*1*

903 49 17
                                    

-Y/n!! Pomogłabyś mi zanieść te pudła do laboratorium Albedo...?

-Surcrose to już trzeci raz w tym tygodniu...

-Przepraszam ale Albedo mówił, że potrzebuje świeżych składników a te mu się zepsują w zimnie - odpowiedziała ci twoja najlepsza przyjaciółka Surcrose. Przyjaźniłyście się od dziecka a teraz pracowałyście wspólnie - dokładniej w tym samym miejscu czyli Dragonspine. Ona pracowała jako alchemik wraz ze swoim szefem Albedo. Był on przystojnym mężczyzną lecz wiedziałaś, że nie masz u niego szans. Pracował on również z Timaeusem który nie mógł się opanować na twój widok.

Ty pracowałaś jako "ochrona" czyli pomagałaś przedostać się przez niebezpieczeństwa Dragonspine np. Surcrose która coraz częściej musiała dostarczaj paczki o nieznanej zawartości do laboratorium. 

-Y/n...? Jesteś tam?? Wszystko ok?? Mam poprosić kogoś innego o pomoc?? - spytała twoja przyjaciółka martwiąc się o ciebie coraz bardziej.

-T-tak wszystko ok tylko znowu trochę odleciałam...

-Na pewno, to nie problem poprosić kogoś innego o pomoc.

-Nie martw się wszystko dobrze, choć idziemy bo Albedo będzie się na ciebie denerwował. 

Ty i Surcrose powoli weszłyście na teren Dragonspine i idąc znaną wam ścieżką ruszyłyście w stronę laboratorium. Nagle kątem oka zobaczyłaś ruch w krzakach. Ruch człowieka.

-Nie ruszaj się - szepnełaś łagodnie słowa do swojej znajomej a sama zatrzymałaś się udając, że coś ci wypadło. Nie minęła sekunda a ty z zdenerwowaną miną patrzyłaś na pracownika Albedo, Timaeusa.

-Obiecuję, że zrobię ci kiedyś krzywdę!

-Tak, tak wiem, że mnie kochasz - gdy on wypowiadał te słowa ty już dałaś mu mocno w brzuch.

-Choć Surcrose idziemy nie marnujmy czasu na taką glistę.

Ty i ona ruszyłyście dalej.

-Teraz najlepsza część - mruknęłaś do niej gdy doszłyście do ostatniej, najtrudniejszej części, rozwalonego mostu pomiędzy ścieżką a laboratorium. Złapałaś Surcrose za rękę i skoczyłaś w przepaść, w tym czasie powoli podnosząc się na skrzydłach do szybowanie które dostałaś od Amber, jakoż iż ta wyszkoliła cię i dała ci licencję szybowania. Właśnie miałaś delikatnie wylądować gdy Surcrose kichnęła, przez co zachwiałyście się. Ona wylądowała delikatnie ponieważ na tobie, dosłownie. Upadła nie ciebie dociskając cię jeszcze bardziej do zimnej, brudnej ziemi.

-Ciszej się nie dało...? - Usłyszałaś charakterystyczny dla mało mównego alchemika głos. Spojrzał się nie ciebie z dziwnymi emocjami w krystalicznych oczach.

-Y/n!! Przepraszam!!! Wszystko okej...?? - mówiąc to pomogła podnieść ci się z ziemi.

- Tak, nic mi nie jest.

-Z twoją ręką nie jest dobrze - wymamrotał alchemik delikatnie biorąc twoją zakrwawioną dłoń i przypatrując jej się - Chodźcie za mną.

Dalej trzymając cię za rękę wciągnął cię do ciepłej jaskini. Jego dotyk był zimny lecz cudowny w tym samym czasie.

-Postaw te pudła na stole - Skierował swe słowa do Surcrose która wciągnęła wszystkie pudła do środka. On sam w tym samym czasie szukał czegoś w szafce. Po paru sekundach wyciągną flakonik z niebiesko-pomarańczową cieczą w środku. Delikatnie otworzył flakonik i wylał dosłownie kropelkę na ranę. 

-Ahhh...! - Krzyknęłaś tak szybko jak ciecz dotknęła twej rany a rękę szybkim, gwałtownym ruchem wyrwałaś z uchwytu.

-Tsk, nie ruszaj się - Powiedział Albedo i zaczął owijać ranę bandażem. Po zakończeniu opatrunku wstał bez słowa i otworzył pierwsze pudło po czym zaczął je rozpakowywać.

-D-dziękuję... - nie wiedziałaś jak odwdzięczyć się alchemikowi - jeśli mogę coś dla ciebie zrobić-

-Możesz, zostań tu i pomóż mi dokończyć ten eliksir, Timaeus się nie nadaje a Surcrose musi odpocząć.

Hejka kochani (jeżeli tam ktokolwiek jest)! Część druga będzie za niedługo około. 2-3 dni może dłużej lub może nawet jutro. Mam nadzieję, że nie zrobiłem zbyt dużej ilości błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. To tyle papatki!! 
Uwaga część 2 najpóźniej będzie w sobotę!!!

^{ Yandere Albedo x female Reader}^ Crazy in loveحيث تعيش القصص. اكتشف الآن