.8.

498 19 3
                                    

Wyszłam z pokoju niepewnie. I zobaczyłam wyjście ?
-witaj.
-o siema Jey. Czekaj ,JEY? Ciebie tez porwali
-idiotko ja ciebie nie porwałem tylko zabrałem bo masz urodizny.
-serio?€?)?))?)???!!
-nie
Nagle wziął mnie za rękę do ściany i powiedział.
-jeśli pokażesz co umiesz wypuszczę cię.
-czyli?
Nagle wziął swoją rękę pod moją bluzkę i przekierował mnie do pokoju.
Bałam się ale wiedziałam że jeśli mi się nie uda to nie wyjdę. Kiedy obrzydliwy chłopak skończył chciałam się ubrać ,on dał mi moje stare ciuchy i powiedizal żebym wróciła i nic nikomu nie mówiła bo inaczej znajdzie alexa i go zabije.

-mogę już iść proszę.
-jeśli powiesz komuś to ja zab-
-wiem pa

Czułam się obrzydliwie ,nadal czułam jego dotyk i widziałam go przed oczami. Biegnąc w deszcz do mojego domu płakałam a łzy spływały niczym deszcz.
Wchodząc do domu zobaczył mnie Alex. Podszedł w deszcz obracając mnie i pytając co się stało.

-Alex...-zaczęłam jeszcze bardziej płakać przytulając się do chłopaka.
-wiesz o tym ze możesz mi powiedizec.
-zostałam zgwalcona...
-co?! Przez kogo? Zabije tego dra-
-przepra-
-to nie twoja wina..będzie dobrze okej?
-nie.nie będzie wiesz o tym

Chłopak przytulił mnie i powiedizal że zrobi wszytko bym była bezpieczna.

-obiecasz mi coś ?
-Hm?
-KUZWA O KROK MI NIE ODCHODZISZ.
-Dobrze JEZU okej spokojnie.

Ciemnowłosy znowu mnie przytulił i wzial do auta. Jechaliśmy do hotelu. Nie czułam się jakoś inaczej ,czułam się zaniepokojona. Bałam się dotknąć klamki by zamknąć drzwi. Czułam tylko jak Alex zglasnial muzykę w aucie. Ja skulona tylko słuchałam jego głosu oraz deszcz uderzający o dach auta.

-ej ale dom jest w tamtą stronę Alex.
-jedziemy do innego miejsca.

W pewnym momencie zasnęłam...

Obudziłam się w łóżku ,a pokój wygaldal na hotel. Było widać zza okna ze jest ranek,blask słońca oraz zapach zimnego wiatru otarł mnie o łze którą uroiłam myśląc o ostatnim dniu. Usłyszałam nagle otwierające się drzwi.
Alex uśmiechnięty trzymając zakupy w ręce zobaczył ze płacze. Nagle rzucił wszytsko by podbiec do mnie i mnie przytulić.

-ejejejjej już dobrze. Popatrz na mnie.

Spojrzałam w ciemne oczy. Nim się obejrzałam nasze usta się złączyły.

-Y/N..j-ja.
-Alex nie wiem czy ci to mówiłam,jelsi tak to tamte były nieszczere ale-

Spojrzałam na niego ponownie.

-kocham cię ,i nie chciałabym żebyś mnie kiedykolwiek opuszczał...naprawdę jest mi przykro że tak podtopiłam i nie ufałam tobie. Ale kocham cię i chce spędzić ostatnie chwile na tył świecie razem z tobą.
-tez cię kocham Y/N... i mam nadzieje że dotrzymam słowa.
-jakiego?
-że będziemy razem do śmierci...



2047.01.03.

-Jak się czujesz z utratą tak bliskiej osoby dla ciebie ?
-nadal w to nie wierze.
-Alex...przykro mi to mówić ale od śmierci minęło sporo czasu. 10 lat podajże.
-ale ja ją nadal kocham.
-nie pora znaleźć kogos innego ?
-będę na nią czekał...obiecałem i dotrzymałem słowa..byliśmy Szczęśliwi aż do momentu kiedy on ją zastrzelil,to moja wina że jej nie uratowałem.
-nie,nie jest to twoja wina.
-...

Myśląc o rozłące z Y/N ,że smierć nas rozłączyła. Myśle o tym jak bardzo moje serce pęka. Jak czuje się samotny,i nie mogę być w jej ramionach ponownie. Chce poczuć jej usta na moich. Trzymanie się za rękę,oraz jej dłoń na policzku. Jej oczy,jej uśmiech. Ją...


Obiecuje że odegram się na nim. Na tym skurwielu. Popamięta mnie.

Koniec Części 1.

Quackity x reader //ff//Where stories live. Discover now