prawda.

Podniosłam wzrok...

★★★

Ale polsata jebłam

Is this a REAL family? Where stories live. Discover now