Nowa rywalka o serce

167 12 3
                                    

Otworzyłam oczy, czując ciężar głowy Luffy'ego na swoim brzuchu. Zepchnęłam go z siebie, jęcząc cicho. Chłopak nie potrafił spać normalnie i choć wiedziałam o tym już wcześniej, po dostaniu osobnego pokoju, który przygotował Franky wraz Usoppem, zaczęło mi to przeszkadzać. Nie raz bił przez sen, gadał o mięsie i spadał z łóżka. Ogólnie panował na nim chaos.

Usiadłam na materacu, poprawiając włosy i patrząc na swoją mokrą od śliny koszulkę.

- Mógłbyś przynajmniej raz normalnie się zachowywać.- westchnęłam patrząc na bruneta.

- Mięsko? Chętnie..- wymruczał, poprawiając się i drapiąc po brzuchu.

Zaśmiałam się lekko, zakrywając go kołdrą, która w większej części leżała na podłodze i wstałam, wychodząc z pomieszczenia. Spojrzałam na wschód słońca, który zwiastował nadejście nowego dnia.

Podeszłam do burty i wlepiłam wzrok w spokojną taflę wody, która bujała lekko statkiem. Minął miesiąc od ostatniego spotkania z Marynarką i przekazania jej wiadomości, która miała dojść do Sakazukiego. Nie dostała żadnej odpowiedzi, ale cieszyło ją to. Przynajmniej nie musiała powtarzać dwa razy. 

Usłyszałam za sobą ruch, uświadamiając sobie, że ktoś wstał.

- Maya, wcześnie się obudziłaś.- powiedział Jinbe, wychodząc z kajuty wraz z Sanjim.

- Źle spałam.- powiedziałam zgodnie z prawdą. 

- Kawy?- spytał kuk, na co chętnie przystanęłam idąc za nim do kuchni. 

Usiadłam na krześle, przecierając twarz dłońmi.  Po wydarzeniach z Kiou na rajskiej wyspie, nic się nie zmieniło. Prowadziliśmy codzienne życie, nie mogąc się doczekać nowej przygody, która zbliżała się. A przynajmniej tak mówił Luffy.

Przeczesałam krótkie włosy palcami, zerkając na załogę, która powoli zaczęła się zbierać w pomieszczeniu, by zjeść śniadanie. Ciągle miałam wrażenie, że w prawej ręce czuję ból, który docierał do mózgu, każąc mi nią nie ruszać, a jeszcze lepiej schować, tak by nikt jej nie widział.

- Maya, potrzebujesz czegoś ze sklepu?- spytała nagle Robin, która patrzyła na mnie.

Przechyliłam głowę, przysuwając do ust kubek z parującym napojem. Zapach kawy uderzył w moje nozdrza, a organizm zaczął błagać o trochę kofeiny.

- Myślę... Że może jakieś płótna bym kupiła. Farb zostało dużo, a szkicownik nie jest nawet w połowie zapełniony.- mruknęłam, upijając z naczynia ciepłej cieczy.

- Masz wenę?

- Można tak powiedzieć.- zaśmiałam się cicho, po czym o mało nie wylałam wrzątku na siebie, przez to, że coś uderzyło w nasz statek.

Wszyscy wstali, gotowi na powitanie wroga, jednak zamiast tego zobaczyliśmy sunącą się do przodu kobietę, która zawisła na szyi kapitana. Brunet na początku nie bardzo wiedział co się dzieje, jednak za chwilę uśmiechnął się szeroko.

- Hancock!- zawołał, odsuwając ją od siebie.

- Luffy! Zauważyłam wasz statek z daleka, dlatego podpłynęłam! Tęskniłam za tobą! Słyszałam wiele radosnych nowin!- mówiąc, cały czas dotykała go po ciele, a załoga księżniczki rozciągała ciało Luggy'ego.

Wywróciłam oczami, widząc to, i poszłam usiąść na swoim standardowym miejscu, na burcie. Jak tak sobie siedziałam, to uświadomiłam sobie, że Boa mogła jedynie słyszeć o moim dołączeniu, ale nigdy nie pojawiła się wcześniej na statku. 

- Czyli... Nie jest świadoma.- mruknęłam, zerkając do tyłu.- Lepiej by tak zostało. 

- A! nie poznałaś mojej...- cała załoga spojrzała na niego spanikowana, czym prędzej zatykając mu usta i odsuwając od kobiety. 

Całe Przeznaczenie|| One PieceWhere stories live. Discover now