3.

415 25 6
                                    

-No to wytłumaczysz nam co to za znamie- Alma wydawała się nieco zdenerwowana. Moje paznokcie znowu się wbiły w dłonie.
-Wiec..te znamie mam od urodzenia. Prawdopodobnie to właśnie dzięki niemu mam swój dar...- moje słowa bardzo zaskoczyły Madrigalów.
-Masz dar? Ale jak to możliwe?- zapytała dziewczyna z brązowymi włosami, której imienia jeszcze nie znałam. Alma się zamyśliła.
-Drogie dziecko jak się nazywasz?- zapytała staruszka.
-Valentina Alonso proszę Pani- wyznałam cicho i wlepiłam wzrok w podłogę.
-Mhmm rozumiem. Wspominałaś coś o darze. Opowiedz coś o nim- staruszka uśmiechnęła się do mnie zachęcająco.
-Mój dar polega na tym, że potrafię władać żywiołami. Są cztery. Ogień, woda, powietrze i ziemia. Aczkolwiek niezbyt panuje nad tą ostatnią dwójką- zaczęłam bawić się palcami czekając aż ktoś coś powie.
-Czy to z tego powodu tu jesteś?-spojrzałam się na rudowłosą kobietę stojąca obok Camilo. Powoli pokiwałam twierdząco głową. Abuela wyglądała na jeszcze bardziej zamyśloną.
-Kochanie powiedz nam masz gdzie teraz iść?- byłam trochę zaskoczona tym pytaniem. Kobieta która się mnie o to zapytała wyglądała na zmartwiona całą tą sytuacją.
-Niezbyt- wyszeptałam. Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał. Powoli traciłam nadzieję, że mi pomogą.
-Dobrze więc Valentina narazie zostaniesz u nas. Mirabel zajmiesz się koleżanką dobrze? Witaj w rodzinie Madrigal- kobieta podeszła do mnie chwyciła za ramiona po czym ciepło się uśmiechnęła. Po chwili wszyscy zaczęli mi się przedstawiać. Wszyscy byli tacy mili. No może prawie wszyscy. Camilo stał z boku i rzucał w moją stronę nieufne spojrzenia. Mama Mirabel przygotowała mi coś do jedzenia. Ta kobieta naprawdę była cudowna.

Po tym wszystkim udałam się z dziewczyną do jej pokoju. Pokój nie był jakiś szczególnie duży ale był przytulny. Mirabel wskazała mi łóżko na którym będę spać oraz szafę na moje rzeczy. Nastolatka wydawała się bardzo sympatyczna.
-No to co? Skoro jesteśmy współlokatorkami to może poznamy się lepiej?- wydawała się podekscytowana tym, że będzie dzielić ze mną pokój.
-No dobra to może ja zacznę. Jestem Mirabel Madrigal. Umiem grać na akordeonie. Lubię szyć i co by tu jeszcze? Ooo lubię pomagać innym!- gdy dziewczyna to powiedziała deski w jej pokoju zaczęły się ruszać. Nastolatka na to tylko się zaśmiała.
-Tak tak casita ciebie też lubię haha- z lekkim zadziwieniem obserwowałam dziewczynę rozmawiającą z deskami.
-A no tak. Casita to jest nasz magiczny dom- moje zdziwienie było jeszcze większe.
-No to teraz ty może opowiesz coś o sobie- dziewczyna rozsiadła się wygodnie na łóżku i czekała na moją wypowiedź.
-Emm jestem Valentina Alonso i lubię czytać- przerwałam młoda Madrigal spojrzałam na mnie z niedowierzaniem.
-Serio tylko to??- wykrzyczała po czym wstała i do mnie podszedła. Nie czekają na moją odpowiedź zaczęła chodzić w kółko. W końcu stanęła w miejscu.
-Masz teraz dużo czasu żeby znaleźć jakieś hobby. Może szycie albo taniec, rysowanie też dobre- wymieniała by tak bez końca gdybym się nie wtrąciła.
-Nigdy nie tańczyłam..- wyznałam bawiąc się rąbkiem sukienki.
-Nigdy?- mruknęłam ciche tak.
Poczułam jak Madrigal łapie mnie za rękę i wybiega z pokoju. Ewidentnie kogoś szukała. Zaglądała do wszystkich pomieszczeń w domu. Gdy wbiegliśmy do kuchni ujrzałam Camilo który podjadał arapy zrobione przez Juliete. Chłopak powoli odwrócił się z naszą stronę z arapą w buzi. Nie spodziewał się, że ktoś go przyłapie na podbieraniu jedzenia.
Mirabel podbiegła do niego.
-Camilo potrzebujemy twojej pomocy!- chłopak był nieco zdezorientowany ale kiwnął głową na znak żebyśmy kontynuowały.
-Słuchaj mnie ty teraz. Z racji tego, że jesteś jedyną osobą która świetnie tańczy i tooo może byś nauczył Valentine tańczyć- chłopak wybuch głośnym śmiechem. Po czym zmienił się w Mirabel.
-Nie ma mowy. Nie jestem jakimś tam instruktorem tańca. Sama ja naucz.- Camilo powoli ruszył w naszą stronę. Ominął nas i miał już wychodzić z kuchni jednak zatrzymał go głos dziewczyny.
-Jak się nie zgodzisz powiem, że podjadasz..- Mirabel uśmiechnęła się zadziornie w stronę chłopaka który stał w bezruchu i ze zdziwieniam obserwował obie nastolatki.
-Ughh dobra o 19 pasi? Nie mogę wcześniej bo pilnuje małego Augusta.-
Pokiwałam głową na znak, że mi pasuje. Chłopak nie czekając dłużej uciekł z kuchni. I to tak dosłownie.
Wróciliśmy z Mirabel do pokoju. Gdy siadłam na łóżku uświadomiłam sobie, że dobrze by było się wykąpać. Zaczęłam szukać w torbie nowych ciuchów na zmianę. Gdy znalazłam pasujący strój zapytałam się mojej nowej znajomej gdzie znajdę łazienkę. Dziewczyna szczęśliwa, że może mi pomóc wskazała mi drogę do pomieszczenia.

~Tacy sami~ ||Camilo Madrigal||(Porzucone) Where stories live. Discover now