Rozdział 8-Yuriko i wypad do łaźni cz.1

99 1 19
                                    

Kiedy Rengoku mnie pocałował miałam dwa przeczucia.

Ktoś nareszcie mnie pokochał a ja również jego,czy to nie najlepsze co może się w życiu zdarzyć?

Przestałam czuć ucisk w gardle...czy on zdejmie ze mnie klątwę?Ale będzie w szoku kiedy coś powiem...no to spróbujmy...

-R-r-rengoku-san...j-ja ciebie...też...kocham...

-Airi?Czy ty coś właśnie powiedziałaś?

Chciałam mu powiedzieć że tak ale zaczęła mnie boleć przepona i kaszlałam krwią kiedy poczułam jak coś mnie łapie za kark i podnosi do góry.

-Airi...jaka ty jesteś uparta...jeszcze nie teraz, nie możesz tak dużo mówić...a jak spróbujesz to obiecuję że...wykręcę ci kark,wypatroszę i rozniosę twoje wnętrzności po tym całym lesie.

Postać jaka mi się ukazała była to kobieta o białej karnacji długich czarnych włosach i fioletowymi końcówkami,miała ''kocie''oczy a białka były czarne a tęczówki jaskrawoczerwone.Na rękach i nogach miała tatuaże które wyglądały jak jakieś wzory była ubrana w to samo co ja(czyt:rozdział 6) wyglądała jakby była córką diabła.

-Kim jesteś i czego chcesz?!-Zapytał poddenerwowany Rengoku który wyciągał miecz.

-Jeszcze się pytasz...eh ci ludzie to są kompletni idioci...jestem jej klątwą a raczej jej źródłem a przez to że klątwa była w niej od 12 lat to połączyłam się z jej ciałem...i co ty tam trzymasz?Hah ty naprawdę chcesz mnie tym zabić?Idiotą jesteś?

I tak zaczęli walczyć a raczej Rengoku atakował a ona bezproblemowo to omijała nawet za bardzo się nie ruszając a jak ona wywoływała czarne cienie to Filar ledwo co się bronił.

-Wiesz co?Nudzi mi się ta zabawa a teraz na poważnie...

Kiedy to mówiła powoli zaciskała pięść a ja z każdym jej ruchem dłoni coraz więcej plułam krwią i czułam jak łamią mi się żebra.

-...Jak jeszcze raz mnie zaatakujesz lub ją zostawisz to ona idzie ze mną do domu...czyli do piekła.

-Przestań ją krzywdzić...proszę...ona jest dla mnie jak...jak życie proszę...nie zabijaj jej...(tak tak już ja to widzę jak ona żyje...jak ona żyje to ja jestem indyk wiesz i już tak nie przesadzaj bo masz jeszcze d- a to nie ten rozdział)

-Jak chcesz delikwencie ale mówię...jeden fałszywy ruch...a połamie jej kości

Po tych słowach ona zniknęła a ja czułam jak coś wchodzi przez brzuch do mojego ciała i jeszcze czułam ból złamanych żeber tak paraliżujący że nie mogłam się ruszyć a co gorsza wstać.Wszystko mnie bolało nawet głowa a ja tylko syknęłam z bólu chociaż to też bolało...

-Airi zaraz zabiorę cie do domu i tam z tobą zostanę tylko wytrzymaj...

Wziął mnie na ręce i poszedł w nieznany mi kierunek wtedy zaczęło mi ciemnieć przed oczami.

Zmiana per- a to się mówi z skrócie POV:Rengoku

Niosłem ją tak przez długą drogę żeby dotrzeć do jej domu i ją opatrzyć bo do jakiegokolwiek lekarza było za daleko a jej ojciec zna się na medycynie.Kiedy dotarłem do jej domku zapukałem donośnie do drzwi i otworzyła mi jej siostra która kilka miesięcy temu chciała rzucić we mnie wazonem...(biedny)

-Boże Airi...co jej się stało?!GADAJ

Rodzina mieszkała w dość dużym domku z drewna akacjowego i czarnym dachem na tarasie był fotel bujany i dużo zawieszek z drewna i drzwi z drewna sosnowego ze srebrnymi zawiasami.

ten jedyny (rengoku x oc)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant