ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

60 6 0
                                    


                – Pewnie jesteś przerażona – skomentował Gilbert, stawiając przed Bet filiżankę z herbatą.

Kobieta kiwnęła głową i posłała mu pełen wdzięczności uśmiech, który ten odwzajemnił oraz usiadł obok. Jakub opierał głowę na stole, a spomiędzy jego warg wydobywało się ciche pochrapywanie. Zapewniał ich, iż nie zaśnie, lecz pozostała dwójka była pewna, że mu się to nie uda.

Kiedy tylko to wszystko się wydarzyło, Jakub pobiegł prosto do domu Gilberta, bo wiedział, że przyjaciel na pewno mu pomoże. A on chętnie to zrobił. Pozwolił Bet, Jakubowi i Esterze się u siebie zatrzymać — Bet mogła pomagać Bashowi, kiedy Gilbert i Jakub będą w szkole, a Bash mógł pomagać Bet z Esterą.

– Bardzo dziękuję, Gilbert – odezwała się Bet. – Nawet nie wiesz, ile to dla nas znaczy.

– Pewna bardzo mądra osoba powiedziała mi, że każdy ma wybór pomiędzy zrobieniem czegoś dobrego a zrobieniem czegoś łatwego – zaczął, spoglądając na Jakuba. – Ta bardzo mądra osoba właśnie obślinia mój stół.

Bet z uśmiechem spuściła wzrok.

– Wszystkim jest nam ciężko. Kiedy tylko Szymon postanowił znowu tu zamieszkać, wiedziałam, że to kiepski pomysł, ale nie miał pracy, więc musieliśmy tu przyjechać. – Westchnęła. – Jakub nienawidzi tego miasteczka. Estera też nie będzie miała tu łatwo.

Oboje popatrzyli na śpiącego Basha, który spał na kanapie razem z Esterą w ramionach. Już zdążył się w niej zakochać i spędzał z nią każdą chwilę. Bardzo cieszył się, że widział kogoś o tym samym kolorze skóry, nawet jeśli była to mała dziewczynka.

– Myślisz, że Jakub da sobie radę?

Bet westchnęła i zerknęła na niewysokiego chłopaka.

– Nie wiem. Już tyle przeszedł, a nigdy nie wiem, kiedy wybuchnie i się podda.

– On taki nie jest.

– Wiktoria też taka nie była – spostrzegła kobieta, nie odrywając wzroku od Jakuba.



Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.



                – Jesteś tego pewny?

– Tak. Diana, Ania i Cole mnie uszczęśliwiają i to właśnie ich potrzebuję.

– Powiesz im?

– Nie. Nie muszą o tym wiedzieć. Spadłem ze schodów i to stąd tyle siniaków.

– Nie powinieneś okłamywać swoich przyjaciół, Jakubie – przestrzegła go Bet. – To nic ci nie da.

– Wiem. Proszę, mogę raz dokonać łatwego wyboru? Choć ten raz?

ODWAŻNY ━ COLE MACKENZIEOnde histórias criam vida. Descubra agora