VI

47 3 0
                                    

- Błagam was, nie rozwalcie domu. -

Wszyscy zasalutowali w znak zrozumienia polecenia. Już miałaś odchodzić gdy usłyszałaś krzyk Sapnap'a i przekleństwa, ty tylko się odwróciłaś i spojrzałaś na niego. To się dobrze nie skończy. Dziś był dzień gdzie trzeba było zdobyć jedzenie i lekarstwa. No właśnie z tym drugim może być większy problem dlatego od tego zaczęła. Gdy zbliżała się do apteki zauważyłam że jest w niej tłoczno, czyli idealnie. Weszła do środka nawet sprzedawca nie spojrzał w jej kierunku, był za bardzo zajęty przy kasie. Głupiec. Dziewczyna szybko podeszła do półki na której powinny być lekarstwa dla jej brata, jednak ich tam nie było, dziwne zawsze tam były. Poszła do kolejnej półki na której powinny być inne lekarstwa które czasem brała, jednak ich tam nie było. Y/N zdenerwowała się lekko na to, czemu jak potrzebuje czegoś to akurat to znika. Dziewczyna zaczęła obchodzić wszystkie półki. NIGDZIE NIE BYŁO TEGO CO POTRZEBUJE! Gdy ona szukała lekarstw nawet nie zauważyła że wszyscy wyszli ze sklepu, a przed nim jest straż która wbiła do małej apteki, dziewczyna podniosła wzrok z nad półek i dostała zawału. To nie był przypadek że nie było lekarstw które potrzebowała, a straż od dawna ją ścigała. Usłyszała w tym wszystkim tylko:

- TO ONA! ONA KRADNIE MOJE LEKARSTWA! -

Wszystko było wręcz w zwolnionym tępię. Strażnicy ruszyli na nią, a ona nie wiedziała jak uciec. Wejście było zabarykadowane przez resztę straży, oknami nie ma jak, nie dała by rady ich rozbić. Zostało tylko jedno. Tylnie wyjście w magazynie za ladą która była trzy metry od niej. Cały plan miała już w głowie, tylko mogli je zastawić. Wątpiła w to, nie byli tacy mądrzy. Pobiegła w stronę lady, przy okazji kopiąc kasjera w ryj. Gdyby nie wezwał ich, by miał teraz całą twarz. Za nią podążyła cała chora straży, słyszała jak ktoś krzyczy "biegnie na tył" więc nikogo tam nie ustawili, musiała się spieszyć żeby zdążyć. Wybiegła za drzwi i walnęła o ścianę innego budynku, od razu odczepiła się ściany i pobiegła w prawą stronę, gdzie wpadła na jednego ze strażników, któremu udało się ją chwycić, jednak to nie wystarczyło żeby ją zatrzymać. Machnęła ręką wycelowaną w jego orzechy, perfekcyjny cios. Facet puścił ją i z kuli się na ziemi, w tym czasie ona zaczęła uciekać. Nie mogła sobie odpocząć przez to że ciągle gonili za nią, próbowała uciec jak najdalej, jednak jej nogi już nie mogły wytrzymać, a świat zaczął wirować. Wszystko się zatrzymało gdy zaczynała spadać na ziemię, potknęła się o własne bose stopy. Wiedziała że nie ma sensu już wstawać czuła że już ją okrążyli.

- Za kradzież miniejszym ogłaszam że jesteś aresztowana! -

Kurwa.

- Królu! Złapaliśmy złodziejkę, którą szukaliśmy od 4 miesięcy! -

- Cieszy mnie to. Gdzie teraz jest złodziej? -

Phil zapytał. A strażnik zaprowadził go do lochów. Gdy dotarli, król lekko się zmieszał tym co zobaczył w celi, było to dziecko, skulone na ziemi, było słychać że szlochało. Król nigdy w życiu nie spodziewałby się tak młodej osoby która będzie na dodatek kraść. Odpokutował strażnika i podszedł bliżej krat, gdy powiedział:

- Hej! Możesz od wrócić się? -

Zapytał król. Starał mieć jak najmilszy głosy żeby jej jeszcze bardziej nie wystraszyć. Dziewczyna podniosła lekko głowę i odwróciła głowę w moją stronę. Było widać strach w jej oczach, odwróciła się cała na kolanach i uklękła. Król się zaniepokoił tym, dziewczyna nic nie mówiła jedynie klęczała przy stopach Króla, zaniepokoił się jeszcze bardziej gdy usłyszał szepty, tylko kilka z nich mógł zrozumieć takie jak "przepraszam, mój brat, nie mam pieniędzy, chory" a było tego więcej. Król przemówił.

- Hej. Nie musisz się bać, chciałem tylko z tobą po rozmawiać. -

Powiedział miło. Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu by spojrzeć na króla, jej oczy ciągle z wskazywały że była wystraszone, jednak nie pokazywała tego po swoich ruchach. Interesujące. Król kucnął by być na wysokości dziewczyny która ciągle kuliła się na ziemi, spojrzał w jej zielone spuchnięte od szlochu oczy, by jak będzie z nią rozmawiać mógł zobaczyć kłamstwo.

- Więc powiedz mi coś o sobie i jak tu trafiłaś? -

- W-więc nazywam się Y/N i ja... Ja okradłam sklep z lekarstwami... Mój brat... On jest chorowity, często łapie przeziębienie i ma alergie... On potrzebuje tabletek ale.. Nie mam pieniędzy... -

Dziewczyna tłumaczyła się, a Król nie znalazł w jej oczach kłamstwa. Po jej ubraniach można było zobaczyć że jest z plebstwa albo nawet z biedoty. Ubrania były potargane i brudne, włosy były tak samo w nie ładzie, Phil zauważył że nie miała na sobie butów. Biedne dziecko.

- Nie musisz mi się już tłumaczyć drogie dziecko. Wszystko się ułoży. -

Powiedział Król i wsunął rękę przez kraty by położyć swoją dłoń na głowie dziewczyny. Ten czyn na początku przeraził by po chwili uspokoić się do stanu gdzie mogła by iść spać. Phil zabrał rękę i podniósł się z kolan prostując kości. Wiedział co powinien zrobić. Wyszedł z lochów i zaczął kierować się w stronę biura jego przyjaciela, Technoblade'a. Gdy był pod drzwiami, zapukał, a gdy usłyszał odpowiedź wszedł do gabinetu Admirała. Jego różowo włosy przyjaciel przeglądał papiery, zapewne wnioski do wojska, Techno podniósł głowę by spojrzeć na Króla z wyczekiwaniem aż powie po co tu jest. Phil zaczął widząc że jego przyjaciel się niecierpliwi.

- Jak idzie z wnioskami? -

- Jest bardzo duży nabór, jednak nie znalazłem nikogo kto by przyciągnął moją uwagę. -

Powiedział Technoblade z westchnięciem. Miał nadzieję że znajdzie kogoś kogo mógł by szkolić, jednak jak co roku klapa. Phil się uśmiechnął że udało mu się przejrzeć listę kandydatów w jeden dzień. Mógł się o to zapytać.

- Jest może w tym roku jakaś kobieta? -

- Phil... Wiesz że teraz kobiet nie obchodzimy walka. One raczej wolą życie w spokoju, niż pakowa nie się w różne misję albo nawet wojny. -

- Heh.. Może masz trochę racji jednak mam pewien pomysł, który może nawet tobie się spodoba...

Straż królewska "Tommyinnt X fem!Y/N"Where stories live. Discover now