oo1. a little sand and too many problems at home

Start from the beginning
                                    

⸻ Wypłucz sobie usta wodą, zamiast się tak męczyć skończona idiotko⸻ powiedziała w końcu starsza z sióstr Soria. 

Przykucnęła przy niej i delikatnie położyła dłoń na jej ramieniu, na którym znajdował się piach. Strzepała go, uśmiechnęła się łagodnie i zaczęła przyglądać się jej buzi, na której znajdowała się pustynna gleba. Pokręciła, rozbawiona głową komentując, w myślach, że jej młodsza siostra wygląda jak piaskowy potwór. Ochota podzielenia się z nią tą uwagę była wprawdzie bardzo kusząca, lecz Rosita zignorowała, ją szybko wracając, do rzeczywistości. Nie miała zamiaru doprowadzić swojego rodzeństwa do uduszenia się wodą i śmiechem jednocześnie, więc jej komentarz pozostał jedynie w jej umyśle.

Alora złapała za butelkę, otworzyła ją i wzięła łyk wody. Świeża i zimna ciecz rozlała, się w jej ustach wypłukując, wszystko, co jej przeszkadzało, równocześnie dając jej chwile przyjemności. Kubki smakowe od razu rozbudziły się i gdyby mogły, tańczyć z radości na pewno w tym momencie zaczęłyby, to robić. Zresztą cała Alora miała ochotę zatańczyć ze szczęścia pozbycia się piaskowego problemu. Nie chętnie wypluła ją na ziemię, przetarła usta przedramieniem i położyła się na piasku.

⸻Sama jesteś, skończoną idiotką Rosi ⸻ odpowiedziała jej i wyszczerzyła usta w uśmiech.

Rozłożyła się wygodnie i przymknęła powieki. Promienie słońca muskały jasnobrązową skórę jej odsłoniętych ramion i kostek oraz twarz. Wiązki światła głaskały jej ciemne włosy, a przynajmniej tak wydawało się Alorze, która dała upust wyobraźni. Czuła jak rozpływa się, kiedy poczuła ciepło bijące od podłoża. Rozkoszowała się ciszą, którą zapewniała jej pustynia. Była z dala od głośnego i zatłoczonego domu, gdzie musiała uważać na każdym kroku nie spotkać rozwrzeszczanego młodszego kuzynostwa. Suchy wiatry powiał i dziewczyna wyobraziła sobie, jak zjawisko gra melodię. Uśmiechnęła, się jeszcze szerzej powstrzymując chichot. 

Była to kolejna cecha, która sprawiała, że piętnastolatka różniła się od swojego kuzynostwa i siostry jak i reszty dorosłej części rodziny. W czasie kiedy oni w rzeczy lub zdarzeniu widzieli nic nadzwyczajnego, ona widziała cud. Wpatrywała się w niego tak długo, aż zupełnie upoiła się jego pięknem. Lustrowała wzrokiem każdy szczegół, zapisywała go w pamięci, żeby wieczorem przed pójściem, spać, wyciągnąć, spod łóżka notes i opisać go dokładnie, a później przez długi czas odtwarzać go w pamięci. Sposobem tym zyskała wspomnienia każdego zachodu i wschodu słońca, który oglądała z wypiekami na twarzy i szeroko otwartymi oczami. Pamiętała, jak w wielu dziesięciu lat zauważyła, wiewiórkę ziemną, która wolno zmierzała w stronę norek i wpatrywała się w nią tak długo, aż nie przyszła po nią zaniepokojona matka. Jej pamięć zawsze odtwarzała moment, gdy jej coleogyne ramosissima** rozkwitła po raz pierwszy lub gdy mogła biegać bez obawy, że zrobi komuś krzywdę. Każde z tych wspomnień, jak i inne wzbudzały w niej błogość ducha, spokój umysłu i radość ciała. Żałowała jedynie, że nikt nie potrafi cieszyć się wraz z nią małymi rzeczami, zjawiskami lub zdarzeniami.

Mi flor!*** ⸻jęknęła Rosita ⸻ Skoro uważasz, mnie za skończoną idiotkę spójrz, na siebie. Po pierwsze cieszysz się z samego leżenia na pustyni jak małe dziecko dostaniem cukierka. Po drugie, jeśli będziesz, siedzieć tu za długo dostaniesz, udaru albo poparzenia słonecznego, co naprawdę nie spodoba się mamie ⸻ przerwała na chwile i przejechała po włosach, które opadły jej na twarz. ⸻ Po trzecie skorpiony.

⸻Skorpiony? Co z nimi? ⸻ zapytała Alora zainteresowana.

Uniosła od góry jedną powiekę niezadowolona faktem, że siostra przerywa jej relaks. Podniosła się na łokciach i zerknęła na starszą spod zniżonych gniewnie brwi. W duchu jednak miała nadzieje, że siostra zaproponuje jej odnalezienie ich, dzięki czemu będzie mogła je obserwować i nawet zniesmaczenie starszej nie zgasiło jej nadziei. Rosi wypuściła z głośnym świstem powietrze z płuc i wpatrywała się w młodszą z wyrzutem.

𝐃𝐧𝐢 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐧𝐢 𝐦𝐨𝐭𝐲𝐥𝐢 🦋Camilo Madrigal🦋Where stories live. Discover now