Początek wszystkiego..

234 7 21
                                    


~Freddy~

Występ udał się bez problemu tylko.. Monty był strasznie zamyślony, potem go zapytałem oco chodzi..

~Chica~

Po występie postanowiłam się trochę ogarnąć, na umówione spotkanie nie mogłam pójść byle jak.

Wybiła godzina spotkania, czekałam a raczej siedziałam przy umówionym stoliku i oczekiwałam na kogo kolwiek.

Jedyne co a raczej kogo zobaczyłam to Rox idącą w moją stronę.

~Rox~

Szczerze nie chciało mi się tam iść, no ale nie oszukujemy się Mon jest przerażający nie chciałam go wzywać na marne.

Szłam do umówionego stolika ale jedngne kogo tam zobaczyłam to była Chica..

Usiadłam do stolika.

Czyżby to ona napisała list..? Nie raczej nie ona pisać nie potrafi przecież chyba..

C- to ty wysłałaś list ?

R-nialam się zapytać o to samo..

~Sun~

Obserwowałem dziewczyny z daleka z uśmiechem i dumą.
Wziąłem talerz z jedzeniem i piciem po czym podszedłem do nich.

S- pizza pizza gustosa deliziosa! (Pizza pizza smaczna pyszna)

Podałem dziewczyna pizzę oraz napoje i odszedłem w stylu baletnicy.

C-ze co--

R-oookej to było dziwne ale nie ważne.. słuchaj.. chciałam cię bardzo przeprosić za tamtą sytuacje, miałam zły dzień.. twój dziób jest naprawdę przepiękny..

~Chica~

Zatkało mnie moje policzki przybrały kolor lekkiego różu.

C-dziękuje.. nie spodziewałam się tego po tobie Roxy.

I tak oto zaczęłyśmy pogawędkę, byłam wdzięczna Sun za ten podstęp.

~Freddy~

Stałem w swoje stacji do ładowania i zastanawiam sie co się dzieje z Monty'm.

Gdy się już naładowałem postanowiłem do niego iść.
Zapukałem do jego drzwi a gdy usłyszałem słowo "proszę" bez wahania wszedłem do środka.

Monty siedział na jednym z foteli i coś tam naprawiał przy swoim instrumencie.

Spojrzał na mnie lekko ściągając okulary wyglądał wtedy sexownie..yyy! Przystojnie ZNACZY normalnie..

M-o cześć Misiasty co cię do mnie sprowadza.

Podszedłem do niego bliżej i kucnalem.

F-wiesz.. dziś na występie byłeś bardzo zamyślony.. po prostu się zmartwiłem że to coś poważnego..

~Monty~

Usmiechnąłem się lekko i poglaskalem Freddyego po głowie.

M-nie masz się o co martwić brachu jest git.

F-zawsze tak mówisz kiedy jest źle.. Monty znamy się długi czas mnie nie oszukasz..

Zacisnąłem lekko wargi i spuściłem wzrok.

M-jest jedna sprawa ale.. to jeszcze nie czas aby ją okazać.

Popatrzyłem w jego zmartwione oczy i go przytuliłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nareszcie jest rozdział.

Kochani z całego serca przepraszam że nie było rozdziału, ale ostatnimi czasy źle się czułam i nie miałam siły na pisanie.

Postaram się jutro do wieczora napisać kolejny rozdział ale nic nie obiecuję kocham was miłego dnia/nocy.

Nigdy nie mów nigdy. (Monty&Freddy)Where stories live. Discover now