Psujesz nastrój Lorette

50 4 0
                                    


Pomału otwierałam oczy i pojmowałam gdzie jestem. Byłam w naszym salonie. Na swoich udach czułam jakiś ciężar. Gdy spojrzałam lekko w dół zobaczyłam głowę Willa, który spał. Kusiło, żeby go polizać, ale odpuściłam. Zbyt słodko wyglądał by zrobić mu jakąkolwiek krzywdę. Rozejrzałam się dookoła i na kanapie obok naszej zobaczyłam Leo, który trzymał na kolanach laptopa i coś na nim robił.

-Leo? - zapytałam szeptem zachrypniętym głosem.

-O Lori, nie śpisz. Obudziłem cię? - zapytał odrywając oczy od urządzenia.

-Nie, ale powiedz mi która godzina - poprosiłam. Mój brat zapalił lampkę, która stała na stoliczku obok kanap, przez co musiałam zmrużyć oczy.

-5:20 - odparł, powracając do pisania czegoś na laptopie.

Dobra, czyli analizując sytuację. Jest już 24 czerwca. Dziś zakończenie roku, ponieważ przełożyli, bo już od jutra rozpoczynają remont sali i nie wyrobilibyśmy się czasowo. Jutro nasza impreza urodzinowa i potem kolejne trzy dni i wyjazd do Szkocji. Za dużo rzeczy wydarzy się w ciągu następnego tygodnia. To będzie bardzo ekscytujące.

Poczułam jak coś, a raczej ktoś porusza się na moich nogach. Spojrzałam tam i dostrzegłam, już nie słodko wyglądającego Willa. Miał grymas na twarzy i przymrużone oczy. Podniósł głowę z moich kolan i zaczął marudzić:

-Drodzy moi, czy wyście powariowali, żeby budzić mnie, księcia półkrwi ze snu pięknego, lepszego niż wasze życia razem wzięte?

Wczuł się.

-Williamie, otóż oświadczam ci, że taka sytuacja ma miejsce co roku, i dalej wać pan się nie przyzwyczaił? - mój brat też się wczuł.

-Chłopaki co wy za cyrk odprawiacie? - zapytałam, patrząc na nich jak na idiotów.

-Psujesz nastrój Lorette - powiedział mój przyjaciel z rezygnacją znów kładąc się na moich nogach.

Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, gdy nagle usłyszeliśmy jak mama rozmawiając z kimś, prawdopodobnie przez telefon, bo nie słyszeliśmy nikogo kto by jej odpowiadał schodziła po schodach.

Gdy nas zobaczyła, popatrzyła chwilę z niedowierzaniem, uśmiechnęła się i machnęła na nas ręką. Najwidoczniej bawiło ją to, że więcej sypiamy na kanapie w salonie niż we własnych łóżkach.

Znów siedzieliśmy w ciszy, słysząc co jakiś czas jak mama powiedziała coś głośniej. Nie udało mi się nic zrozumieć z tej rozmowy, ale i tak wszystko mi jedno. Nie jestem z tych osób, które muszą wiedzieć wszystko o wszystkim i nie korci mnie podsłuchiwanie czyiś rozmów.

W pewnym momencie odezwał się mój brat:

-Dobra, przez ten czas kiedy spaliście, zrobiłem plan dnia. Jest na nim kilka zadań, które są dostosowane do osoby, ale też są takie, które mamy takie same lub takie do których potrzebujemy siebie nawzajem. Każdemu wydrukuję jego zadania. Jest czas do końca dnia. Sami sobie rozplanujecie dzień. A teraz idźcie się ogarnąć. Właśnie, jakieś pytania? - spojrzał na nas wyczekująco.

Owszem ja miałam, jak zawsze.

-A co jak nie wykona się wszystkich zadań?

-Odwołamy osiemnastkę - powiedział i wstał ruszając na górę.

Nie mogłam do tego dopuścić. Osiemnastka miała być czymś wyjątkowym dla mnie i brata.

-Ja zajmuję łazienkę w twoim pokoju! - powiedział Will do mnie i wystrzelił po schodach na górę, więc postanowiłam zostać na dole i poczekać, aż skończy swoje kąpiele.

siostra mafiiWhere stories live. Discover now