oo6. healing arepa, plasters and a walk in encanto

384 37 57
                                    

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-ˋˏƸ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒˎˊ-

chapter six

"lecznicza arepa, plastry i spacer po Encanto"

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

⸻Ciociu!⸻ krzyknął Camilo wchodząc do kuchni. 

Przemienił się z powrotem w siebie, postawił Alorę na podłodze i pomógł jej złapać się najbliższego blatu, na którym dziewczyna się momentalnie podparła. Gdzieś z daleka dobiegał do nich głosy rozmowy i śmiechy, dlatego chłopak udał się w stronę jadalni, skąd dobiegały dźwięki. Minął meble, na których znajdowały się lecznicze zioła i przeszedł przez pół łuk prowadzący do pomieszczenia, gdzie siedziała jego ciotka wraz z Desideria. W ożywieniu wymieniały się jakimiś informacjami, lecz gdy chłopak wszedł, przestały rozmawiać i obie spojrzały na niego. 

Kobieta o opalonej skórze, kręconych, siwiejących czarnych włosach, które nosiła w kok i brązowych oczach zmarszczyła czoło i spojrzała na swojego siostrzeńca. Przejechała palcami po błękitnej koszuli z długimi rękawami, później poprawił spódnicę w kolorze Tiffany Blue i fartuchu kuchenny tego samego koloru z kieszeni, z których wystawały lecznicze zioła. Zerknęła później z czułością na swoją serdeczną przyjaciółkę i położyła na jej dłoniach swoje własne i rzekła coś do niej pół głosem. 

Czterdziestopięciolatka pokiwała głową, spojrzała na niego i uśmiechnęła się życzliwie, choć w jej błękitno- piwnych oczach było widać ciężar i ogromny smutek. Było to charakterystyczna cecha jej spojrzenia, gdyż właśnie w nich jak na tacy pokazywało się, jak wiele przykrych chwil przeszła. Ta rozpacz była z nią zawsze, nawet gdy jej ciemnobrązowa twarz otoczona burzą, długich, kręconych, czarnych włosów śmiała się do płaczu. 

⸻Coś się stało? ⸻ zapytała Julieta

⸻Moja znajoma miała mały wypadek ⸻ wytłumaczył i rzucił okiem w stronę Sorii, która jakimś cudem siedziała na blacie. Czując jego spojrzenie, podniosła głowę i uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemnił ten gest i spojrzał z powrotem na obie kobiety.

Najstarsza córka Almy i Pedra kiwnęła głową, przetarła dłonie o fartuch, wstała z krzesła i udała się do kuchni. Przywitała się z dziewczyną i ku ogromnemu zdziwieniu zaczęła przyrządzać jakieś pożywienie. Soria z nisko opuszczonymi brwiami przyglądała się starszej, która krzątając się między blatami, a blaszką sprawnie ugniatała kukurydziane ciasto. Objęła wzrokiem pojawiającego się w kuchni nastolatka i kolejną kobietę, która uważnie przyglądała się jej twarzy. Alora przełknęła ślinę, otworzyła i zaraz zamknęła palce na swojej sukience, spuszczając wzrok na swoją nogę. Wstrzymała oddech, widząc śliną opuchliznę, która coraz bardzie pulsowała boleśnie. Pociągnęła nosem, czując jak łzy ponownie szczypią ją w powieki i zmysł węchu.

𝐃𝐧𝐢 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐧𝐢 𝐦𝐨𝐭𝐲𝐥𝐢 🦋Camilo Madrigal🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz