Pinkie Pie X Rainbow Dash

11 0 0
                                    

- Hej? Pinkie Pie? -  Weszłam do środka cukierni. W środku jak zawsze unosił się słodki zapach ciast.

- Rainbow Dash?? To ty? -  Usłyszałam jak Pinkie Pie woła z kuchni.

- Pieczesz? - Oparłam się o próg drzwi. -  Nie ma pani Cake?

- Sprzątam. -  Westchnęła różowowłosa wstawiając miskę do zlewu. -  Pani Cake wyszła gdzieś z mężem... Powiedziała, że mogę zamknąć wcześniej jak pozmywam naczynia.

- No to w czym problem? - Spojrzałam na suszarkę, na której stały naczynia i blachy. - W zlewie została ci tylko jedna miska.

- Zbiłam ulubiony kubek pani Cake! -  wyjęczała. -  Jeszcze chyba nigdy w życiu tak bardzo się nie stresowałam jak teraz! Nie mam pojęcia, co robić.

- Może da się posklejać? - Zaproponowałam niepewnie.

- Już wyrzuciłam kawałki szkła... Nie ma sensu, Rainbow Dash. Nie ma sensu go sklejać, bo to będzie widać.

- Jeśli chodzi ci o to, to pani Cake cię za to nie zwolni. Nie ma bata -  odparłam.

- Wiem, że mnie nie zwolni. Robię przepyszne ciasta! - Zaprotestowała Pinke Pie. -  Po prostu... Na pewno będzie jej przykro...

- I dlatego tak się martwisz? - Uniosłam brew. - To był przecież wypadek. Kupisz jej lepszy kubek na urodziny czy coś.

- Wiem, jak zwykle niepotrzebnie przeżywam. - Dziewczyna znowu westchnęła. -  Cała jestem spocona.

- Uspokój się, usiądź sobie. - Poleciłam odsuwając nieco krzesło od stołu. Pinkie Pie zdjęła fartuszek rzucając go na blat koło zlewu.

Jednak zamiast usiąść na odsuniętym przeze mnie krześle, zarzuciła mi ręce na szyję i oparła głowę o ramię.

- Potrzebuję przerwy - wyszeptała.

- Potrzebujesz przestać przejmować się tak o panią Cake - stwierdziłam. - I w ogóle powinnaś przestać się przejmować. Przecież dobrze wiesz, że jesteś wspaniała. Aprobata pani Cake wcale nie jest ci potrzebna. Otwórz własną cukiernię.

- To nie byłoby fair zagranie - odparła Pinkie. - Po tym wszystkim, co pani Cake dla mnie zrobiła, nie mogę jej tak po prostu zostawić.

- No wiem... Chciałam cię tylko jakoś pocieszyć - mruknęłam.

Pinkie Pie nieco się ode mnie odsunęła. Miała na twarzy lekki uśmiech, ale jej oczy wydawały się być zaszklone. Na policzku koło lewego kącika ust miała trochę masy do ciasta. Nie mogłam powstrzymać cisnącego się uśmiechu. Aż trudno było uwierzyć, że to jest ta sama dziewczyna, która tak strasznie mnie kiedyś denerwowałam. A teraz każda jej uwaga skierowana na mnie

- Co cię tak bawi? - spytała dziewczyna, również uśmiechając się. Zawsze to robiła. Jak ktoś się uśmiechał, ona bezwiednie robiła to samo.

- Chciałabyś może wybrać się na piknik? - Zaproponowałam. - Weźmiemy parę twoich babeczek, coś do picia. Musisz się trochę rozluźnić.

- Dobra - odpowiedziała po chwili. - Tylko zmyję tę miskę.

- Ja to zrobię. - Rzuciłam się do zlewu. - Ty idź wybrać najpyszniejsze babeczki do koszyka piknikowego.

Rzuciłam jej szeroki uśmiech. Pinkie Pie wyszła z kuchni, na co ja głośno odetchnęłam. Piknik. Idziemy na piknik. I w dodatku udało mi się go zorganizować bez żadnych komentarzy Pinkie z drugim dnem.

Umytą miskę odstawiłam na suszarkę, a mokre ręce wytarłam w ścierkę. Byłam zestresowana. Bardzo często chodziłyśmy na piknik z przyjaciółkami. No właśnie... Z przyjaciółkami. Nigdy tylko we dwie. A ona tak szybko i ochoczo się zgodziła.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 03 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

My Little Pony | One ShotyWhere stories live. Discover now