#Rozdział 12#

313 11 6
                                    

*Ranek*

Obudził mnie mały ciężar na mojej klatce, otworzyłam oczy i zobaczyłam Kła.

-Co ty tutaj robisz, maluchu?-spytałam, głaszcząc go.

Zaszczekał, merdając ogonkiem. Nie mogę tak leżeć jak placek, więc wyszłam z łóżka. Ubrałam się, a potem zeszłam na dół. W jadalni doznałam szoku... Na stole było rozstawione śniadanie, a przy moim miejscu mały prezent.

-Dzień dobry, kochanie...-szepnął mi do ucha Bruno.

-Dzień dobry, sam to przygotowałeś?-wskazałam na stół.

-Tak, od 8 tutaj z tym walczę...Wylałem z siebie krew i pot żeby to wszystko ogarnąć na czas, bo wiem, że wstajesz o 9 i to nie ma reguły czy jest wolne czy normalny dzień-odpowiedział.

-Dziękuję-pocałowałam go delikatnie.

-Nie ma sprawy-przedłużył całusa.

Po czułościach każdy usiadł na swoje miejsce.

-Zanim zaczniemy jeść, chciałbym, żebyś otworzyła ten prezent...-rzekł, patrząc na mnie z uśmiechem.

Prezent był opakowany w jakiś czarny papier i przewiązany złotą wstążką. Rozcięłam ją nożem, który miałam obok widelca i otworzyłam pudełko. W środku zobaczyłam naszyjnik i pierścionek...

-Z jakiej to okazji?-spytałam, unosząc wzrok na jego osobę.

-A no z takiej, że mam pewne pytanie do panienki...-wstał ze swojego miejsca, wyszedł gdzieś, lecz po chwili wrócił z bukietem czerwonych róż.

On zna mnie za dobrze... Wie o której godzinie wstaję, jakie kwiaty lubię...
Szatyn podszedł do mnie i uklęknął przed moją osobą.

-Czy zostaniesz moją dziewczyną? Obiecuję, że cię nigdy nie zostawię ani nie porzucę. Zawsze będę obok, nawet jeśli nie będziesz chciała mnie widzieć. Znam wagę swoich obietnic i przyznam, że jestem w stanie ją utrzymać. Jesteś cudowna pod każdym względem. Dam ci to, na co zasługujesz. Będę przy tobie w zdrowiu, chorobie, radości, złości, gdy będziesz daleko jak i blisko. Zawsze będę cię chronił, nikt ciebie nie skrzywdzi-wydukał, patrząc mi w oczy cały czas.

-Tak, zostanę twoją dziewczyną-mruknęłam z uśmiechem.

No w końcu coś w moim życiu jest na prawidłowej drodze... Chłopak wręczył mi kwiaty, a następnie zapiął naszyjnik.

-Ty masz jedną połowę serca, a ja drugą... Są na nich wyryte nasze inicjały, łączą się za pomocą magnesów-pocałował mnie w skroń.

-A ten pierścionek co oznacza?-pokazałam palca.

-Pierścionek jest po to,by żaden zjeb mi ciebie nie odebrał. Każdy chłopak teraz będzie widział, że już z kimś jesteś-rzekł.

-Dziękuję-cmoknęłam go w nos.

Uśmiechnął się, co wygląda u niego tak uroczo... Po śniadaniu, musieliśmy razem jechać do klubu, który prowadzi Bruno.

-Od dziś prowadzisz też ze mną interesy-zadecydował, trzymając dłoń na moim kolanie.

-Ja? Ja nie umiem takich rzeczy robić-wydukałam, krzywiąc się.

-To jest proste, nauczę cię wszystkiego-odpowiedział, całując moją dłoń.

SaviourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz