"Jesteś pomostem... "

414 22 33
                                    

Witajcie kochani♥

Przepraszam za tak długi czas oczekiwania na nowy rozdział, ale ostatnio sporo dzieje się w moim życiu i trochę brakuje mi energii, a przez to i weny i motywacji :( Mam nadzieję, że to szybko przejdzie. 

Pozdrawiam wszystkich i już nie przedłużając, zapraszam do lektury♥



          Pomimo wciąż występujących anomalii i różnych zmian w Eldaryi, od jakiegoś czasu nie odnotowywano żadnych większych kataklizmów ani katastrof i sytuacja zdawała się jakby ustabilizować. Niemal wszyscy mieli cichą nadzieję, że ten względny spokój jest wynikiem przystosowywania się ich świata do nowych warunków i nowej rzeczywistości. Jedynym najbardziej odczuwalnym problemem stało się prawidłowe określenie ilości upływającego czasu. Jednakże spora część mieszkańców zaczęła tę sprawę bagatelizować, uważając, że taki problem, to w sumie nie problem. Byli jednak i tacy, którzy mimo wszystko chcieli dowiedzieć się więcej i w związku z tym do Kwatery zaczęły przybywać delegacje z innych królestw i odległych krain. Przybywali po to, aby podpytać Miiko i Straż Eel o ich plany na przyszłość w kwestii bezpieczeństwa, jak też poznać ich punkt widzenia na temat ogólnej poprawy sytuacji. Rozmawiano również o ewentualnej wzajemnej pomocy i współpracy, a nawet szukano porad i wskazówek, co do postępowania w przyszłości.

          Z początku każde takie przybycie delegatów, było uważane za potencjalnie niebezpieczne i wywoływało spore zamieszanie w Kwaterze. Przede wszystkim dlatego, że obawiano się sabotażystów, zamachowców i szpiegów podsyłanych przez Lance'a. Jednak przybywający do tej pory delegaci raczej nie stwarzali problemów i nie dochodziło też do żadnych incydentów. Z czasem zaczęto więc traktować te wizyty z większą swobodą i stosując mniej zabezpieczeń. W dodatku ekipy zwiadowcze raz za razem wracały bez jakichkolwiek rewelacji na temat poczynań wroga. Zaczęto nawet żartować, że może Lance zrezygnował ze swoich planów unicestwienia ich świata. Lśniąca Straż była jednak wciąż czujna, ponieważ powracający z misji strażnicy, regularnie raportowali o wędrówkach obu braci i ich spotkaniach z różnymi grupami faery. Domyślali się więc, że ma to związek z poszukiwaniem sojuszników, gromadzeniem informacji i robieniem zapasów. Trochę uspokajające były wieści, z których wynikało, że poszukiwania te szły im dość opornie. Podobno na spotkaniach i przy negocjacjach dość często dochodziło do sporów, ponieważ w wielu kwestiach obaj bracia nie zgadzali się ze sobą. W dowództwie panowało przekonanie, że jest to zapewne sposób Valkyona na sabotowanie poczynań brata, aby utrudniać mu działania.

          W międzyczasie Shairisse regularnie oswajała się ze swoją magiczną naturą, chłonęła wszelką wiedzę z tego zakresu i szkoliła się w używaniu własnej magii. Często medytowała, starając się w ten sposób poprawić wewnętrzne wyciszenie, rozwinąć i wzmocnić własną siłę woli oraz usprawnić przepływ energii w całym ciele. Z powodu ciąży często chodziła do przychodni, aby poddać się rutynowym kontrolom i badaniom oraz pomęczyć przyjaciółkę serią pytań na temat ciąży i rozwijającego się w niej życia. Oczywiście najczęściej powtarzane było pytanie, czy z nią i dzieckiem wszystko w porządku. Szczególnie martwić ją to zaczęło, gdy brzuch z powodu ciąży stał się mocno zaokrąglony i widoczny, a ona wciąż nie czuła ruchów dziecka. Ewelein uspokajała ją jednak, że z wywiadu i badań wynika, że wszystko jest w najlepszym porządku, a dzidziuś prawdopodobnie jest po prostu leniwy. Naprawdę jednak uspokoiła się dopiero po tym, jak to Itzal dotknął jej brzucha, a potem zapewnił, że z córeczką nic złego się nie dzieje. Zapytany, czy wie, dlaczego maleństwo nie zaczęło się jeszcze wiercić, odparł z przekornym uśmiechem, że jej mała kruszynka faktycznie czeka na odpowiedni moment, żeby zacząć dokuczać mamie.

Wyznanie DemonaWhere stories live. Discover now