IX

732 49 80
                                    


Obudziłem się rano na kanapie w gabinecie. Zobaczyłem przytulonego do mnie Janka. Uśmiechnąłem się do siebie, gdy przypomniałem sobie wczorajszą noc. Pocałowałem w czoło chłopaka, a ten powoli otworzył oczy. 

- Cześć Zosiu - powiedział  jeszcze zaspanym głosem. 

- Cześć Rudy. Wyspałeś się? 

- Mhm - przeciągnął się lekko. 

Wstałem z łóżka i zacząłem zbierać moje ubrania. Chłopak natomiast nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Zaśmiałem się pod nosem i ubrałem na siebie bokserki, oraz inne części ubrania. Wziąłem jego ubrania i zwinąłem je w kulkę. Następnie rzuciłem mu te ubrania prosto w jego głowę. 

- Ała, no wiesz ty co - dramatyzował i masował sobie głowę. 

- Nie przesadzaj, tylko się ubieraj. Trzeba wstać i zjeść śniadanie. 

Janek niechętnie się ubrał i wstał. Gdy tylko zrobił krok, mogłem usłyszeć ciche jęki bólu. 

- Co ci? 

- Boli...wszystko - powiedział lekko obolałym głosem. 

Ja jedynie cicho się zaśmiałem. Wziąłem kluczyk i otworzyłem drzwi. Wyszedłem z pokoju, a za mną wyszedł Rudy. Alek i Paweł siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Dziewczyny robiły coś na polu. 

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy robić sobie śniadanie. Chłopcy jedynie się na nas patrzyli, a Alek się cicho zaśmiał. 

- A temu co się stało? 

- Alek po prostu przypadkowo przechodził w nocy po szklankę wody obok gabinetu i co nieco z tego pomieszczenia usłyszał - poruszył dwuznacznie brwiami Paweł. 

Myślałem, że spalę się ze wstydu za chwilę. A co jeśli słyszały to dziewczyny? Wtedy ja i Rudy możemy się zapaść pod ziemie. 

- No a dziewczyny? Słyszały coś? - zapytałem. 

- Głupi jesteś? - zaśmiał się Alek - przecież ich wczoraj nie było. 

Kamień z serca. 

- To nie tak jak myślisz! My po prostu...no wiesz ten...uczyliśmy się, a ze mnie taki nieuk, że Janek na mnie krzyczał. Ale zmieńmy temat. Szanowny pan Dawidowski pamięta, że jedziemy dzisiaj z batalionem do Warszawy?

- Co jak to? - zapytał Rudy. 

- Ty nie jedziesz Janeczku. Po pierwsze słyszałem, że cię wszystko boli. Po drugie nie jedziesz bo ja tak mówię. 

- No weź! Tadeuuuuusz - powiedział błagalnie. 

- Zostajesz z dziewczynami i nie ma błagam. Alek, Paweł wy się powoli zbierajcie, po śniadaniu jedziemy - dokończyłem ostatni gryz kanapki i poszedłem do pokoju, aby się przebrać. 

Siedziałem w pokoju i sprawdzałem coś w zeszycie, gdy wszedł Janek. 

- Cześć - usiadł obok mnie. 

- Nie i koniec kropka - powiedziałem za nim zadał pytanie. 

- Nawet nie zapytałem! 

- Bo ja wiem o co zapytasz. Nie znam cię jeden dzień - spojrzałem na zegarek - Ja już będę szedł. Bądź miły dla dziewczyn i się zachowuj. Pa - wstałem z łóżka. 

- Czekaj Zosiu! - złapał mnie za rękę przy drzwiach pokoju - A dasz mi buzi?

Cicho się zaśmiałem i pocałowałem go lekko. 

- Pa - cicho powiedział - Tylko wrócicie szybko. 

- Obiecuje, że za 3 godzinki będziemy. Idealnie na obiad - zaśmiałem się i wyszedłem. 


