4.

350 25 0
                                    

Gdy wróciłam do pokoju po kąpieli Mirabel już w nim nie było. Podeszłam to torby i zaczęłam szukać książki której jeszcze nie skończyłam czytać. Gdy znalazłam upragniona książkę rozsiadłam się na łóżku i zagłębiłem się w lekturze. Historia tak mnie wciągnęła, że straciłam poczucie czasu. Nie zauważyłam nawet, że do pokoju weszła moja współlokatorka. Mirabel stanęła nade mną i zaczęła czytać fragment z książki. Po chwili się opamiętała i przypomniała sobie po co tak właściwie tu przyszła.
-Valentina chodź zaraz kolacja będzie- wyciągnęła mi książkę z ręki i spojrzałam na nią nieco wystraszona. Po dłuższej chwili ogarnęłam się trochę i razem z dziewczyną udaliśmy się na dół do jadalni. Cała rodzina już siedziała przy stole. Razem z dziewczyną usiadłyśmy na wolnych miejscach i zaczęliśmy jeść kolację. Zajadałam się tortillą gdy nagle Camilo siedzący naprzeciwko mnie kopnął mnie w nogę pod stołem. Skrzywiłam się z bólu i popatrzyłam na chłopaka nie wiedząc o co chodzi.
-Przyjdę po ciebie po kolacji- wytłumaczył nawet na mnie nie zerkając.
Gdy zjadłam podziękowałam za posiłek i udałam się do pokoju. Nie zdążyłam usiąść, a do drzwi ktoś zapukał. Nie czekając na zaproszenie do pomieszczenia wparował Camilo.
-Gotowa?- chłopak oparł się o framugę drzwi i obserwował mnie znudzonym wzrokiem.
-Tak- odpowiedziałam krótko i ruszyłam w jego kierunku. Minęłam go w drzwiach i zeszłam na dół. Camilo szedł tuż za mną. Stanęłam na dole i czekałam, aż chłopak do mnie dołączy. Nie czekając wyprzedził mnie i wyszedł przez bramę posesji.
Żeby go dogonić musiałam lekko truchtać. Nastolatek ewidentnie szedł w stronę lasu.
- Będziesz mnie uczył.. w lesie??- lekko się zdziwiłam wyborem miejsca przez chłopaka.
-A co myślałam, że będziemy ćwiczyć przy wszystkich? Jeszcze czego!- jego uwagi zaczynały mnie już irytować. Nie rozumiałam jego zachowania.
- Czemu ty mnie tak nie lubisz co?- ciekawość wzięła górę i zadałam mu te nurtujące mnie pytanie.
-Może dlatego że ci nie ufam. Przychodzisz nie wiadomo skąd, mówisz, że masz dar wszyscy ci uwierzyli pomimo tego, że nawet nie pokazałaś, że naprawdę go masz!!- wykrzyczał. Nie spodziewałam się takiego wybuchu złości z jego strony.
-I tylko o to chodzi!?- wykrzyczałam. Camilo naprawdę trochę przesadza.
-Czyli co mam ci pokazać, że posiadam dar tak?- zapytałam sarkastycznie obserwując nie co zdenerwowanego chłopaka.
-Dokładnie- stanęłam w miejscu zdziwiona. Aż tak mi nie ufa? Posmutniałam trochę. Stwierdziłam, że udowodnię mu to. Wystawiłam rękę przed siebie po czym się zapaliła. Camilo odskoczył do tyłu. Zdenerwowana ruszyłam przed siebie. Poczułam, że chłopak łapie mnie za rękę i obraca do siebie. Wyglądał na lekko smutnego i speszonego.
-Wybacz, że ci nie uwierzyłem i byłem dla ciebie taki wredny.- położyłam mu ręce na ramiona i promiennie się uśmiechnęłam. Camilo go odwzajemniał i ruszyliśmy w dalszą drogę.
-Wiesz nie dziwię ci się, że mi nie zaufałeś. Przyzwyczaiłam się do tego- spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
Po jakiś 5 minutach byliśmy na miejscu. Okazało się, że chłopak zabrał mnie w te samo miejsce gdzie się poznaliśmy czyli przy tym jeziorku.
-Dobra może na początek powiem ci kilka rad. Pierwsza: rozluźnij się. Chcesz żeby to wyglądało w miarę naturalnie to musisz rozluźnić mięśnie. Druga: nie skupiaj się na tym gdzie stawiasz kroki bo wtedy wszystko ci się pokręci i trzecia najważniejsza nie stresuj się. Taniec to przyjemność, a nie jakiś test na ocenę jasne?- powoli przyswoiłam sobie informacje od chłopaka i niepewnie pokiwałam głową.
-Dobra to zobaczymy jak w praktyce- spojrzałam się na chłopaka trochę wystraszona Camilo widząc to zaśmiał się delikatnie.
-No już spokojnie pamiętasz co mówiłem? Zero stresu. Nie masz czego się bać poprowadzę cię.- złapał delikatnie moje dłonie i zaczął się powoli ruszać. Co chwilę deptałam mu po stopach lecz chłopak nic sobie z tego nie robił i dalej się próbował tańczyć. Gdy Camilo chciał mnie obrócić straciłam równowagę i poleciałam na ziemię. Chłopak w ostatniej chwili mnie złapał i przyciągnął do siebie. Czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
-Wszystko dobrze Tina?- zapytał zmartwiony..
-Tina?- chłopak się zawstydził i obrócił do mnie tyłem.
-No wiesz skrót od Valentina. Jest trochę za długie więc stwierdziłem, że Tina będzie git- obrócił głowę w moja stronę. Jego twarz była lekko zaczerwieniona z wstydu.
-Dobra na dzisiaj koniec. Nie było tak źle jak myślałem.- uśmiechnęłam się lekko wiedząc, że chłopak powiedział tak tylko dlatego żebym nie była smutna i nie zrezygnowała z dalszej nauki. Drogę powrotną do domu przebyliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy do rezydencji Madrigalów każde z nas udało się w swoje strony. Odrazu po wejściu do pokoju położyłam się spać.

~Tacy sami~ ||Camilo Madrigal||(Porzucone) Where stories live. Discover now