Rozdział 5

78 6 2
                                    

10 kwietnia 1912 rok

Pov. Megan

Stałam oparta o reling i obserwowałam, jak tłumy ludzi wchodzą na pokład Titanica. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że płynę pierwszą klasą wraz z samym Thomasem Andrewsem. Moje marzenie się spełniło i byłam szczęśliwa. W ciągu ostatnich kilku miesięcy byłam bardzo blisko z Thomasem. Gdy wsiadłam na Titanica w Belfaście byłam trochę zaniepokojona bo nigdy wcześniej nie płynęłam statkiem, nie to, co Thomas. Jednak teraz byłam bardzo podekscytowana.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał jedenastą pięćdziesiąt pięć. Titanic miał wyruszyć w dziewiczą podróż za pięć minut. Rozejrzałam się dookoła, obok mnie stawali ludzie, którzy machali na pożegnanie swoim bliskim zgromadzonym w porcie. Zastanawiało mnie za ile przyjdzie Thomas, bo pół godziny temu poszedł do kapitana Smitha i Bruce'a Ismaya, który był prezesem White Star Line.

Nagle doszedł mnie głośny gwizd. Gwizdki Titanica zamieszczone na kominie dały znać, że wybiła dwunasta, a Titanic wyrusza w swoją pierwszą podróż. Wszyscy naokoło machali, z uśmiechem na twarzy również zaczęłam machać do tłumu zgromadzonego w porcie. W tym samym czasie Thomas stanął za mnie i objął mnie w pasie.

- Niesamowita chwila - usłyszałam jego głos przy swoim uchu, przeszedł mnie dreszcz gdy jego ciepły oddech musnął moja skórę.

- Jestem pewna, że ten rejs przejdzie do historii - odwróciłam głowę w jego stronę.

W końcu Titanic jest teraz największym ruchomym obiektem zbudowanym przez człowieka. Może i nie jest jakoś super szybki, ale za to jest najbardziej luksusowy.

- Też tak myślę - uśmiechnął się i odciągnął mnie od barierek.

Stanęłam przodem do niego i przyjrzałam mu się. Jego włosy były idealnie ułożone na bok, a brązowe oczy kipiały radością. Czarny garnitur z zawiązanym pod szyją krawatem leżał na nim idealnie. Buty miał dokładnie wypolerowane. No i teraz nie wyglądał na tak zmęczonego, jak na stoczni.

- Ubrudziłem się czymś? - zachichotał i uniósł brew.

- Nie nie, po prostu wyglądasz perfekcyjnie - uśmiechnęłam się do niego.

- A ty wyglądasz przepięknie moja droga - pocałował mnie w czoło, a ja zachichotałam cicho.

- Nie przesadzaj - opuściłam lekko głowę rumieniąc się.

Thomas złapał mnie za rękę i poprowadził z dala od tłumu ludzi przy barierkach. Spojrzałam na port, który powoli się oddalał. Z tego co wiem teraz mieliśmy płynąć w kierunku Cherbourg. Spojrzałam na swoją dłoń, którą Tommy delikatnie trzymał. Nasz wzrok spotkał się ze sobą i mężczyzna pogłaskał mnie po dłoni.

- Przejdziemy się do rufy i wrócimy do swoich kabin, dobrze? Trzeba dokończyć wypakowanie bagażu - powiedział gdy mijaliśmy pasażerów pierwszej klasy.

- Dobrze - mruknęłam rozglądając się.

- Dzień dobry panie Andrews - podszedł do nas jeden z oficerów, po oznaczeniach na jego mundurze wiedziałam, że jest to pierwszy oficer.

- Dzień dobry panie Murdoch - Thomas przywitał oficera. - Mam nadzieję, że Titanic przypadł panu do gustu.

-O tak, to naprawdę dobra jednotka - oficer uśmiechał się.

- Chciałbym przedstawić panu moją partnerkę podróży, Megan - Thomas z uśmiechem wskazał na mnie dłonią.

Pierwszy oficer uśmiechnął się do mnie, chwycił moją dłoń i ucałował jej wierzch.

- Miło mi panią poznać - z uśmiechem puścił moją dłoń przyglądając mi się z uśmiechem.

- Megan, to oficer William Murdoch - Thomas spojrzał na mężczyznę w mundurze.

- Już wiem - zachichotałam cicho, a uśmiech na twarzy Murdocha się poszerzył.

- Miło mi było panią poznać, ale ja muszę wracać na mostek, rozumiecie, obowiązki - oficer wygładził mundur.

- Racja, do zobaczenia panie Murdoch - Thomas wziął mnie pod rękę i weszliśmy do środka statku gdy oficer tylko zniknął z pola naszego widzenia.

- Ten Murdoch to naprawdę miły człowiek - stwierdziłam kiedy szliśmy koryatrzem na pokładzie A.

- Tak jak większość załogi Titanica - Thomas dodał z uśmiechem.

Miałam cichą nadzieję, że już niedługo poznam innych oficerów. Thomas puścił moją dłoń gdy dotarliśmy pod drzwi naszych kabin, które znajdowały się naprzeciwko siebie.

- Przyjdę po ciebie później - Thomas ucałował mnie w policzek i puszczając oczko wszedł do swojej kabiny.

Zarumieniłam się i dotknęłam policzka, na którym mężczyzna złożył pocałunek. Szczęśliwa weszłam do swojej przestronnej kabiny. Usiadłam na łóżku i pogładziłam pościel. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że tu jestem. Spojrzałam na swoje bagaże rozpakowane w połowie. Czekała mnie naprawdę długa podróż, najpierw do Nowego Jorku, a potem z powrotem do Southampton. Wierzyłam w to, że rejs przebiegnie bezproblemowo. Prasa nazwała Titanica niezatapialnym, ale Thomas nie raz powtarzał, że Titanic jest praktycznie niezatapialny. A to oznaczało, że ryzyko istniało. Jednak wolałam o tym nie myśleć, to miała być podróż mojego życia, pierwszy raz poza krajem.

Szczęśliwa zabrałam się za zrobienie porządku z bagażem.

Pamiętny Rejs || TitanicWhere stories live. Discover now