                                                                               ***

Biegliśmy właśnie jakąś uliczką tuż po zagazowaniu kina. Wszyscy pobiegli innymi skrótami, lecz dobrze wiedzieliśmy gdzie są auta. Jeszcze parę minut i miałem być w aucie. Nagle usłyszałem jakieś głośne kaszlanie i szybki oddech. W zaułku siedział jakiś chłopak. Miał podobny wiek do nas. Coś pomiędzy 19-21 lat. Był chudej postawy, a jego włosy były ciemno-brązowego koloru. Widać, że uciekł od Niemców, był strasznie pokrwawiony i miał wiele ran. Od razu w moich myślach pojawił mi się obraz Rudego w ten pamiętny dzień...

Szybko jednak się opamiętałem i podszedłem do mężczyzny.

- Jezus wszystko dobrze?! - pomogłem mu wstać. 

- Błagam...pomóż mi - ledwo co otworzył swoje słabe usta. 

Zabrałem go do auta. Powiedziałem wszystko Alkowi i Pawłowi, którzy prowadzili samochód. 

- Jestem Tadeusz, ten w okularach to tak zwany Paweł, a ten który prowadzi to Alek, lecz tak na prawdę ma na imię Maciej - mówiłem wyraźnie, aby chłopak mnie usłyszał - Zabierzemy cię teraz do naszego domu i wezwiemy lekarza. 

Gdy dotarliśmy do domu, chłopcy pomogli mi wprowadzić chłopaka do domu. Rudy stał przy drzwiach i gdy wszedłem chciał mnie przytulić, lecz zobaczył tajemniczego "gościa". 

- Janek nie teraz - powiedziałem do niego i położyliśmy chłopaka w pokoju gościnnym. 

Szybko wezwaliśmy lekarza, który zbadał mężczyznę. Po około 30 minutach wyszedł z pokoju. 

- Wszystko w porządku. Ma tylko rany otwarte, które odkaziłem. Chłopak nazywa się Aleksander Wójcik. Musi jeszcze chwilę poleżeć i zostać u was, gdyż nie mogę zabrać go do szpitala. Jest w o wiele lepszym stanie niż pan Bytnar swego czasu. 

- Dziękuje bardzo - uścisnąłem rękę lekarzowi, który już wychodził - Do widzenia. 

Wszedłem do pokoju chłopaka. 

- Cześć Olek. Dobrze się czujesz? 

Ciemnowłosy szybko podniósł się do siadu. 

- O cześć. Czuję się dobrze, jest lepiej niż wcześniej - posunął się lekko - Siadaj! Ostatnio nie mam z kim rozmawiać. 

Usiadłem tuż obok niego. Rozmawialiśmy do jakiejś 22. Był bardzo miły. Okazało się, że ma 21 lat, lubi spacery, a nawet tak mi zaufał, że zdradził mi swoją seksualność. Ja postanowiłem mu powiedzieć o moim związku z Rudym. 

- Wiesz ty co, będę się już kładł spać. Dobranoc - powiedziałem do Olka. 

- Do jutra. 

Wyszedłem z pokoju. Tuż pod drzwiami stał Rudy.

- Co ty tu robisz? Chodź już spać. 

- Widzę, że polubiłeś nowego domownika? Lecisz na wszystkich na wszystkich rannych mężczyzn? - powiedział lekko wkurzony. 

- Nie masz już się o co obrażać? Chociaż przez jedną noc było dobrze - cicho westchnąłem. 

- O to teraz się okazuje, że przez cały nasz związek było ci źle? - starał się mówić jak najciszej. 

- Janek rozmawiałem z nim tylko dlatego, aby jak najwięcej się o nim dowiedzieć. Widzisz abym został z nim całą noc? No właśnie, nie. A z tobą to rozmawiałem 24 godziny na dobę. 

Chłopak spuścił głowę. 

- Przepraszam, że byłem taki zazdrosny - wręcz szepnął. 

Cicho się zaśmiałem i go przytuliłem. 

Poszliśmy do sypialni i położyliśmy się w tym samym łóżku. 

- Na pewno nie jesteś zły? - zapytał Rudy. 

- Na pewno. 

Chłopak powoli mnie pocałował, a ja oddałem pocałunek. Po chwilę się od siebie odkleiliśmy i poszliśmy spać...

I Love You So //RośkaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang