Prolog

1.3K 66 126
                                    

— Witaj Heimdallu. — zawołała dziewczyna stając obok niego. — To chyba ostatnia wycieczka do Midagrdu w tym miesiącu.

— Tak samo mówiłaś wczoraj.

— Ale teraz już wszystko załatwiłam i mam ważniejsze sprawy. — nerwowo bawiła się palcami.

— Domyślam się, Vianelle.

Kobieta przeczesała palcami swoje, brązowe z jaśniejszymi końcówkami, włosy. Pożegnała się ze strażnikiem i wręcz pobiegła w stronę pałacu. Chciała się jak najszybciej dowiedzieć czy Frigga przekonała Odyna. Wcześniej Vianelle poprosiła królową o możliwość odwiedzania Lokiego. Bolało ją jego cierpienie. Nieważne ile zła wyrządził i wyrządzi, ona go nie znienawidzi. Nie porzucała tak łatwo starych przyjaciół. Co innego można powiedzieć o bogu kłamstw. Jednak miała nadzieję, że w głębi duszy o niej pamięta.

— Panie... — delikatnie ukłoniła się przed Odynem.

Szatynka nie lubiła tej części rozmowy. Zawsze musiała się pochylić żeby pokazać, że darzy króla szacunkiem. W rzeczywistości tak nie było. Odyn według niej był głupi. Spisał Laufeysona na straty.

— Czy mogłabym odwiedzać Lokiego? — wyprostowała się i splotła dłonie za plecami.

— Odynie... Wiesz, że przyda mu się towarzystwo. Zrób tak jak mówiłam. — Frigga szepnęła do męża, ale Via mogła to usłyszeć.

Król westchnął. Potem spojrzał na kobietę i pokręcił głową z dezaprobatą. Ponownie skierował swój wzrok na Vianelle.

— Dobrze. Możesz nawet wejść do jego celi, ale nie odpowiadam za wszelkie obrażenia. — machnął ręką.

Vian bardzo się ucieszyła. Podziękowała władcom i udała się w stronę więzienia. Musiała zostawić broń przed wejściem, ale zrobiła to bez słowa. Wtedy zauważyła Laufeysona.

— Loki. — powiedziała podchodząc do bariery.

Przez dłuższą chwilę czarnowłosy patrzył się na nią zaskoczony. Próbował przypomnieć sobie kim ona jest i dlaczego tu może być. Jednak wstał, przybierając kpiący uśmieszek.

— Kto cię przysłał? Mój braciszek się martwi? — słowo „braciszek” było wypowiedziane z taką ironią, że Ella prychnęła.

— Prawdopodobnie teraz w ogóle się tobą nie interesuje. — skrzyżowała ręce na piersiach. — Ale ja tak łatwo nie odpuszczam.

— Vianelle. — jeszcze bardziej się uśmiechnął. — Co chcesz?

— Porozmawiać.

Laufeyson próbował doszukać się podstępu. Jednak wyglądało na to, że dziewczyna naprawdę się o niego martwi. Zaśmiał się cicho. Nie potrzebna mu była troska.

— Odejdź Vianelle.

— Nigdzie się nie wybieram.

— Odejdź. — od bariery dzieliły go milimetry.

— Nie zostawię cię samego.

— Nie potrzebuje twojego towarzystwa. Nie chcę go.

Vian zbyt dobrze znała Lokiego. Jego usta zawsze mówiły coś innego niż serce. Był samotny, ale niby mu to nie przeszkadzało. Pragnął zemsty... To doskonale rozumiała.

*****
Heya!

Jak wasze odczucia po prologu? Będzie to dość krótka historyjka(nie więcej niż 10 rozdziałów + epilog).

Jednak mam nadzieję, że to short story się wam spodoba i będziecie czekać na dłuższe Fanfiction o Lokim 🤩❤️

Miłego dnia <3

IT WASN'T A LIE || Loki Laufeyson Onde histórias criam vida. Descubra agora