6.

301 22 4
                                    

Od 10 minut obserwowałam jak Camilo próbował uspokoić malca. Chłopiec cały czas płakał i ciągle próby rozweselenia go przez Camilo nic nie dawały. Chciałam jakoś pomóc ale nigdy nie zajmowałam się dzieckiem. Chłopak posłał w moją stronę błagalne spojrzenie żebym coś zrobiła. Nie mogłam go tak zostawić. Wstałam i powolnym krokiem ruszyłam w ich stronę. Stanęłam przed nimi i lekko pochyliłam się w stronę młodszego. Uśmiechnęłam się delikatnie starłam łzy z jego twarzy. Dziecko na chwilę się uspokoiło.
- Co powiesz na to aby zrobić ciasteczka słodziaku?- chłopiec odrazu się rozchmurzył i zaczął skakać z radości. Camilo stał obok mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Chłopczyk pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni. Zaśmiałam się i ruszyłam za nim. Po chwili również i dołączył do nas Camilo.
- Mówiłaś, że nie masz doświadczenia z dziećmi.- zaśmiał się chłopak stojący za mną.
- Bo nie mam- odpowiedziałam ze spokojem i wzięłam się za szykowanie składników na nasze wypieki.
Maluch z zaciekawieniem obserwował jak dodaje i mieszam ze sobą składniki.
- Hmmm robimy z czekoladą czy bez?- chłopcu zaświeciły się oczka na moje pytanie.
- Chce z czekoladą- odpowiedział cały z skowronkach. Dodałam pokruszoną czekoladę i wszystko zagniotłam. Ciasto odłożyłam do miski i przykryłam ściereczką.
- Dobrze teraz zostawmy te ciasto na kilkanaście minut niech trochę odpocznie.- chłopiec trochę posmutniał. Camilo widząc to zaproponował żebyśmy się pobawili zabawkami. Chłopiec jak na zawołanie pobiegł szczęśliwy do pokoju.
Razem z Madrigalem poszliśmy w jego ślady.

->Time skip

-Dziękuje, że się nim zajęliście. Mam nadzieję, że nie sprawiał żadnym problemów.- powiedziała zakłopotana kobieta.
-Oczywiście, że nie. Był bardzo grzeczny.- kobieta się uśmiechnęła do nas po czym się pożegnała. Razem z Camilo ruszyliśmy w stronę domu.
-Dobrze się spisałaś. Aż trudno uwierzyć, że wcześniej się nie zajmowałaś żadnym dzieckiem.- spojrzał na mnie z ukosa z niewidocznym uśmieszkiem. Lekko się zaśmiałam na słowa chłopaka. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Ten dzień mnie trochę zmęczył więc gdy tylko dotarliśmy na miejsce poszłam do pokoju. Mirabel siedziała na łóżku i szyła coś na spódnicy. Podeszłam bliżej.
-Ale śliczny!- krzyknęła widząc wyszytego żółtego motyla.
-Podoba ci się?- zapytała rozentuzjazmowana dziewczyna. Kiwnęłam potwierdzająco głową i się uśmiechnęłam.
-Jak chcesz to mogę tobie też coś wyszyć- Mirabel lekko się zaczerwienila. Byłam lekko zdziwiona. Po chwili rzuciłam się na dziewczynę mocno ją przytulając. Mirabel lekko odwzajemniła mój uścisk.
Resztę dnia spędziłam na rozmowach z moją współlokatorką.

......................

Obudziłam się rano rozwalona na podłodze. Lekko zdezorientowana podniosłam się. Zaspana ogarnęłam się nieco i zeszłam na śniadanie.
Zastałam cała rodzinę przy stole. Przywitałam się i usiadłam na miejscu.
Po posiłku chciałam wyjść pochodzić po mieście.
-Kochanie Camilo chciał coś od ciebie- zatrzymała mnie Pepa. Mama chłopaka. Niedaleko nas stał chłopak i patrzył na nas z nieśmiałym uśmiechem. Podziękowałam kobiecie za informację i ruszyłam w stronę Camilo.
-No to co chciałeś ode mnie?- oparłam się plecami o ścianę obok niego.
-Cóż pomyślałem sobie, że może chciałabyś dzisiaj poćwiczyć? W sensie taniec.- podrapał się zakłopotany po karku.
-Można. Nie mam zbytnio nic do roboty.- odparłam. Chłopak wydawał się zadowolony z mojej odpowiedzi.
-Too może spotkamy się przed Casita o 17?- zapytał szczęśliwy.
-Jasne!- Camilo pożegnał się i szybko uciekł w tylko sobie znanym kierunku. Zaśmiałam się widząc zachowanie chłopaka. Chciałam już iść ale nagle podeszła do mnie Isabela wraz z Mirabel.
-No no ewidentnie Camilio bardzo cię lubi- lekko się zaczerwieniłam na słowa Isabeli. Dziewczyny widząc to spojrzały na siebie porozumiewawczo.
-Ty chyba też go lubisz- powiedziała Mirabel szturchając mnie w ramię.
- A czemu miałabym go nie lubić? Wszystkich was bardzo lubię.- powiedziałam lekko obrażona i jak najszybciej oddaliłam się od chichrajacych dziewczyn. Wparowałam do pokoju zsuwając się ciężko po drzwiach. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam zająć czymś swoje myśli. Chwyciłam moją ulubioną książkę po czym rozsiadłam się na podłodze koło łóżka i wyciągnęłam się w historię. 


~Tacy sami~ ||Camilo Madrigal||(Porzucone) Where stories live. Discover now