Rozdział 2

95 7 0
                                    

7 luty 1912 rok

Pov. Thomas

Siedziałem przy swoim biurku wypełniając ważne dokumenty. Spojrzałem za okno i wbiłem wzrok w Titanica, który stał pokryty śniegiem. Pod moim oknem dwóch młodych chłopaków praktykantów rzucało się śniegiem. Równie dobrze mógłbym teraz wyjść na zewnątrz i zwrócić im uwagę po czym zagonić ich do roboty. Jednak nie miałem serca by coś takiego zrobić. Do dzisiaj pamiętam swój pierwszy dzień praktyk. Już jako szesnastolatek paliłem się do pracy w stoczni. Spojrzałem na kalendarz, dzisiaj miałem urodziny. Westchnąłem cicho i odłożyłem pióro, nie miałem z kim spędzić własnych urodzin, uroki bycia ważnym człowiekiem na stoczni. Wziąłem do ręki kolejny dokument sprawdzając dane. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, powiedziałem "proszę", a do mojego gabinetu wszedł mój wuj William Pirrie.

- Wszystkiego najlepszego Tommy - wuj podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu.

- Dziękuję wujku - uśmiechnąłem się, czyli ktoś pamiętał o wyjątkowym dla mnie dniu.

- Skoro masz urodziny to w dniu dzisiejszym odpuszczę ci pracę - dyrektor stoczni podszedł do jednego z okien.

- Ale wujku, te papiery same się nie wypełnią - spojrzałem na dokumenty, które zalegały moje biurko.

- Wypełnisz je jutro - wuj puścił mi oczko i wyszedł z gabinetu.

Czyli, że mogłem wrócić do domu i świętować swoje urodziny? Problem polegał tylko na tym, że nie mam z kim ich spędzić. Podparłem głowę ręką i zamyśliłem się. Z kim mógłbym spędzić urodziny? Już wiem! Zwolnię Megan z dzisiejszego dnia pracy i zaproszę ją do siebie. Uśmiechnąłem się i szybko wstałem od biurka, chwyciłem marynarkę i wyszedłem ze swojego gabinetu. Już po chwili byłem na hali, gdzie opracowywano projekty statków.

- Wszystkiego najlepszego panie Andrews - jeden z pracowników wyprostował się z uśmiechem.

- Dziękuję - skinąłem na niego głową z lekkim uśmiechem, a ten znów pochylił się nad planami.

Podszedłem do Megan, dziewczyna jednak mnie nie zauważyła, gdyż próbowała coś obliczyć. Zajrzałem jej przez ramię i po chwili podałem jej wynik.

- Thomas! - pisnęła wystraszona i obróciła się przodem do mnie. - Przez ciebie prawie zawału dostałam.

- Ale ja tylko podałem ci wynik - zaśmiałem się.

- I za to dziękuję - odetchnęła i wpisała odpowiednie dane. - Swoją drogą, wszystkiego najlepszego Tommy.

- Dziękuję, ale skąd wiedziałaś kiedy mam urodziny? - przechyliłem lekko głowę w bok i uśmiechnąłem się mrużąc oczy.

- Nooo zapytałam takiego jednego pana - odparła z lekkim rumieńcem spoglądając na mnie.

Musiałem przyznać, że z tym rumieńcem wyglądała naprawdę uroczo. Mogę powiedzieć, że mi się podobała.

- Skoro już mowa o moich urodzinach to chciałbym cię zapytać, czy nie chciałabyś może świętować ich ze mną?

- Ale Thomasie, ja nie mogę choćbym bardzo chciała - posmutniała i odwróciła się do mnie tyłem.

Wiedziałem, że chce mi towarzyszyć, ale obawia się konsekwencji dużo wcześniejszego wyjścia z pracy.

- Nie martw się, przecież będziesz towarzyszyć mi, mój wuj to zrozumie - ostrożnie dotknąłem jej ramienia.

Dziewczyna stanęła do mnie przodem i spojrzała mi w oczy, jakby chciała się upewnić czy mówię prawdę.

- Dobrze, spędzę z tobą twoje urodziny - na jej twarzy pojawił się mały uśmiech.

~

Wraz z Megan wszedłem do mojego domu kierując się do salonu.

- Twój dom jest niesamowity Thomasie - rozglądała się dookoła widocznie zafascynowana.

Zaśmiałem się cicho wchodząc za nią do salonu.

- Dom, jak każdy inny - gdy Megan usiadła na kanapie przed kominkiem podszedłem do barku i wyciągnąłem wino oraz dwa kieliszki.

- Masz gust do wystroju wnętrz - rozglądała się po pomieszczeniu.

- A dziękuję - postawiłem wino i kieliszki na stoliku.

Dziewczyna uśmiechnęła się, a ja podszedłem do kominka i rozpaliłem ogień. Usiadłem obok dziewczyny i nalałem sobie i jej wina.

- Cieszę się, że przyszłaś. Jesteś jedyną osobą, z którą mogłem spędzić urodziny. Zawsze spędzałem je z rodziną w Comber, ale teraz nie mogę, dostałem od nich jedynie życzenia - spojrzałem na Megan, która wpatrywała się w ogień, a następnie przeniosła swój wzrok na mnie i położyła dłoń na mojej dłoni.

Zaśmiałem się cicho i z uśmiechem ucałowałem jej dłoń.

- Opowiesz mi coś o swojej rodzinie i o sobie? - zapytała cicho wpatrując się we mnie.

- Z przyjemnością - pociągnąłem łyk wina.

Zacząłem opowiadać jej głównie o swojej rodzinie. Megan była dobrą słuchaczką, co jakiś czas pytała mnie o coś, a ja jej spokojnie odpowiadałem. Jednak po krótkiej chwili nasza rozmowa zboczyła z torów i to ja zacząłem ją wypytywać o jej życie. Było po niej widać, że cieszy się mogąc powiedzieć coś o sobie, jednak co jakiś czas musiałem ją zachęcać by mówiła dalej.

Do późnego wieczoru siedzieliśmy przed kominkiem rozmawiając o różnych tematach. Czułem, że jestem coraz bliżej pięknej dziewczyny. W pewnej chwili dziewczyna zaproponowała, że upiecze mi tort. Nie byłem taki pewien czy to dobry pomysł, nie chciałem się nią wysługiwać więc zaproponowałem, że upieczemy go razem. Dziewczyna przyjęła moją propozycję z radością przez co spędziliśmy długi i wesoły czas w kuchni. To były naprawdę moje najlepsze urodziny.

Pamiętny Rejs || TitanicOnde histórias criam vida. Descubra agora