Część trzecia

371 33 10
                                    

Obudzili się w bajkowej krainie śniegu.

Cały świat był cichy, pokryty najjaśniejszą powłoką iskrzącej bieli. Nawet drzewa wydawały się wyższe, dumnie prezentując naręcza śniegu. Louis jęknął, siadając. Musiał kilka razy zamrugać, zanim jego oczy przyzwyczaiły się do światła wpadającego przez okno.

"Wszystkiego najlepszego, Lou" było pierwszą rzeczą, jaka wyszła z ust Harry'ego. Usiadł za Louisem, pocierając piekące oczy i posyłając Louisowi krzywy, zaspany uśmiech. Dziwne było znów budzić się obok Harry'ego, ale Louis nie był w stanie powstrzymać szczęścia, które go przepełniło.

- Padał śnieg – stwierdził oczywistość, odrywając wzrok od okna i zerkając na niego.

Uśmiech Harry'ego poszerzył się i zmrużył oczy, patrząc na zewnątrz. 

- Białe Boże Narodzenie – zgodził się głosem wciąż zachrypniętym od snu. - Zupełnie jak w filmach. 

Spokojna cisza zakończyła się nagle. Na nocnym stoliku zabrzęczał telefon: Harry'ego. Młodszy chłopak rozciągnął się na materacu, by go chwycić, długi i chudy, a Louis poczuł, że jego policzki się rumienią. Musiał odwrócić wzrok, gdy Harry odpowiedział, przełączając połączenie na głośnik:

- Cześć, mamo. Wesołej Wigilii. 

W telefonie rozległ się głos jego matki, nieco niepewny. 

- Widzieliście śnieg?

- Tak, widzieliśmy. Jest pięknie. Idealne białe święta.

- Jest piękne - zgodziła się. - Nie jest to jednak zbyt wygodne.

Louis przeniósł spojrzenie z powrotem na Harry'ego, obserwując jego zmarszczone brwi. 

- Co masz na myśli?

- Wszystkie drogi są zamknięte, kochanie. Powiedzieli, że alarm śnieżny będzie obowiązywał przez cały dzień i potrwa prawdopodobnie aż do jutra.

- Ale... polepszy się w ciągu dnia. Prawda? - Harry nagle brzmiał na spanikowanego, graniczącego z desperacją. - Na drogach się poprawi. Otworzą je ponownie, a my wrócimy do domu. 

- Wygląda na to, że śnieg będzie padał dalej. Niebezpiecznie będzie dziś prowadzić, Haz. 

- Pójdziemy - nalegał Harry. Jego głos był nieco szorstki, pełen emocji. - Pójdziemy, mamo, czy coś.

- Nie możesz iść, kochanie. To za daleko i jest za zimno. Zamarzniesz na śmierć, kochanie, i to jest ostatnia rzecz, jakiej pragnę na Boże Narodzenie. Będziemy musieli poczekać, aż śnieżyca ustąpi, a potem wszyscy razem będziemy świętować; nawet jeśli technicznie będzie już po Bożym Narodzeniu.

Harry przygryzł mocno dolną wargę, zerkając na Louisa - a potem znów odwrócił wzrok, widząc zaniepokojony wyraz twarzy starszego chłopaka. Nie potrafił znieść tej litości.

- Boże Narodzenie nie jest odwołane. Po prostu przełożone - obiecała jego mama. - Kocham cię. Trzymaj się ciepło i przekaż Louisowi moje pozdrowienia. 

- W porządku - odpowiedział Harry cichym, odległym głosem. - Kocham Cię. - Gdy tylko rozmowa się skończyła, upuścił telefon na materac, opierając dłonie na kolanach, gdy powiedział cicho: - Utknęliśmy tutaj. 

To nie była bajkowa kraina. To było więzienie. 

Łamiące serce rozczarowanie na twarzy Harry'ego bolało bardziej niż cokolwiek innego.

Louis zaczął sięgać po niego, by go pocieszyć, ale powstrzymał się. Zamiast tego powiedział: 

- Harry, tak mi przykro. Wiedziałem, że nie powinienem pozwolić ci iść ze mną, wiedziałem...

If only in my dreams (christmas short story) l.s. [Tłumaczenie]Where stories live. Discover now