3. goodbye for a while

123 12 12
                                    

Pov.Joanna

Obudziłam się z myślą, że dziś wracam. Wracam dzisiaj do siostry i podzielę się z nią nowiną. Nowiną, że będę w kadrze narodowej, ale najpierw muszę wrócić, więc przebrałam się i poszłam na stołówkę. Wzięłam sok pomarańczowy, sałatkę oraz przysiadłam się do Kingi.

- Cześć! - przywitałam się.

- Cześć Asia! Szczęśliwa z kolejnego dnia skoków? - zapytała.

- Chyba ty — odpowiedziałam krótko.

- Co? Czemu? - zdziwiła się Kinga.

- I tak już dzisiaj muszę wracać.

- Ale czemu? - zrobiła smutną minkę.

- Mam tak nakazane i muszę — wyjaśniłam.

- A kiedy jedziesz? Bo muszę się z tobą jeszcze pożegnać.

- Właściwie to za jakieś 15 minut — powiedziałam, kończąc jedzenie.

- Seriooo — przeciągnęła literę ,,o", a ja tylko skinęłam twierdząco głową.

- Dobra, lecę po swoje rzeczy — tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam.

Gdy szłam w stronę wyjścia, wyczułam na sobie czyjś wzrok. A jak się obróciłam, zobaczyłam trzech bardzo dobrze wam znanych osób. Otóż to tymi osobami byli Kamil Stoch, Andrzej Stękała i Paweł Wąsek, ale nie zdałam sobie z tego za bardzo sprawy i poszłam dalej w kierunku samochodu. Tak, mam prawo jazdy w wieku 17 lat. Miałam je nawet w wieku 15 lat.

Pov.Andrzej

Siedzimy właśnie na stołówce i jemy śniadanie. Ja tak z ciekawości rozglądałem się za Joanną, ale nigdzie jaj nie było. Nagle zobaczyłem ją, jak idzie w stronę wyjścia z hotelu ze swoją walizką oraz sprzętem.

- Kamil, Paweł- szturchnąłem ich łokciem.

- Co? - szepnęli w tym samym czasie.

- Pacie na korytarz — odszepnęłam im.

- Ale jak to, przecież dzisiaj jeszcze skaczemy — powiedział Kamil, wciąż szepcząc.

- Nie wiem, Kamil, nie wiem — pokręciłem głową.

Nagle odwróciła się w naszą stronę, jednak nic sobie z tego, że się na nią gapimy, nie zrobiła i poszła dalej.

- Ej, chłopaki mam plan — wypalił nagle Paweł. - Bo ja nie skaczę, to mogę ją pośledzić — zaproponował.

- To wcale nie głupi pomysł — przyznał Kamil.

- To ja lecę. Pa,

- Pa — pożegnaliśmy się.

Pov.Joanna

Trochę to dziwne, że się na mnie gapili, przecież ze mną nie gadali, a nawet nie pogratulowali, ale dobra mówiła, że się nie przejęłam tym, więc się nie przejęłam.

Pokonałam swoje bagaże do bagażnika, gdy usłyszałam ja ktoś mnie woła.

- Asia, czekaj — zawołała po raz kolejny. - Tak bez pożegnania chciałaś wyjeżdżać.

Chociaż dopiero dzisiaj się do niej odezwałam, to mogę powiedzieć, że jest najmilszą osobą, jaką w życiu poznałam.

- Tak jakoś wyszło — powiedziałam niepewnie.

- O nie ja cię nie wypuszczę bez pożegnania — uśmiechnęła się. - Kiedy się znowu zobaczymy? Będę tęsknić, wiesz?

- Kinga, nie wiem, kiedy się znowu zobaczymy, ale podejrzewam, że za niedługo i też będę tęsknić — przytuliłam ją na pożegnanie. - Do zobaczenia za jakiś czas.

- Do zobaczenia — odparła.

Wsiadłam do samochodu, spojrzałam ostatni raz na Kingę, pomachałam jej i odjechałam z parkingu.

Gdy dotarłam do celu mojej podróży, poczułam, że jestem w końcu u siebie. Wzięłam swoje bagaże, skierowana się do mojego pokoju i odłożyłam je. Wiedziałam, że Paulina ma teraz trening, więc stwierdziłam, iż pójdę ją zaskoczyć.

Weszłam na teren skoczni. Tak, żeby nikt mnie nie zauważył. Akurat ma skakać moja siostra, dlatego ukryłam się przy zejściu z zeskoku i patrzałam, jak skacze. Skoczyła dobrze i to bardzo dobrze. Odpięła narty i z chodziła z zeskoku, dlatego więc wykorzystałam moment i wyskoczyłam jej przed oczy.

- Asia! - krzyknęła i mnie przytuliła. - Co ty tutaj robisz?

- Aha, to nie cieszysz się, że jestem? - udawałam smutną.

- Nie, cieszę się. Tylko naprawdę, co ty tutaj robisz? - zapytała po raz kolejny.

- No przecież miałam dzisiaj wrócić — uśmiechnęłam się. - I oto tu jestem.

- To super — ucieszyła się.

- Leć się przebrać, a ja idę do trenera — uśmiechnęłam się tajemniczo.

- Okej, ale po co tam idziesz? - one również się uśmiechnęła.

- Coś powiedzieć — zaczęłam, ale ona mi przerwała.

- Co, że go kochasz? - uniosła jedną brew i parsknęła śmiechem.

- Nie i przestań, z tym że go kocham — zaprzeczyłam stanowczo trochę poirytowana.

- To, co mu idziesz powiedzieć? - pytała dalej.

- Dowiesz się w swoim czasie — odparłam.

- Ehhhhh — mruknęła niezadowolona.

Ruszyłam w stronę pomieszczenia trenera, przy okazji witając się z osobami, które napotkałam. Gdy doszłam na miejsce, zapukałam lekko w drzwi. A w odpowiedzi usłyszałam ,,proszę". Otworzyłam drzwi i...

Hej, sorry, ale musiałam z tym trenerem (jak coś ma 22 lata) XD i przepraszam również, że nie było tak długo rozdziału, i w przeprosinach chcę zrobić mini maraton

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Hej, sorry, ale musiałam z tym trenerem (jak coś ma 22 lata) XD i przepraszam również, że nie było tak długo rozdziału, i w przeprosinach chcę zrobić mini maraton.

Before I love || Andrzej StekałaWhere stories live. Discover now