Rozdział dziewiętnasty

6K 538 31
                                    

Minął mięsiąc. Cały mięsiąc, odkąd widziałam go po raz ostatni. Nie znalazłam nowej pracy, nie przestałam o nim myśleć, wciąż tkwię w martwym punkcie. W nocy nie mogłam spać, bo za każdym razem gdy zamykam oczy, widzę jego uśmiechniętą twarz. Tęsknię, usycham z tęsknoty. Nie mogę pozbyć się uczucia, że gdybyśmy dostalinod losu, jedną, jedyną szansę, moglibyśmy być naprawdę szczęśliwi. Razem.
Siedziałam właśnie przed telewizorem, beznamiętnie wpatrując się w ekran.
-Ej, wraku człowieka - odezwała się Ashley.
Moja przyajciółka zaczęła chodzić na terapie, twierdzi, że teraz czuje się lepiej.
Odwróciłam się do niej. Stała przy kuchennym blacie i coś gotowała.
-Skocz do sklepu, kupić makaron.
Zmarszczyłam nos.
-Muszę?
Wywróciła oczami.
-Tak.
Zrezygnowana wstałam i poszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Mamy początek wiosny, więc założyłam przedarte jeansy, białe conversy i skórzaną kurtkę. Poprawiłam fryzurę, zabrałam torbę i wyszłam z mieszkania. Zeszłam powoli po schodach, licząc stopnie. Wyszłam przed klatkę, była ładna pogoda, ale możliwe, że zaraz zacznie padać. Ruszyłam w kierunku sklepu, idąc wąskim chodnikiem. Na ulicach było pełno ludzi, zważywszy na to, że jest sobotnie popołudnie. Gęste uliczki się przecinały, co chwila ktoś na kogoś wpadał. W końcu udało mi się dojść do sklepu spożywczego. Weszłam do środka i przechodziłam zręcznie między półkami, aż znalazłam makaron. Wzięłam pierwszy lepszy i poszłam do kasy. Stałam przez chwilę w kolejce, aż udało mi się zapłacić i wyjść ze sklepu. Coś mnie tknęło i rozejrzałam się dookoła. Wtedy mignęła mi przed oczami blond czupryna. Moje serce zabiło szybciej, po przysięgam, że już ją kiedyś widziałam, takich rzeczy się nie zapomina. Stanęłam na palcach, chcąc spojrzeć przez ramię stojącemu przede mną mężczyźnie. Poczułam pojedyncze krople spadające na mnie z góry. Nie obchodziło mnie to, muszę sprawdzić, czy to on. Przepchnęłam się między ludźmi i poszłam przed siebie. Co chwilę, gdy ktoś się odsuwał, widziałam plecy należące do właściciela blond włosów. Szłam za nim, nie przejmując się ty, że depczę komuś po stopach, a deszcz padał co rwz mocniej. Przyspieszyłam kroku, nie chcąc by skręcił w jakąś uliczkę i mi umknął. A co jeśli to nie Niall? Nie wiem, muszę się sama przekonać. Byłam co raz bliżej, kiedy chłopak uderzył kogoś łokciem i odwrócił się, by przeprosić. Stał teraz twarzą do mnie i już miał iść dalej, gdy jego wzrok zatrzymał się na mnie. To naprawdę on, miałam rację. Zatrzymał się i ja też poczułam się, jakbym wrosła w ziemię. Moje włosy były już przemoczone i prawdopodobnie mój makijaż spływał mi po twarzy. W tym samym momencie ruszyliśmy w swoim kierunku, po mich policzkach zaczęły spływać łzy, które mieszały się z deszczem. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Ludzie mijali nas, chcąc jak najszybciej schronić się przed deszczem. Niall wtulił mnie w swoją klatkę piersiową, a ja się rozpłakałam. To nie były łzy smutku, to były łzy ulgi. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich szczęście i... nie wiem czy mogę to tak nazwać, ale wydaje mi się, że widziałam tam miłość. I mogę się założyć, że on mógł dostrzec to samo w moich. Zbliżyłam nasze twarze, tak, że stykaliśmy się nosami. I wtedy coś nasunęło mi się na myśl. Coś tak oczywistego, że musiałam powiedzieć to na głos.
-Niall?
-Tak Mels?
-To przeznaczenie.
Zaśmiał się, a jego oczy zabłysnęły.
-Wiem.
To była prawda, wiedziałam to. Kiedy weszłam wtedy do jego pokoju, powinnam była przewidzieć, że tak będzie. Od początku on był przeznaczony mnie, a ja jemu. Jestem tego cholernie pewna.
Chłopak pochylił się i złączył nasze usta razem.
Byliśmy cali mokrzy od deszczu, ale to było nieistotne. Byliśmy szczęśliwi.
Kiedy miesiąc temu zostałam od niego oddzielona, zabrano mi kawałek serca, który został przy nim. Teraz został mi zwrócony. W końcu byłam spełniona, bo Niall jest przy mnie, a razem z nim moje serce, które całe należy tylko do niego.

Ryczę, to naprawdę koniec!! Boże, tak bardzo zdążyłam związać się z tym ff i ich historią. Mam nadzieję, że nie rozczarowałam Was sposobem, w jaki się skończyło. Proszę, nich każdy kto kiedykolwiek to przeczyta, zostawi komentarz, to dla mnie NAPRAWDĘ ważne. Jutro dodam epilog i wtedy będzie czas na rozwodzenie się nad tym, a teraz przepraszam, ale to opowiadanie to było moje dziecko, idę płakać xx
PS. Dodałam to wszystko tak szybko, bo po prostu miałam sporo czasu i napisałam, więc stwierdziłam "hej, po co z tym czekać?"

i'm not a monster // horan ✔Where stories live. Discover now