[1] Decydujące spotkanie

788 43 293
                                    



- W następnym tygodniu gramy mecz z Hydrą.

North dobrze wiedział, co dalej powie Trener. Hydra jest znana z ponadprzeciętnej wytrzymałości i prędkości. Niejedna drużyna traciła grunt pod nogami przez ich niebezpiecznie szybkie zagrywki. Typowe pierdolenie. Przecież z góry wiadomo, że na Supa Strikas nie ma mocnych, a przeciwnicy są skazani na porażkę. Głównym przekazem tej całej pogadanki była przestroga typu: obrońcy trzymajcie się na baczności. Trening, obrona, jeszcze więcej treningu. Świetnie, wszystko o czym marzył. Jedyna rzecz, która minimalnie interesowała blondyna to okazja załapania się na wielkie fale, nadchodzące w stronę Pływającego Stadionu. Dla niego był to raj na ziemi i największa motywacja do zbliżającej się gry. Tak naprawdę jedyna motywacja. Tydzień wyczekiwania był bolesny dla Australijczyka, ale postarał się nie myśleć za dużo o surfowaniu. Jakoś musi przebrnąć. Wreszcie nastał dzień przed rozgrywką z Hydrą. North zabrał ze sobą deskę surfingową na pokład. Liczył, że będzie miał chociaż chwilę na spotkanie sam na sam z dzikim oceanem.

Gdy drużyna dotarła na miejsce zastał go wyjątkowo nieprzyjemny dla oczu widok. Tylko jedna osoba oddziaływała na niego w ten sposób. Morska gnida z niebieską czupryną. North starał się nie patrzeć w jego stronę jak mógł, lecz obelgi zawodnika Hydry były na tyle głośne, że trudno było je zignorować. Blondyn czuł jak krew go zalewa. Już planował odpowiedzieć natrętnemu gadowi, ale obca ręka na jego ramieniu powstrzymała blondyna. Był to nikt inny jak kapitan jego drużyny. Rasta spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.

- Nie mamy czasu na Twoje przekomarzania, North. Potrzebujemy Ciebie w pełni opanowanego. Pamiętasz co mówił Trener?

North wyrzucił z pamięci słowa Trenera tuż po zakończeniu konferencji. Nic dziwnego, że miał ochotę spuścić łomot Liquido bardziej niż zazwyczaj.

- On ma rację, bracie. Umawiaj się na randki po meczu. Nie chcemy żebyś znowu zniknął z niewyjaśnionych przyczyn.

W tym momencie Luźny Joe stał się głównym powodem Northa do złości.

- Ale jesteś kurwa zabawny.

Blondyn spiorunował wzrokiem kolegę z drużyny, który podśmiechiwał się z jego reakcji.

Chwilowo zapomniał o zawodniku Hydry. Starał sobie przypomnieć po co tak naprawdę tutaj przypłynął. Świeże powietrze, ogromne fale, gładka powierzchnia wody. Coś, co pozwala mu zapomnieć o rzeczywistości i wejść w zupełnie inny wymiar. Jednak nawet na to nie mógł sobie pozwolić. North i pozostali w czerwonych koszulkach spędzili prawie całe popołudnie na boisku, trenując zagrania przygotowane na jutrzejszy mecz. Mężczyzna był wyraźnie niezadowolony z przymusowego treningu, ale dał z siebie wszystko. Największą zaletą takiej rozgrzewki było unikanie konfrontacji z Liquido. Już swoim istnieniem wystarczająco doprowadzał go do szału. Blondyn nie miał ani chęci, ani siły by wdawać się z nim w kłótnię. Mimo tego nie przestawał o nim myśleć. Podczas gry bez przerwy widział przed sobą niebieską czuprynę z tym charakterystycznie wstrętnym uśmieszkiem. Słyszał, jak kpi ze stylu gry blondyna. Czy to już obsesja? North sam tego nie wie. Trener zauważył, że coś go trapi. Zawodnik w czerwieni wiedział, że dzisiaj nie grał wystarczająco dobrze. Przełożony kazał mu zostać na boisku, gdy reszta mogła swobodnie je opuścić. Jego koledzy rozmawiali o planach na spędzenie reszty dnia. North oddałby wszystko, aby stąd uciec i pójść z nimi. Jednak wiedział, że Trener go prędzej czy później znajdzie i prawdopodobnie zabije.

- Co to miało być? Czy to był Twój pomysł na wygłupy?!

Spodziewał się tego. Australijczyk musiał przyznać, że wcale nie był skupiony na grze, myśląc o rywalu z niebieską czupryną. Nic dziwnego, że Trener był wściekły. Postanowił schować dumę w kieszeń, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji.

why'd you only call me when you're high • [northquido]Where stories live. Discover now