✧ Rozdział XII ✧

Začít od začátku
                                    

  Coś się jej w niej nie podobało, nie wiedziała jednak co. 

  Nie mogła też nic zrobić, szczególnie, że nie znała imienia kocicy - gdyby chociaż je znała, to wypytałaby o nią swojego ojca czy mentorkę. 

  Nikogo innego i tak by nie spytała, ponieważ spodziewałaby się wielu niewygodnych pytań, które być może ta dwójka kotów by jej odpuściła. 

- Tulipanowa Łapo? - Krótkie, zrezygnowane miauknięcie zadźwięczało jej tuż koło uszu. - Znowu to samo - westchnęła przeciągle Jasna Iskra, pokręciwszy do siebie głowa, a jej czarne źrenice zaokrągliły się z zaniepokojenia. - Mogę cię o coś spytać, Tulipanowa Łapo? - miauknęła zastępczyni, siadając pod sporym krzewem maliny i poklepała koło siebie miejsce. 

  Uczennica stłumiła westchnienie, po czym niechętnie powłóczyła łapy, aby usiąść koło swojej mentorki. Czuła na sobie uważne spojrzenie kotki, gdy siadała koło niej i przez chwilę siedziały w ciszy, której pręgowana nie chciała przerwać. 

- Raczej tak - mruknęła trochę od niechcenia, spodziewając się o co ta chce ją zapytać. 

- Dobrze - odparła w zamyśleniu Jasna Iskra. - Co cię dręczy, Tulipanowa Łapo? Zauważyłam już jakiś czas temu twoje rozkojarzenie - zaczęła powoli zastępczyni, nie spuszczając z niej spojrzenia. - Z początku myślałam, że pokłóciłaś się tylko z Bryzową Łapą i to cię gryzie, ale ten niedawno do mnie przyszedł i opowiedział o tym co ci się przytrafiło. Czy wszystko w porządku? - spytała, a Tulipanowa Łapa ledwie powstrzymała się przed zjeżeniem sierści ze złości. 

  Ta przeklęta, głupia kula futra! Ten żabi bobek! - krzyknęła ze złością w myślach, prawie zrywając się ze swojego miejsca. 

  Wiedziała jednak, że jeśli okaże swoje zdenerwowanie, tym bardziej wzbudzi podejrzliwość u rudej wojowniczki, a ona nie potrzebowała żadnych pytań odnośnie jej stanu. 

- Wszystko jest w najlepszym porządku - odparła beznamiętnym tonem. - Nie wysypiam się, to wszystko - dodała jeszcze, widząc powątpiewające spojrzenie mentorki. 

- Domyślasz się powodu nie wysypiania się? - drążyła temat Jasna Iskra, a słysząc jej kolejne pytanie, sierść Tulipanowej Łapy uniosła się delikatnie z frustracji. 

  Nie chciała nikomu nic mówić o głosie i kocicy. 

  Nie, bo wtedy potwierdziłaby jej stwierdzenie o tym, że jest paplający kociakiem. 

  I nie, bo nikt i tak by jej nie uwierzył. 

- Nie - odparła oschle i strzepnęła ogonem. - Wybacz Jasna Iskro, ale nie chciałabym marnować czasu z treningu - dodała, kierując swoje spojrzenie w kierunku Mulistego Jaru. 

  Wgłębienie, gdzie uczniowie trenowali swoje sztuki walki, było obrośnięte przez spore ilości jesionów oraz paproci. Teren tego miejsca był nieco grząski, mulisty i nawet śliski, co dawało uczniom trudniejsze warunki do nauki, dzięki czemu - według Tulipanowej Łapy - więcej się uczyli. 

 W tym momencie mogła jedynie sobie spoglądać na tamto miejsce z daleka, bo Jasna Iskra najwyraźniej nie zamierzała jej odpuścić czy pozwolić wrócić do trenowania w parze z Plamistą Łapą.

- A ja chciałabym zyskać zaufanie swojej uczennicy - burknęła Jasna Iskra i westchnęła przeciągle. - Pozwól mi zyskać twoje zaufanie i pomóc. Dręczy cię coś i to widać. Jestem twoją mentorką, więc chyba mam prawo się martwić - kontynuowała, oplatając ogon wokół swoich łap. 

- Tyle, że nie masz się czym martwić - prychnęła kotka, czując nieprzyjemny uścisk w piersi. - Skoro mówisz o zaufaniu, to zaufaj mi i uwierz, że mówię prawda - dodała, a zastępczyni skrzywiła się na te słowa. 

- Nie to miałam na myśli, ale skoro tak to interpretujesz - wymamrotała niechętnie Jasna Iskra, po czym westchnęła przeciągle. - No dobrze. Wierzę ci, więc teraz pokaż wszystkim, jak dobrą wojowniczką jesteś - stwierdziła nieco żywiej, podrywając się z pozycji siedzącej. 

  Ucho Tulipanowej Łapy na te słowa zadrgało z widoczną ulgą i ta uśmiechnęła się zadowolona, również wstając. 

  Nie chciała by Jasna Iskra drążyła o czymś, o czym i tak nie mogła jej powiedzieć, więc przyjemna świadomość triumfu bardzo jej odpowiadała. 

  Ruszyła pierwsza z powrotem do Mulistego Jaru, jednak wtedy poczuła na swoim barku czubek ogona rudej wojowniczki i spojrzała na nią pytająco. 

- Pamiętaj Tulipanowa Łapo, że jak coś się dzieje, to możesz do mnie przyjść. Wysłucham cię, spróbuje pomóc i nikomu nie powiem - miauknęła ciepło zastępczyni, po czym zrobiła parę długich skoków i zniknęła w zaroślach, które ogradzały miejsce do ćwiczeń. 

  Pręgowana, brązowa uczennica ruszyła tuż za nią i w parę chwil znalazła się z powrotem w Mulistym Jarze, akurat w momencie gdy Trzcinowa Łapa został odepchnięty przez Bryzową Łapę. Jasnobrązowy kocur wylądował tuż koło Tulipanowej Łapy w błotnistej kałuży, brudząc nie tylko siebie, ale i ją. 

  Kotka zmarszczyła z niezadowoleniem brew, czując lepką, nieprzyjemnie pachnącą maź i spojrzała z irytacją na Trzcinową Łapę. 

- Sorry - mruknął krótko, krzywiąc się z niezadowoleniem, po czym spojrzał oskarżycielsko na Bryzową Łapę, którego ciemnoniebieskie oczy dosłownie śmiały się kocurowi prosto w twarz. 

- Ładnie ci w tym wdzianku - rzucił wesoło ciemnoszary uczeń, podbiegając do kolegi i trącił go łapą w bok. 

  Tulipanowa Łapa odsunęła się natychmiast na bok, zdając sobie sprawę, że ten w pewien sposób ją ignoruje. Zacisnęła zęby z dziwnej złości i odwróciła wzrok, starając się ignorować pogodny ton Bryzowej Łapy, który zbywał wściekłe warknięcia Trzcinowej Łapy. 

  Ledwie się odwróciła, a usłyszała cichy mlask błota, po czym ktoś skoczył. Nie zdążyła jakkolwiek zareagować, a została przyszpilona do ziemi, lądując tym samym w błotnistej kałuży. 

  Parsknęła ze złości, czując przy tym, jak w środku zaczyna ogarniać ją obawa, że zaraz znów pojawi się ten znany jej głos. 

  Na całe szczęście, obca kocica wyjątkowo milczała, przez co Tulipanowa Łapa o własnych siłach zdołała się przekręcić w bok, aby ujrzeć wyzywający błysk w ciemnoniebieskich oczach. 

- Trzeba zawsze być gotowym na atak z zaskoczenia - pouczył ją z nutką triumfu Bryzowa Łapa, podczas gdy ta szybko odrzuciła go od siebie i podniosła na cztery łapy. 

  Tym razem była już prawie cała w błocie i spojrzała z taką samą złością na ciemnoszarego ucznia, jak chwilę temu zrobił to Trzcinowa Łapa, który siedział teraz koło Zimnej Rosy i gderał coś koło rozbawionego mentora. 

- Bryzowa Łapa dobrze mówi - potwierdziła słowa ucznia Jasna Iskra, stając między dwójką młodych kotów i uśmiechnęła się delikatnie. - Tulipanowa Łapo, potrenujesz teraz chwilę z Bryzową Łapą - zarządziła, a pręgowana uczennica prychnęła cicho pod nosem.

- Niech będzie - stwierdziła niechętnie, spoglądając kątem oka na ciemnoszarego ucznia, którego wesołe iskierki w ciemnoniebieskich tęczówkach już jakiś czas temu zastąpiło zobojętnienie. 

  Bryzowa Łapa skinął krótko głową, przypadając zaraz do ziemi, szykując się do skoku, a Tulipanowa Łapa zmrużyła z frustracją oczy. 

  Zaraz to ty wylądujesz w błocie, żabi bobku - przeleciało jej przez myśl nim skoczyła pierwsza na ciemnoszarego ucznia. 

Wojownicy • Mroczna ŚcieżkaKde žijí příběhy. Začni objevovat