oo8.unromantic picnic

354 34 38
                                    

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

chapter eight

❝ nieromantyczny piknik❞

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

Jedynym uczucie, którego nienawidził z całego serca, był zawiedzenie kogoś. 

Plączące mu serce emocja, raniła je jeszcze bardziej niż słowa dziewczyny, która zawróciła mu w głowię. Chciał ją zrozumieć, lecz od kilku dni zupełnie nie potrafił. Nadawali na kompletnie innych falach, choć przez wszystkie lata ich znajomości miał wrażenie, że nie różnią się od siebie prawie niczym. Dodatkowo teraz on ją zawiódł i najprawdopodobniej stracił jej przyjaźń. Każde gniewne słowo, wbijało się niego coraz mocniej, gdy leżąc na łóżku odtwarzał zdarzenie w głowie. 

Zakrył twarz poduszką. Oddychał głęboko i za wszelką cenę chciał powstrzymać potrzebę rozpłakania się. W tym momencie po raz kolejny żałował, że nie może być kimś innym. Kimś, kto nie straciłby dziewczynę, do której żywił miłość, aby obronić drugą dziewczynę, która powoli uwielbiał. Kimś, kto jest na pewno lepszy od niego we wszystkim. Tej nocy po raz kolejny chłopak, który może być każdym czuł się obco w swoim ciele i pragnął, jak najszybciej stać się kimś innym. 

Usłyszał pukanie do drzwi. Odrzucił poduszkę, która wylądowała na drugiej stronie łóżka i podniósł się na łakociach.  Zmarszczył brwi i zerkną na drzwi prowadzące do pokoju pełnego luster, próbując zgadnąć kto puka. Mógł to być każdy. Dolores, która słyszała całą jego kłótnie z Deifilią i teraz chcę z nim porozmawiać, mając świadomość, jak wiele dla niego znaczyła. Mirabel, która dosłyszała trzaskanie drzwiami i martwi się o niego. Jego rodzice, którzy również usłyszeli trzask i przyszli sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Nie miał ochoty na rozmowy z kimkolwiek, więc z powrotem położył się na materacu i zakrył twarz poduszką, czekając aż druga osoba zrezygnuje z konwersacji z nim.

Ponowne pukanie. Zdenerwowany ponownie wynurzył się i westchnął ciężko. Usiadł na skraju posłania, zwiesił nogi i położył je na podłodze. Podniósł się i odrzuciła podgłówek, wciąż ściskany w jego palcach.  Przejechał po swoich włosach, poprawił ruanę i ruszył przed siebie. Przechodząc przez framugę oddzielającą jego pokój od pomieszczenia, wymyślał co może powiedzieć, aby uniknąć niepotrzebnej rozmowy. Setki przykładowych słów przychodziło mu na myśl. Miliony zdań, które mógł powiedzieć, lecz gdy już miał się je wypowiedzieć, głos odmówił mu posłuszeństwa. 

Nie przypuszczał, że osobą, która pukała do drzwi był nie kto inny jak Alora. Przechadzając się po korytarzu przyglądała się każdemu z luster i marszczyła coraz bardziej brwi... Poczuł ucisk w brzuchu i ogromną gule w gardle. Jak ma jej to wytłumaczyć? Jego głowę bombardowały dręczące go pytania, nie dając mu spokoju, choć tego właśnie potrzebował. Zaschło mu w ustach obserwując, jak dziewczyna ogląda zwierciadła i sama myśl, że poznała kawałek jego sekretu sprawiał, że denerwował się jeszcze bardziej. Jakiś nieprzyjemny skurcz przebieg mu po ciele.

𝐃𝐧𝐢 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐧𝐢 𝐦𝐨𝐭𝐲𝐥𝐢 🦋Camilo Madrigal🦋Where stories live. Discover now