~Rozdział 10~

135 7 24
                                    

—. . . Dobra zgadzam się. Pod warunkiem, że nic mu nie zrobisz. —podkreśliłem drugie zdanie.

—Jak sobie życzysz~ —odpowiedziała uwodzicielskim tonem głosu. —Dla ciebie wszystko misiu —przybliżyła się do mnie z zamiarem złożenia obślinionego pocałunku na moim policzku. Na szczęście w porę przyłożyłem jej dłoń do ust.

—Nie tak prędko Potter —powiedziałem wycierając rękę w jej koszulkę.

—Nie dasz buziaka swojej dziewczynie? Poza tym kto to Potter?

—Nie nie dam ci buziaka. Obrzydliwe to — no chyba, że dawać go jemu. Dodałem w myślach. —Poza tym jak możesz nie wiedzieć kto to Potter? Co ty w piwnicy się wychowałaś?

—Nie. . . To jakiś sławny aktor czy coś?

—Boże ty to widzisz i nie grzmisz. Żaden aktor. Znaczy w sumie to postać grana przez aktora. Nie chce mi się z tobą teraz rozmawiać, więc łaskawie udaj się w kierunku wyjścia i nigdy więcej nie wracaj.

—Grzeczniej trochę do mnie —powiedziała oschło. —Jak nie będziesz mnie odpowiednio traktować to coś się tanie tamtemu karłowi.

—Mówiłaś tylko o tym, że mam z tobą być, a nie o tym jak mam cię traktować. Poza tym ja się tak zawsze zachowuję w związku — z takimi szmatami jak ty.

—Uh. . . Niech ci będzie.

—Mogę już pójść? Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, a ty mi to uniemożliwiasz.

—A co masz do zrobienia?

—To już nie twoja prawa. W sumie po co ja się ciebie pytam o to czy mogę załatwić swoje prywatne sprawy? —powiedziałem i odszedłem w dalszą przygodę, poszukiwań, idealnego prezentu dla rudzielca.

—Do zobaczenia wieczorem, misiu! —usłyszałem za sobą.

"Do zobaczenia wieczorem"? Czy ona się dobrze czuje? Wydaje mi się, że nie. Dobra, muszę znaleźć idealny prezent dla Hinaty.

Chodziłem jeszcze z godzinę, albo i dwie, szukając czegoś wyjątkowego. Nie znalazłem nic. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Sugawary. Tak, on na pewno mi pomorze.

Jeden sygnał. . .drugi. . .trzeci. . .

Halo? Kageyama?

—Sugawara mamy problem!

Huh? Co się stało?

—Nie mam prezentu dla Hinaty! I jeszcze cała ta sprawa z tą dziewczyną co zaczęła u nas pracować. . . Możesz się spotkać? —nie wierze w to, że proszę kogoś o pomoc w takich sprawach.

Jasne. Tylko gdzie?

—Pod naszą kawiarnią. Możemy potem pójść do mnie, albo gdzieś indziej.

W porządku. Będę za jakieś 10 minut.

—Dobra. To do potem.

Pa.

Zacząłem się zastanawiać czemu to robię? Zawsze dawałem sobie rade sam, więc czemu? Nie wiem. Chyba jestem chory.

Idąc w stronę umówionego miejsca zobaczyłem po drugiej stronie ulicy wyżej wspomnianego rudzielca. Spanikowałem i robiłem wszystko żeby mnie nie rozpoznał. To do mnie nie podobne. Co się ze mną dzieje? Chociaż może to też dlatego, że w dalszym ciągu nie miałem dla niego idealnego prezentu. Dobra nie ważne. Kageyama skup się bo zaraz się wywalisz.

Po jakiś 5 minutach dotarłem pod kawiarnię. Sugawary jeszcze nie było. Uznałem, że wejdę do środka i zamówię sobie kawę albo coś innego.

O dziwo na kasie nikogo nie było. Może Daichi zrobił sobie przerwę? Podszedłem do lady i zacząłem się rozglądać.

Zostań moim szczęściem|| KageHina | BL||Where stories live. Discover now