#Rozdział 2#

798 21 0
                                    

*Środek nocy*

Przyśnił mi się koszmar, przez co zeszłam na dół by napić się wody. Nie zapalałam świateł, bo w ciemności jeszcze widzę. Stanęłam w kuchni przy blacie, upiłam łyk wody, gdy usłyszałam jakieś szelesty i huk za oknem. A, że jestem ciekawska to udałam się do korytarza, gdzie sprawdziłam monitoring. Moim oczom ukazał się jakiś mężczyzna ubrany na czarno, jedyne co mogłam zauważyć to błękitne oczy. Wystraszyłam się, bo majstrował coś przy drzwiach. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to schować się i zadzwonić po policję. Pobiegłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i chwyciłam telefon. Schowałam się pod łóżkiem, nic innego mi nie przyszło na myśl. Musiałam nasłuchiwać kroków jak i połączyć się z numerem alarmowym.

-Numer alarmowy, operator nr 15, w czym mogę pomóc?-

-Pod moim domem jest jakiś włamywacz, jest ubrany na czarno i próbuje...-rozwalił zamek-On rozstrzelił zamek!-

-Czy jesteś w bezpiecznym miejscu?-

-Tak, jestem pod łóżkiem...-

-Dobrze, ile masz lat i na jakiej ulicy mieszkasz?-

-Gold Coast 6, mam 18 lat-

-Dobrze, jest z tobą ktoś jeszcze?-

-Nie, nie ma nikogo... Rodzice wyjechali do pracy, a ja zostałam tutaj sama na miesiąc... Jestem Martyna-

-Martynka, posłuchaj mnie uważnie...-

Nagle światło w pokoju się zapaliło, a w progu pojawiły się czarne glany. Praca mojego serca przyspieszyła się, a w oczach stanęły łzy. Byłam sama z tym kimś, bałam się.
Włamywacz wszedł w głąb mojego pokoju.

-Gdzie ty możesz być...-usłyszałam niski, przyjemny, jednak straszny głos.

-Martynka, jesteś tam?-

Nie mogłam się odezwać, zdradziłabym swoją kryjówkę. Niespodziewanie moja opaska sportowa zaczęła pikać, miałam ją akurat na ręce.

-No tutaj jesteś-powiedział, wyciągając mnie spod łóżka.

Krzyczałam, piszczałam, szarpałam się, biłam go.

-Przestań się szarpać, bo też będę dla ciebie niemiły-położył mnie na łóżku, zawisnął nade mną i zacisnął moje biodra kolanami.

-Puść mnie!-piszczałam, próbując kopnąć go z kolanka, ale zablokował moje ruchy.

-Albo grzecznie ze mną porozmawiasz albo niegrzecznie się zabawimy-rzekł, ściskając moje nadgarstki i układając je obok mojej głowy.

W odpowiedzi, charknęłam mu prosto w twarz.

-Okej...-wytarł twarz rękawem-Czyli druga opcja-

Wstał z łóżka, przerzucił mnie sobie przez ramię i wyszedł z pokoju. Sąsiedzi nie zainteresowali się faktem, że krzyczałam i piszczałam. Mężczyzna wsiadł ze mną do jakiegoś terenowego auta i odjechaliśmy z piskiem opon. Przez swoje zachowanie zostałam uśpiona.

SaviourWhere stories live. Discover now