oo1. a little sand and too many problems at home

766 44 0
                                    

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

chapter one 

❝trochę piasku i za dużo problemów w domu❞

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

Alora przewróciła się i powoli zaczęła staczać się z piaskowej wydmy.

Jej długie, hebanowe włosy, które mimo wielu zabiegów dziewczyny falowały się i puszyły, przez co wyglądała, jakby miała na głowie czarną owcę, którą ktoś bardzo skrzywdził i postanowił, wyprostować jej wełnę tonęły, w złocistym gruncie, jednocześnie zakrywając jej jasnobrązową twarz, lecz nie ochroniło to ust ani oczu przed dostaniem się piasku. Przymknęła mocniej powieki i wstrzymała oddech, kiedy jej nos na sekundę znalazł się pod powierzchnią i powtarzała to wielokrotnie, dopóki nie zatrzymała się u podnóża pagórka.

Otworzyła powieki i zamrugała, kilkukrotnie próbując pozbyć się drobinek z oczu. Skrzywiła, się czując w ustach smak piasku. Był on jedną z najobrzydliwszy rzeczy, jakie miała w ustach, a kamienisty posmak i ich mała wielkość sprawiały, że odczuwała jeszcze większy dyskomfort. Przewróciła się na bok i zaczęła wypluwać drobinki, które oblepiły jej całą jamę ustną. Kaszlała, ile mogła, lecz nic to nie dawało. Czarne oczy zaszły jej łzami.

Alora spodziewała się, że tak skończy się jej wycieczka poza Dies Irea. Była chodzącą łamagą umiejącą wywrócić się wszędzie i o każdej porze dnia oraz nocy. Jej nogi same plątały się na prostej drodze, zahaczała, o schody powodując, bliskie zdarzenie z podłożem, a dłonie wypuszczały, wszystko, co w nich było, niezależnie od niej same. Tratowanie cudzych palców lub wpadanie na kogoś z rodziny było jej codziennością. Dziennie tłukła tyle rzeczy, że po zbiciu trzech filiżanek prawie jedna po drugiej jej ciotki zakazały, jej wchodzić do kuchni by nie zniszczyła, kolejnych, a ona i tak jakimś sposobem wciąż niosła ze sobą destrukcję. Obdarcia, skaleczenia i siniaki towarzyszył jej równie często, jak blizna na szyi, którą zrobiła, gdy była czteroletnią dziewczynką. Nic dziwnego, że zyskała niechlubne przezwisko „señora torpe"* i nie jednokrotnie słyszała, jak kuzyni między sobą nazywają, ją w ten sposób. Nie przeszkadzało jej to, a przynajmniej tak starała się, żeby jej to nie wadziło. Przecież mogli nazywać ją gorzej.

Przed jej oczami pojawiła się butelka wody. Młoda Soria podniosła głowę i zmarszczyła, brwi przyglądają się swojej siostrze nieufnie. Jej ciemnobrązowe włosy spięte jedną wsuwką wypadały z dużego słomianego kapelusza niczym woda z wodospadu. Kamienny wyraz podłużnej twarz nie wróżył nic dobrego, a symetryczne, wąskie usta ułożone w pustym grymasie dodatkowo sprawiały, wrażenie jakby jej siostra była, rozgniewana. W zielono piwnym spojrzeniu było coś dziwnego, lecz młodsza nie potrafiła opisać co dokładnie. Błyski rozbawienia pomieszanego z irytacją to jedyne co przychodziło jej do głowy, gdy Rosita świdrowała ją wzrokiem.

𝐃𝐧𝐢 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐧𝐢 𝐦𝐨𝐭𝐲𝐥𝐢 🦋Camilo Madrigal🦋حيث تعيش القصص. اكتشف الآن