Rozdział 7

1.3K 42 2
                                    

Kolejny dzień po gali, a ja nadal nie rozumiem niczego. Czemu mnie okłamał? Czemu nie powiedział swojego prawdziwego imienia? Czemu los chciał bym spotkała go jeszcze raz na swojej drodze?

Te pytania mi krążyły po głowie gdy jadłam razem z moim bratem śniadanie. Neymar nie wypytywał o nic. Byłam mu za to wzdzięczna, wiedział że gdy znajdę siłe to mu o tym powiem. Z myśli wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Nieznany: Cześć, jak się czujesz?

Ja: Jezus człowieku przestań do mnie wypisywać

Nieznany: Słyszałem o tym co się stało na gali

Ja: Byłeś na gali? Żadnego dziennikarza tam nie było, o tym co się wydarzyło wiedzą tylko osoby, które tam były. Fajnie wiedzieć, że jesteś jakimś piłkarzem
Ja: Wkopałeś się piłkarzyku

Nieznany: Szybko łączysz fakty Alison, ale wątpie, że wiesz kim jestem

- Z kim tak piszesz? - spytał Ney

- Z nikim ważnym, po prostu ktoś do mnie od kilku dni wypisuje i tyle - usta Neymara z uśmiechu przerodziły się w zaciśnięte w wąską linie

- Coś się stało? - dopytałam

- Nic ważnego, nie martw się. Jakieś plany na dzisiaj? - wiedziałam, że mnie okłamuje, ale już nie miałam siły wyciągać od niego tego. Jeśli by chciał to by mi powiedział.

- Spotykamy się wieczorem z Emily na mieście

- Tą twoją przyjaciółką? - skinęłam głową - okej, akurat nie będę siedziała sam, bo do mnie wpadają chłopaki wtedy

                                 ***
Zaczęłam się szykować na spotkanie z przyjaciółką. Emily była wysoką blondyką o piwnych oczach. Nie należała do najchudszych dziewczyn ani najgrubszych, ale mimo to kochała siebie taką jaką jest. Jej długie blond włosy były wspaniałe i zdecydowanie to był jej jeden z większych aututów. Ma chłopaka - Luke, który jest cudowny. Zabwny, słodki. Do tej pory pamiętam jak przyjaźniliśmy się za czasów szkolnych w trojkę i już wtedy ich do siebie ciągneło. W końcu są już razem sześć lata.

Podeszłam do lustra i zobaczyłam tam studentkę ostatniego roku dziennikarstwa sportowego. Byłam brunetką o zielonych oczach. Pełne usta, długie włosy, zgrabny nos, chuda dziewczyna z najważniejszym krągłościami, na pierwszy rzut oka w pełni zdrowa, ale nie zawsze tak było.

W wieku czternastu lat chorowałam na zaburzenia odżywiania, potrafiłam być cały dzień o jednym małym posiłku lub nic nie zjeść. Jedzenie było dla mnie największą karą. Do tej pory wsponiam to ile musiałam przejść by wydostać się z tej choroby. Trzy lat. Tyle trzeba było, każdy dzień, miesiąc, rok rodzina była przy mnie. Jestem im za to cholernie wdzięczna, gdyby nie to nie wiem co by w tym momencie było ze mną. Wyleczyłam się całkowicie i jestem z tego dumna. W końcu czuję się sobą, jestem piękna.

Zawsze miałam poczucie własnej wartości, ale wtedy nigdy nie byłam dla siebie wystrczająco chuda, mimo to że każdy na każdym kroku mówił mi to jaka jestem chuda. Wtedy takiej siebie nie widziałam. Dopiero po kilku latach utwierdziłam sobie, to że byłam nie wystraczająco chuda był to mój wymysły. Traciłam dzień w dzień na wadze. Coś okropnego, nie życzyłam tej choroby nawet swojemu największemu wrogowi.

Pomalowana, ubrałam czarne jeansy, biały top i ciemną kurtkę jeansową. Do tego wziełam swoją torebkę i nike. Gotowa do wyjścia zeszłam po schodach na dół, zabierając kluczyki do swojego mercedesa.

- Wychodzę! - krzyknęłam do brata, który leżał rozłożny na kanapie

- Okej, jak coś to pisz! - po słowach brata udałam się do drzwi wyjściowych

Otwierając drzwi natknęłam się na kolegów Neymara, którzy chyba właśnie mieli dzwonić dzwonkiem bo jeden z nich miało koło niego palca.

- Cześć malutka! - powiedział Messi

- Cześć Leo. Hej chłopaki - przytuliłam Messiego, podając ręke z resztą

- Neymar w salonie? - skinęłam głową -Wychodzisz gdzieś? - spytał jeden z chłopaków

- Tak, umówiłam się z przyjaciółkąm na miasto, więc macie cały wolny dom dla siebie - uśmiechnęłam się

- Świetnie! To pa mała - pożegnał się Leo i reszta grupy i zaczęli wchodzić do domu

- Już jestem! - usłyszałam głos, którego słyszeć nie chciałam - Wiecie miał- przerwał zdanie, widząc mnie - Hej Alison

- Hej Kylian - odpowiedziałam -to ja będę się już zbierać, pa - podeszłam do swojego samochódu, wymijając po drodze resztę

Czas z Emily spędziłyśmy na chodzeniu po mieście, wstapiłyśmy do ulubionej kawiarni. Powiedziałam jej o brunecie. Dziewczyna była zdecydowana, że powinnam pociągnąć tą znajomość dalej, bo to nie może być przypadek.

Gdybym tylko wcześniej wiedziała ile ta znajomość będzie mnie kosztować nigdy bym się w to nie wpakowała...

Cztery lata minęły, a ja nadal mam go w głowie i myślę tylko nim...

°°°°°°°°
Witam! Chyba pierwszy raz wstawiam rozdział tak poźno, ale chciałam was przeprosić za chwilowe nie pojawianie się rozdziałów. Szkoła,nauka-masakra. Postaram się wstawiać rozdziały w miarę regularnie. W tym chciałam wam przedstawić małą cząstke życia bohaterki. Mam nadzieję, że wam się podoba i do następnego!

Myśle tylko o tobie/ Kylian MbappeNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