III

814 62 127
                                    

Obudziłem się rano, a Rudy jeszcze spał. Głaskałem go po głowie i wpatrywałem się w jego śpiącą twarzyczkę. Był taki słodki i niewinny. Dopiero gdy spał, mogłem przyjrzeć się dokładnie jego rysą twarzy. Były delikatne, a na nosie i w rogu prawego policzka miał małe blizny. Jego rzęsy były długie, a usta takie delikatne. Wtedy właśnie jego oczy zaczęły się powoli otwierać. 

- Dzień dobry Zosiu - jego głos był senny. 

- Dobry Janek - wstałem z łóżka - Ty jeszcze śpij, ja idę do sklepu. 

Opatuliłem go szczelnie kołdrą i przebrałem się z piżamy. Było coś koło 7, a cały dom jeszcze spał. Postanowiłem pójść na "zakupy". Można było kupić u sąsiadów na przykład chleb i mleko. Zacząłem chodzić po całej wsi, bo nikogo jeszcze tutaj nie znałem. Myślałem wtedy o Rudym. Co się ze mną dzieje w ostatnim czasie? Gdy już prawie miałem kupione wszystko, to zdałem sobie sprawę - zakochałem się w Janie Bytnarze. Podszedłem do jakiejś chatki, aby zapytać się czy można tu kupić chleb, tak jak polecił mi jakiś starszy pan. 

- Dzień dobry - powiedziałem, gdy średniego wieku kobieta otworzyła mi drzwi - Można tu chleb kupić? 

- Oczywiście! Zapraszam do środka, właśnie wyjęłam świeże bochenki z pieca - zaprosiła mnie ręką do środka. 

Jej dom był mały, ale tętnił życiem. Kobieta zaprowadziła mnie do kuchni, gdzie siedziała 4 dzieci i jadła śniadanie. 

- Który panu zapakować? 

- Ja sobie spakuje, spokojnie - wstałem i wziąłem od niej reklamówkę. 

Zacząłem tak z nią rozmawiać, gdzie mieszkam i czy jestem tu nowy. Bardzo miło było z nią porozmawiać. 

- A może chociaż chciałby pan się śniadaniem poczęstować? 

- Oj nie, ja się tak zasiedziałem, że domownicy nie będą wiedzieć gdzie jestem. Bardzo dziękuje za gościnę i na pewno będę częściej przychodzić. 

- To chociaż proszę lizaka sobie wziąć - podała mi dużą słodycz - Kupiłam wczoraj dla dzieci, ale zamiast czterech wzięłam pięć, no i teraz to by się bili kto tego jednego bierze - zaśmiała się. 

- Dobrze, dobrze. Dziękuje bardzo i do widzenia! - powiedziałem wychodząc. 

W domu byłem na około 9. Alek i Paweł siedzieli przy stole głodni. 

- Wreszcie jedzenie! - zawołali. 

- Gdzie Rudy? - postawiłem koszyk na stole i zacząłem wypakowywać zakupy. 

- Zjadł rano kanapkę z serem żółtym i poszedł do Moni. Tak gdzieś po 7. Powinien za chwilę wrócić. 

I tak było. Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy wspólne śniadanie (Przypomniało mi się, jak jeszcze mieszkałem razem z dziadkami, to zawsze po 9 oni wracali z miasta i wtedy jedli takie śniadanie, że wszystko było wyłożone na stół itp. No i ja zamiast jeść z rodzicami to jadłem sobie z nimi. No a jak byłem taki mały, mały to jeszcze wujek jadł te śniadania i tak w 4 sobie jedliśmy//autor). Wreszcie przyszedł Janek. Był strasznie uśmiechnięty. 

- Hej! - zawołał głośno i wszedł do kuchni. 

- Cześć. Będziesz jadł śniadanie? - zapytałem. 

- Nie, jadłem z Monią. 

- A co ty taki ucieszony? - tym razem pytanie zadał Alek. 

- Chłopaki...zakochałem się w Moni. 

Na początku ta wiadomość do mnie nie docierała. 

- W tym serze co rano jadłeś? Rudy nie mówi się "zakochałem się w Moni", tylko "zakochałem się w serze z Moniek" to jest ser z MONIEK - powiedziałem i cicho się zaśmiałem. 

- Nie, nie Zośka. Tu nie chodzi o ser, tu chodzi o dziewczynę Monie! Ah tak się ładnie dzisiaj na mnie popatrzyła. Bardzo fajnie się z nią rozmawiało. 

- Super - westchnąłem i wstałem od stołu - Idę do gabinetu. Jakbyście coś chcieli to macie pukać. Ty tak samo Janek - spoważniałem. 

Rudy się zdziwił. Zazwyczaj on jako jedyny nigdy nie musiał mnie uprzedzać, za nim wejdzie. Siedziałem w gabinecie i starałem się o tym nie myśleć. Co on w niej widzi? Mam nadzieję, że to tylko faza i za tydzień mu minie. 

Siedziałem i kreśliłem coś na papierze. Nagle ktoś zapukał, więc rzuciłem szybkie "proszę". Był to Janek. 

- Hej Zosiu - usiadł na przeciw mnie. 

- Coś się stało? - powiedziałem z kamienną miną. 

- Idę za chwilę do Moni. Widzisz już wcześniej coś do niej czułem, ale teraz myślę, że to w 100% prawdziwe uczucie. 

- Mhm super - moja obojętność w głosie była okropna - Szczęścia czy coś. 

- To ja już będę szedł. Pa! - szybko odszedł. 

Tak jak można było się spodziewać, Rudy wyznał "miłość" Moni. Ona to przyjęła i przez dobry miesiąc można było widzieć jak chodzą za rękę i się przytulają. Czasami Monia nawet starała się dać buziaka pod publiczność. Aż niedobrze mi się robi na ten widok. 

Jednak w końcu to "szczęście" się zakończyło... 

I Love You So //RośkaWhere stories live. Discover now