Epilog

132 13 7
                                    

- Tylko ona została z Impel Down?- spytał starszy mężczyzna, który przyglądał się trzynastolatce stojącej przed nim. 

Nie wyglądała ani na silną, ani na utalentowaną w walce. Była niska, chuda i poraniona na tyle, że mógł przysiąc, że gdyby ją popchnął, upadłaby na ziemię i z niej nie wstała. 

- Tak. Nazywa się Maya i zabiła wszystkie inne eksperymenty.- odpowiedział Sengoku, który stał na baczność.- Jest lepsza, niż się wydaje. Do tego wypływamy z nią na morza i bez większych problemów pozbywa się piratów, którzy sieją zamęt. 

- Hm..?- mruknął kolejny mężczyzna, który siedział i pił wino. 

Wszyscy wyglądali podobnie, co denerwowało dziewczynę, która chciała stąd po prostu się wydostać i wrócić do swojego domu. Ale nie wiedziała jak i nie mogła się ruszyć dalej niż na trzy metry, tak by opiekun, tym razem Admirał, widział ją i co robi. 

- Czy takie dziecko, naprawdę jest w stanie stać po naszej stronie i walczyć o dobro tego świata?

'Dobro świata? Czy on się słyszy?' pomyślała blondynka, przymykając oczy i cicho wzdychając. 'Morduję ludzi, którzy chcą spełnić swoje marzenia. Jasne, nie każdy jest dobry, ale część z nich chce po prostu podróżować i znajdować skarby.' 

- Oczywiście. Jest lojalna wobec Marynarki i Światowego Rządu.- potwierdził okularnik, na co Maya o mało się nie roześmiała. 

- Nie wierzę w to.- machnął ręką, rozlewając alkohol, który szybko został posprzątany przez sługi.- Musi nam to jakoś udowodnić. Przynieście ostatniego pirata, który nie słuchał się poleceń!- wydał rozkaz, a zaraz w pomieszczeniu pojawiła się młoda kobieta, która płakała. 

Maya nigdy nie pomyślałaby, że była piratem. Była szczupła, wysoka i, najprawdopodobniej kiedyś, dobrze zadbana. 

- Zabij ją.- spojrzał na dziecko, które nie odrywało wzroku od złoczyńcy.- Najbrutalniej jak możesz. 

Blondynka podeszła do płaczącej kobiety, która błagała cicho o przebaczenie i litość. Kucnęła przed nią, łapiąc za włosy, by mogła spojrzeć na jej zapłakaną twarz. 

- N-nie rób tego. Błagam...- szeptała.

- Ja też tego nie chce.- odpowiedziała równie cicho, po czym skręciła jej kark, pozwalając by jej ciało opadło bezwiednie na ziemię.

' Jednak robię to, by móc uciec.' dokończyła swoją wypowiedź.

- Powiedziałem 'brutalnie', więc czemu krew się nie polała?!- krzyknął mężczyzna, uderzając ręką w stół.

- Bo jej nie lubię.- mruknęła od niechcenia.- Nie bawi mnie zabijanie dla zabawy. Mam jedynie wykonać swoją robotę i wrócić na statek.- skierowała na niego swój chłodny wzrok, przez który się wzdrygnął niekontrolowanie.- Tyle mam do powiedzenia w tej sprawie. 

- Jak śmiesz się tak do nas odzywać?! Chyba zbyt mało bólu czujesz! Chcesz jeszcze jedną dawkę zastrzyku?!

- Nie czuję już bólu. Dzięki wam.- powiedziała spokojnie, odgarniając włosy z twarzy i uśmiechając się szeroko.- Cztery potężne dawki wystarczyły, bym go straciła. Dasz kolejną, a będę stać na nogach bez żadnej miny. Chcesz to spróbuj. 

Mężczyzna chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu najstarszy z grona.

- Wystarczy. Jest lojalna, widać to w jej postawie. Do tego przeżyła te zastrzyki, które jej daliśmy. Możecie odejść.

Całe Przeznaczenie|| One PieceWhere stories live. Discover now