Niespodziewane wyznanie

186 11 6
                                    

*ps.to gówno powstało przez pewną osobę *kaszle* pinki*

W kasynie
Astrid-too, skąd ten pomysł? Aby zrobić własny kraj?
Quackity-własny kraj... To nie jest taki zwykły kraj.
Astrid-a co? Mi to wygląda na zwykły taki jak inne.

Mężczyzna wstał wraz z kieliszkiem i zaczął krążyć naprzeciwko mnie.

Quackity-choć za mną.

Zrobiłam co chciał i poszłam za nim.

Quackity-wiedz, że to miejsce nie jest pierwsze, był już kraj nawet nie jeden, lecz największy został zniszczony dwukrotnie... Miał rząd, władzę, porządek, i to go zawiodło, wystarczyły trzy osoby, aby w drugiej wojnie położył cały kraj.
Astrid-trzy? Tylko trzy?
Quackity-tak

Weszliśmy na wierze z tarasem było ciemno, więc wszystkie lampy świeciły.

Quackity-widzisz to, to wszystko nie ulegnie tak łatwo, żadne bogi go nie zniszczą.

Powiedział, to patrząc na budynki i zaciskając przy tym zęby i pięści.

Astrid-... Rozumiem, że miałeś coś wspólnego z tamtym krajem, a co? Kto go zniszczył?
Quackity-wiesz co? Widziałaś może taką wysoką świnie chodzącą w pelerynie?
Astrid-... Nie widziałam, a co?
Quackity-to zdrajca, zniszczył kraj, to jest pierdolony anarchista, który potrafi tylko zabijać, dla twojego dobra jak go tylko spotkasz to trzymaj się z daleka, to gówno uciekło nawet z własnej egzekucji!

Wygląda na to, że żaden z nich za sobą nie przepada, w sumie myślałam, że się zdziwię, ale wiedząc, że ja wraz z techno rozwaliliśmy całą wioskę to fakt, że zniszczył kraj mnie nie dziwi.

Astrid-hmm a powiedz krew ci przeszkadza?
Quackity-co?
Astrid - wiesz czym jestem prawda?
Quackity - tak wampirem.
Astrid - no właśnie jestem krwiopijcą, więc jakbym kogoś dziabła to co?
Quackity-może inaczej myślisz, że mi na nich zależy?
Astrid-nie tak średnio... A Slimecicle? To nie twój przyjaciel?
Quackity-przyjaciel*parska*
Astrid-aha, czyli mówiąc szczerze masz na wszystkich wyjebane.
Quackity-no tak

Po krótkich aferach „o boże ona potrafi zmienić formę", usiadłam sobie na budynku i zastanawiałam się co tu porobić, mówiąc szczerze nudzi mi się tu, wolałabym rozwalać jakąś wioskę z techno lub, choćby trenować, lecz tu nie ma, jak i jeszcze naczelny dureń jest wręcz uczulony na świnkę... Nie wiem czemu, ale często myślę o nim może to z tego, że jako pierwszy był dla mnie *dobry* lub czegoś innego... Ech co jest ze mną...
Spojrzałam przed siebie, a w oddali widziałam dwa wilki, jeden czarny, ale mniejszy leżał zwinięty w kulkę, a tuż obok leżał większy biały lizał go i zakrywał mniejszego ogonem, przejrzałem się lepiej i zauważyłam, że ten mniejszy to po prostu samica, nie wiem czemu, ale tak chwile siedziałam i patrzałam na dwa zwierzęta.

Jakiś czas jestem z bee trio.

Tubbo-czyli jak słońce cię rani? Tak jak potwory?
Astrid - tak w sumie sama jestem potworem.
Tubbo-weee co jest z wami ciebie słońce, a ranboo woda.
Astrid - woda? Jak?
Ranboo-jestem w pół endermanem, a endermany woda rani.
Astrid-serio? Przesrane... Kurwa ja znam dopiero gromadę, ale w prostu można powiedzieć... Wy wszyscy jesteście w chuj pojebani.

Tommy-powiedział vampir
Astrid-powiedział dzieciak
Tommy-no kurwa co jest ani trochę nie jest to podejrzane?
Ranboo-co?
Tommy-no jak się pojawiła to z nami walczyła, a teraz co?
Tubbo-*wzrusza ramionami* jest tu z własnej woli?
Tommy-techno ją przygarnął.
Tubbo-serio ooo?
Tommy-tak, aż dziwne.

Chłopaki tak gadali, a ją z ranboo staliśmy obok i się przyglądaliśmy. Nagle poczułam, że coś dotyka mojej nogi.

Michael-astrii

Nieugięty Bóg Where stories live. Discover now