-Córciu, kiedy dostaniesz te wyniki? - zapytała moja mama, która coś przygotowywała w kuchni.
-No już niedługo powinny być, papiery na studia składałam dwa miesiące temu, a pierwsze odpowiedzi od uczelni miały być dwa tygodnie temu - odpowiedziałam kontynuując moją ulubioną grę.
-A jak ci idzie nauka szkockiego? Czytałam, że jest trudny - znów mnie zagadała, choć doskonale wiedziała, że po pierwsze mam okres, po drugie nie lubię rozmawiać jak gram, bo się nie skupiam.
Powiedziałam, że jest w porządku i idzie mi coraz lepiej. Tak, owszem, język szkocki jest jednym z trudniejszych, więc nie chciałam zwlekać z nauką, w razie gdyby na studiach mi się przydał.
Przez chwilę zapanowała cisza. Prawdopodobnie zrozumiała, że nie mam ochoty na rozmowy.
-Zaczęliście planować już osiemnastkę? - zapytała. Tak, składałam papiery na studia nie mając osiemnastu lat. Ominęłam jedną klasę, dokładnie drugą liceum. Na koniec pierwszego roku wzięłam udział w konkursie wiedzy ogólnej dla trzecioklasistów i wygrałam. Uczestniczyłam w tym, ponieważ moi rodzice i nauczyciele twierdzili, że jestem wyjątkowo mądra i mam ambicje, by tego nie zawalić. To w taki sposób szybciej niż moi rówieśnicy kończę liceum. Postanowiłam już wtedy zacząć myśleć o studiach. Myślałam o Harvardzie, ale odrzucało mnie to, że jest zbyt blisko mojego domu rodzinnego i wtedy wpadł mi w oko Uniwersytet Glasgow w Szkocji.
-Nie, ale pewnie będzie tak jak co roku - odparłam, co było zgodne z prawdą. Miałam dużo starszych znajomych przez ominięcie klasy, których mogłam zaprosić. Miałam tylko jednego przyjaciela Williama, którego rodzice przyjaźnią się z moimi. Jego i moja mama planowały zajść w ciąże w podobnym czasie by upieczętować ich licealną przyjaźń. Will jest 16 dni ode mnie starszy. Mam też starszego o 43 minuty brata – Leonarda. Jest moim bratem bliźniakiem, mimo że kompletnie nie jesteśmy podobni do siebie ani z wyglądu ani z charakteru, ale od zawsze był dla mnie wsparciem. Rok temu się przeprowadził z polecenia taty, wiecie gdzie? Do Szkocji. Do Glasgow! Właśnie tam gdzie chce się uczyć. Więc jak dostanę wyniki od razu mogę się do niego wyprowadzać.
//Tydzień później//
-Mamo! Tato! Mam wyniki! Dostałam się do Glasgow! - krzyknęłam szybko biegnąc na dół do salonu. Byłam cała uśmiechnięta. Nagle zza rogu wyskoczył tata i obsypał mnie konfetti. To niesamowite uczucie spełnić to co zawsze się chciało.
Choć dostałam się tam bez problemów i zapewne gdyby matura poszła mi słabo i tak bym się tam dostała ze względu na to, że moja rodzina utrzymuje tą uczelnię. Dowiedziałam się tego 3 dni temu, bo Willowi się pewnie wymsknęło.
Mogłam się zacząć pakować zgodnie z obietnicą rodziców "Są wyniki, nie ma ciebie". W tym czasie zdążyłam już odwiedzić brata, zobaczyć mieszkanie i okolicę. W kawiarni niedaleko mieszkania Leo, poznałam kelnerkę, która przypadkowo oblała mnie wodą. Wydawała mi się bardzo pozytywna i szalona, więc nie zrobiłam awantury, a poprosiłam o kontakt. Ma na imię Mollie i ma 21 lat.
Gdy ktoś zapukał do drzwi, siedziałam akurat w salonie, więc miałam blisko by otworzyć.
-Ja otworzę! - krzyknęłam na cały dom.
W drzwiach zobaczyłam mojego brata. Pod pachą trzymał jakiegoś misia, którego potem mi wręczył, a w ręku torbę z której wystawały chipsy, moje ulubione.
-Leo!! -wykrzyknęłam i zawisłam na jego szyi.
-Tak, tak Lori, też cię kocham i się stęskniłem, a teraz daj mi wejść. - powiedział i pocałował mnie w czoło, gdy już go puściłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/300085498-288-k546305.jpg)
YOU ARE READING
siostra mafii
RomanceLorette to kruszynka, oczko w głowie rodziców i brata. Delikatna i wrażliwa domowniczka z liczbą przyjaciół wynoszącą 2 w tym jeden to brat. Zazwyczaj żyła w cieniu swojej wybitnej rodziny. Lecz gdy dowiaduje się szokującej prawdy postanawia się zmi...