Rozdział 6

74 6 0
                                    

10 kwietnia 1912 rok

Pov. Thomas

Gdy zbliżyła się pora zabrania pasażerów z francuskiego Cherbourg odłożyłem plany na biurko, założyłem marynarkę i wyszedłem na korytarz. Zapukałem do drzwi kabiny Megan, odczekałem chwilę i dziewczyna pojawiła się w drzwiach.

- Rozpakowana? - spytałem uśmiechając się.

- Tak - odwzajemniła uśmiech.

- Doskonale - podałem jej swoje ramię.

Megan złapała się mnie i poprowadziłem ją w kierunku pokładu spacerowego.

- Dlaczego oficerowie sie tak krzątają? - dziewczyna rozejrzała się, a jej wzrok zatrzymał się na piątym oficerze.

- Bo widzisz, nie zacumujemy w porcie by pasażerowie mogli wsiąść na pokład. Dno jest za płytkie i wbilibyśmy się w muł, więc podpłynie do nas mały statek Nomadic - wyjaśniłem prowadząc ją w stronę barierek.

- Czy to nie jest ten statek, który pomagałeś zaprojektować? - Megan uśmiechnęła się lekko i zerknęła na mnie.

- Zgadłaś - zaśmiałem się i rozejrzałem się dookoła.

- A kiedy się zjawi? - wyjrzała za burtę patrząc w kierunku dziobu.

- Stoimy tu od kilku minut, pasażerowie powinni się tu pojawić lada chwila - również wychyliłem się za barierki i dostrzegłem płynący do nas mały statek z jednym kominem. - Już są.

Megan spojrzała zainteresowana na statek i uśmiechnęła się lekko.

- Dużo pasażerów chyba nie ma - mruknęła.

- Pozory mylą - patrzyłem na Nomadica dobijającego do burty Titanica i wchodzących pasażerów na pokład transatlantyku.

- Racja - dziewczyna odsunęła się ode mnie i spojrzała na horyzont. - Ładny zachód słońca.

Spojrzałem na zachodzące słońce i pomarańczowo czerwony odcień nieba, a następnie przeniosłem wzrok na pokład gdzie już zapalono światła.

- Kiedy opuszczamy Cherbourg? - moja towarzyszka oparła się o barierki.

- O dwudziestej pierwszej - powiedziałem cicho obejmując ją ramieniem.

- I pomyśleć, że już jutro opuścimy Queenstown i wyruszymy do Nowego Jorku - westchnęła cicho i wtuliła się we mnie.

- Nie cieszy cię to? - spytałem zaskoczony.

- Nie o to chodzi, po prostu pierwszy raz płynę statkiem, wiesz jestem takim żółtodziobem - zaśmiała się cicho.

- Oj tam, może nie pływasz tyle, co ja, ale to nic nie zmienia - machnąłem dłonią z uśmiechem.

- Masz większe doświadczenie ode mnie - zaśmiała się i odsunęła się ode mnie.

Z uśmiechem pokręciłem głową i wyciągnąłem zegarek kieszonkowy, po chwili zastanowienia spojrzałem na Megan.

- Chyba pójdziemy na kolację, co ty na to? - schowałem z powrotem zegarek do kieszeni marynarki.

- Tak, już najwyższa pora - odsunęła się od barierek.

Złapałem ją za rękę, obejrzałem się na Nomadica i poprowadziłem dziewczynę do naszych kabin, aby przygotować się do koalcji.

~

Po przygotowaniu się do kolacji stanąłem przed kabiną Megan z mocno bijącym sercem. Nie dam rady już dalej ukrywać tego, że zakochałem się w tej dziewczynie. Nadeszła pora, abym powiedział jej o swoim uczuciu, ale to powiem jej później. Zapukałem do drzwi jej kabiny, a te po chwili się otworzyły. Megan stała przede mną w nowej sukni, która podkreślała jej talię.

- Gotowa? - spytałem wyciągając do niej dłoń.

- Tak - zamknęła drzwi i przyjęła moją dłoń z rumieńcem na twarzy.

Ruszyliśmy w kierunku Wielkich Schodów, a pasażerowie pierwszej klasy spoglądali na nas z zaciekawieniem i szeptali coś między sobą. Zerknąłem na Megan, która wyglądała na bardzo przejętą, delikatnie splotłem palce naszych dłoni.

- Nie przejmuj się - szepnąłem kiedy weszliśmy do jadalni pierwszej klasy.

- Nie przejmuję się, bo mam ciebie obok - uśmiechnęła się lekko.

- Widzę, że dodaję ci pewności siebie - z uśmiechem odsunąłem jej krzesło na którym usiadła.

Zająłem miejsce obok niej i spojrzałem w kierunku wejścia do jadalni, w którym po chwili pojawili się Astorowie. Uśmiechnąłem się ciepło do Megan gdy przyszedł kelner złożyłem zamówienie.

~

Po kolacji wraz z Megan wracaliśmy powoli do swoich kabin. Dziewczyna nadal przeżywała kolację, na której zapoznałem ją z Astorami. Do tego wydawało mi się, że Megan, która nigdy nie miała okazji rozmawiać z takimi ludźmi doskonale wpasowała  się w towarzystwo.

- Dziękuję, że mnie z nimi poznałeś - odezwała się, gdy stanęliśmy pod jej kabiną.

- To naprawdę nic, poznam cię jeszcze z innymi pasażerami - uśmiechnąłem się do niej ciepło.

Megan skinęła lekko głową, powiedziałam jej dobranoc i już miała otwierać drzwi do swojej kabiny, gdy złapałem ją szybko za rękę.

- Muszę ci coś powiedzieć - wziąłem głęboki wdech i spojrzałem jej w oczy.

Dziewczyna uniosła lekko brew dając mi znak bym kontynuował, w jej oczach było wyraźnie widać ciekawość.

- Zakochałem się w tobie, już w Belfaście obdarzyłem cię głębszym uczuciem - wyrzuciłem to z siebie z szybko bijącym sercem łapiąc delikatnie jej dłoń. - I chciałbym cię zapytać, czy chciałabyś zostać moją partnerką?

Megan otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Patrzyłem na nią zestresowany i czułem, jakby zaraz serce miało mi wyskoczyć z piersi.

- Z przyjemnością Tommy - uśmiechnęła się, stanęła na palcach i mnie pocałowała po czym życząc mi miłej nocy zniknęła za drzwiami swojej kabiny.

Na mojej twarzy pojawił się rumieniec i szeroki uśmiech. Szczęśliwy, jak małe dziecko wszedłem do swojej kabiny i usiadłem na łóżku. Teraz Megan jest najważniejsza w moim życiu, spojrzałem na rozłożone kartki na łóżku. Wiedziałem, że tego wieczoru nie dam rady zabrać się do pracy.

Pamiętny Rejs || TitanicWhere stories live. Discover now